Hej, mam problem z kotką, która przeszła zabieg sterylizacji. Tuż po zabiegu została ubrana w specjalny "kaftanik", który miał zapobiegać wyciąganiu szwów. Niestety kiedy tylko kicia pokonała pooperacyjne "zmulenie", od razu się z niego wydostała. Samemu nie jestem w stanie jej go założyć - walczy jak lew, ponawianie prób prędzej spowodują kontuzję zwierzątka a i tak skończą się niepowodzeniem. Po ponownym założeniu u weterynarza proces uwalniania się skrócił się do kilkunastu minut. Podsumowując, jeśli nie zwiąże się jej "w kij", to wylezie z kaftana zawsze.
Stąd pytanie - co robić? Ona sobie te szwy powyciąga na pewno, już teraz naruszyła jedną nitkę. Wygolić futerko i "po całości" obwiązać jakimś plastrem? Zszyć szeroki plaster z kawałkiem elastycznego materiału tak, żeby od strony grzbietu był plaster a od strony szycia - materiał? (co nie zagwarantuje, że jakoś nie sięgnie pod niego pyszczkiem). Macie jakieś sugestie?
Dzień dobry.
Odpowiednie zabezpieczenie operowanej okolicy po zabiegu, jest kluczowy doo prawidłowego wygojenia rany pooperacyjnej. Ubranko wbrew pozorom jest wygodniejszą opcją zabezpieczenia rany. Jeśli kotka wychodzi w jakiś sposób z ubranka, proszę zastosować kołnierz ochronny – odpowiednio dobrany rozmiar i dość ciasne zapięcie (oczywiście w granicach rozsądku, kot musi swobodnie oddychać) uniemożliwią rozlizanie rany pooperacyjnej. Alternatywą mogą być plastry zabezpieczające przed lizaniem – nakleja się je tuż obok rany, zawierają w swoim składzie pieprz cayenne oraz chilli, jednorazowe polizanie skutecznie zniechęci do interesowania się tamtą okolicą. Proszę też pamiętać o podawaniu kotu leków przeciwbólowych – uważa się, że odpowiednie zabezpieczenie przeciwbólowe powoduje zmniejszenie świądu operowanej okolicy.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Dziękuję:) Zastosowaliśmy kołnierz i trzymaliśmy go parę dni, ale kot wyglądał i zachowywał się tak, jakby miał za chwilę umrzeć. Zastosował cały zestaw kocich sposobów, włącznie ze smutnym wpatrywaniem się i odmawianiem jedzenia. A z piciem miała naprawdę problem, bo ina z miski nie pije, trzeba puszczać mały strumień z kranu i patrzeć, bez patrzenia też nie chce. Dlatego po paru dniach zdjęliśmy. Na szczęście wszystko goi się książkowo, kot szczęśliwy, jakby żadnej operacji w ogóle nie miał.