Witam, wczoraj na spacerze mój pupil został zaatakowany przez innego psa. Pies był na smyczy typu flexi a jego właścicielka była zajęta rozmową z koleżanką. W wyniku jej niedopilnowania pies rzucił się na mojego i próbował go pogryźć. W całym tym nagłym zajściu mój pies chwycił go i nie chciał wypuścić z uścisku. Pościł dopiero jak tamten się troszeczkę uspokoił. Po całej sytuacji kilka osób uznało, że to mój pies jest agresywny. Wynikało to z faktu iż jest rasy American Staffordshire Terrier. Nie obyło się od ostrych komentarzy pod naszym adresem. Podczas całej akcji i tak najbardziej ucierpiał mój chłopak, któremu tamten pies pogryzł palce u dłoni, aż do krwi. Nasz pies nie jest agresywny. Czy w tej sytuacji nie miał prawa się bronić? Ktoś może miał podobną sytuacje?
Dzień dobry.
Oczywiście, że odpowiedzialność za pogryzienia zawsze ponosi pies rozpoczynający sprzeczkę, niezależnie od rasy. Pies zaatakowany ma prawo się bronić. Tylko nie ma to dużego znaczenia, jeśli całe zajście nie zostało nagrane lub nie ma wiarygodnych świadków. Teoretycznie jedynym wyjściem udowodnienia swojej racji byłby proces sądowy. Proszę więc następnym razem po prostu unikać tego psa na spacerach.
Pozdrawiam, lek. wet. Magda Zdanowska.