W czwartek w ubiegłym tygodniu poszliśmy do weterynarza po tym, jak zauważyliśmy ślinienie się kotki. Wstępna diagnoza - nowotwór języka, która niestety została potwierdzona dzisiaj po wykonaniu badań. Weterynarz chirurg powiedział, że jest w stanie to usunąć, ale - język kota będzie w dużej mierze niesprawny (karmienie za pomocą strzykawki itp.), a poza tym, to komórki nowotworowe i tak się odnowią. I stąd moje pytanie - czy warto zaryzykować i jednak spróbować guza wyciąć, czy to faktycznie bez sensu i z powrotem powstanie guz? Może miał ktoś podobne doświadczenia?
Dzień dobry.
Nie wiem w jakim wieku jest kotka i jak duży jest guz.
Jeśli jednak chirurg podejmuje się usunięcia zmiany nowotworowej, znaczy, że jest jeszcze operacyjna.
Mamy tu dwie możliwości postępowania:
Pozostawienie kotki bez ingerencji chirurgicznej. Jeśli nie wykona się operacji, kotka będzie cierpiała, nowotwory bolą, guz będzie rósł, wkrótce trzeba będzie ją na pewno poddać eutanazji.
Druga opcja – zabieg chirurgiczny. Wykonując operację jest szansa, że kotka będzie żyła.
Niewykluczone, że po pewnym czasie nauczy się jeść, zwierzęta czy ludzie potrafią się przystosowywać do takich sytuacji, a czy dojdzie do przerzutów, to czas pokaże. Zdarza się, że zwierzęta, czy ludzie, teoretycznie skazani na śmierć i rozwój choroby nowotworowej zdrowieją, i odwrotnie, pacjent ma świetne rokowania i umiera.
Nigdy odnośnie żywych organizmów nic nie jest pewne. Wykonując operację, dajecie Państwo kotce szansę na życie, odstępując od zabiegu – na pewno umrze. Poza tym można po operacji zastosować chemioterapię czy radioterapię. Osobiście próbowałabym ratować kotkę, jeśli nie udałoby się, cóż, ale zrobiłabym wszystko, aby nie móc sobie nic zarzucić i nie mieć wyrzutów sumienia.
Decyzja jednak należy do Państwa, pozdrawiam, lek. wet. Magda Zdanowska.