Witam, od 6 lat jestem posiadaczką rasowego kocurka imieniem Edi. Był strachliwy, posłuszny i grzeczny. Pokochaliśmy go całym serduszkiem, a ja zostałam jego Panią i mamą. Nie odstępował mnie na krok i chodził za mną jak piesek co było niesamowite a reszta domowników zazdrościła naszej więzi. Do czasu aż zdecydowałam się zakupić kotkę. Miała o być kotka ''dla wszystkich'' Ponieważ kocur nie dopuszczał do siebie nikogo oprócz mnie. Tak wiec pojawiła się maleńka Xenia, która była wprowadzana w życie kocura powoli. Zgodnie z umowa hodowcy i zastosowaniami lekarza. Pojawiły się pierwsze syknięcia, walki itp. O ile na początku było to zrozumiałe teraz jest to wręcz chore. Minęło 5 miesięcy a ten grzeczny kocurek zmienił się nie do poznania. Stał się bardzo agresywny, za równo do kotki jak i domowników. Terroryzuje kotkę dniami i nocami. Niestety kotka obrała sobie także mnie na Panią, choć wciąż jest bardziej otwarta na resztę domowników. O dziwo kocur również zbiega o uwagę innych. I choć skupiliśmy się prawie tylko na nim, jego agresja nie przemija. Feromony i tabletki uspokajające nie działają. Pragnę zaznaczyć ze oboje są wykastrowani. Próbowaliśmy już chyba wszystkiego i szczerze się obawiamy o maleńka kotkę która stała się bardziej dzika, prawdopodobnie przez kocura i jego ciągle ataki zazdrości. Widocznie nie toleruje jej w mojej obecności, często obrywa się jej choćby za to ze ją dotknę. Nie dopuszczamy myśli o oddanie kotki ani kotka. Nie mamy też dużej możliwości separowania kotów ze względu na to ze mój pokój jest ich miejscem. Nie wiemy już co robić, czy to się kiedyś zmieni? Bardzo proszę o pomoc.
Dzień dobry.
Niestety, czasem zdarza się, że mimo najszczerszych chęci, połączenie kotów nie przebiega tak, jak powinno. Proszę mimo wszystko uzbroić się w cierpliwość. Źródła podają, że jeśli zaprzyjaźnianie nie przynosi efektu po 4 miesiącach, należy zasięgnąć porady behawiorysty, zwłaszcza, jeśli feromony i preparaty uspokajające nie dały rady. Przychodzą mi do głowy jeszcze dwa sposoby, które warto wykonać. Pierwszy to wspólny stres – w ten sposób co prawda łączy się drobne ssaki, ale może przyniesie to efekt w przypadku Pani pupili. Oznacza to na przykład wspólną podróż do lekarza weterynarii (w osobnych transporterach), chociażby na przysłowiowy przegląd i zważenie, lub nieco dalszą wyprawę. W tym czasie, warto by domownicy zrobili małe przemeblowanie i generalne porządki, tak aby koty nie czuły na rzeczach swojego zapachu. Drugą metodą jest zapoznawanie feromonowe. Należy odizolować koty od siebie na około miesiąc. Po dwóch tygodniach, gdy nie będą się widziały, należy w trakcie głaskania lub pieszczot, gdy kot jest zrelaksowany, powycierać mu ręcznikiem okolicę wąsów – tam jest najintensywniejsza produkcja feromonów. Następnie należy doprowadzić drugiego kota do relaksu i dać mu ręcznik do powąchania. W ten sposób należy postępować przez co najmniej dwa tygodnie. Po tym czasie proszę postępować tak, jakby koty miały się zobaczyć po raz pierwszy. Tak jak wspomniałam, warto mimo wszystko zasięgnąć porady behawiorysty. Proszę pamiętać, że w przypadku kotów przedłużający się stres może predysponować do powstawania stanów chorobowych, na przykład zapaleń pęcherza.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.