witam,
Moja kotka ma 15 lat jest ogólnie zdrowa. wyniki krwi w normie ma jednak guza na sutku. kotka nie była sterylizowana .czy operacja usunięcia listwy mlecznej i macicy niesie ze sobą większe ryzyko wczesnej śmierci niż życie z tym guzem? Kotka nie ma przerzutów na płuca ani węzły chłonne.
Proszę o poradę czy warto tak męczyć kota na stare lata i czy statystyki są dla niej korzystne.
Dzień dobry,
Poruszony przez Państwa problem, jest niestety bardzo trudną do rozstrzygnięcia zagwozdką dla wielu właścicieli starszych zwierząt. Z jednej strony jesteśmy świadomi problemu i rozumiemy ryzyko jakie niesie choroba nowotworowa, z drugiej strony u zwierzęcia, które przeżyło już tyle lat boimy się, że sam zabieg może życie skrócić zamiast przedłużyć. Nikt niestety, nie ważne jak wprawnym byłby chirurgiem czy anestezjologiem nie jest w stanie zagwarantować, że nasz pupil przeżyje sam zabieg, ani że jego wykonanie w znaczący sposób przedłuży i tak sędziwy już wiek zwierzaka. W tego typu rozterkach myślę, że powinniśmy zastanowić się jednak nad tym, czy ból rekonwalescencji po zabiegu będzie dla naszego zwierzaka mniejszy, niż ból powolnego umierania na chorobę nowotworową (bo nie oszukujmy się, rak, z którym możemy mieć w tej chwili do czynienia prędzej czy później się obudzi i da o sobie znać- jak widzimy to na przykładzie samej onkologii ludzkiej)? Czy z czasem nasze zwierzę będzie w lepszej kondycji i lepiej zniesie zabieg w narkozie? (przecież młodsze już na pewno nie będzie) Czy jesteśmy w stanie zaryzykować śmierć naszego zwierzaka w wyniku uduszenia przez przerzuty do płuc, lub w wyniku niewydolności wielonarządowej tak często spotykanej w schyłkowej fazie choroby nowotworowej? Czy taka śmierć nie będzie gorsza, niż nawet ewentualna śmierć w wyniku powikłań śródzabiegowych? Czy tak naprawdę bardziej martwimy się o komfort życia naszego pupila, czy o nasze poczucie bezpieczeństwa, że póki co pupil jest przy nas i lepiej tego nie psuć? Żadna statystyka nie nadaje się do poparcia powyższych pytań- bo jednak nawet gdyby zdarzało się, że 99% zwierząt przeżywa bądź nie, zabieg w podeszłym wieku- to skąd wiadomo czy akurat nasz pupil jest w tej przeważającej puli, czy nie jest tym 1 %? Moment, w którym Państwa kotka jest jeszcze w dobrej kondycji, do tego podkreślę- jeszcze nie ma przerzutów– jest najlepszym momentem, żeby rozważyć powyższe pytania- dosłownie póki nie jest za późno. Trzeba jednak pamiętać, że nowotwory listwy mlecznej są często skorelowane z zaburzeniami hormonalnymi, które często predysponują niesterylizowane kotki do tzw. ropomacicza, a to schorzenie jest jednak w większości bezwzględnym wskazaniem do podjęcia radykalnego leczenia, bądź ostatecznie eutanazji (tu nie ma już czasu na zastanawianie się i obserwacje, bo każdy dzień czekania zabija zwierzaka).
W rozwiązaniu problemu, może warto skonsultować się z onkologiem weterynaryjnym, który, jeśli oczywiście jego zdaniem będzie to bez szkody dla ogólnego stanu zdrowia kota, może zalecić biopsje guzka, która może sugerować odpowiedź czy mamy do czynienia z nowotworem łagodnym czy złośliwym.
Pozdrawiam i życzę dużo siły i zdrowia dla koteczki, lek. wet. Weronika Kalinowska, specjalista chorób psów i kotów