Jak nauczyć psa aportować krok po kroku [porady behawiorysty]

Jak nauczyć psa aportować
Jak nauczyć psa aportować?

Reksio, aport! – to zapewne jedno z częściej słyszalnych poleceń w parkach i innych miejscach, gdzie skupiają się psiaki. No może nie zawsze jest to samo imię Reksio, ale aport z pewnością się powtarza 😉 Ale nie ma się co dziwić, w końcu rzucanie psu przysłowiowego patyka czy piłki jest jedną z bardziej popularnych zabaw dla psio-ludzkiego duetu.

Tylko co tu robić, jeśli nasz psiak nie bardzo orientuje się, o co nam chodzi, gdy z entuzjazmem rzucamy hen daleko patyk i krzyczymy coś niezrozumiale do psa. Jaki znowu aport? – myśli sobie zapewne pies. O co temu człowiekowi chodzi i czemu kolejny raz mam rzucać się za czymś w pogoń, skoro jemu ciągle coś wypada z ręki?

Dla wielu psów przynoszenie przedmiotów, chwytanie ich w pysk czy sama pogoń jest czynnością bardzo naturalną i niewiele trzeba, żeby nauczyły się przynosić nam przedmioty na życzenie. Ale są też psy dla których jest to czarna magia i musimy poświęcić chwilę, żeby wypracować z psiakiem tę komendę. A potem możemy już czerpać radość ze wspólnej zabawy, gdy pies odkryje, że to może być świetna zabawa.

Czy aportowanie to wyłącznie dobra zabawa?

Pytanie wydaje się dziwne, ale tylko z pozoru. Jest bowiem wiele plusów tej zabawy, jak budowanie więzi z opiekunem, wspólna praca i stymulacja intelektualna, gdy pies uczy się sztuczki, no i przede wszystkim nasz pies może rozładować energię i się wybiegać, co jest szczególnie istotne w przypadku młodych, zdrowych psów czy ras psów, które koniecznie muszą rozładować energię i do tego uwielbiają pokonywać niezbyt długie dystanse. My również mamy wiele korzyści z tej zabawy, bo nie dość, że przebywamy na wolnym powietrzu, to jeszcze się ruszamy, a czasami nurkujemy razem z psem w krzakach, gdy rzucimy piłkę czy patyk odrobinę za daleko albo za wysoko. Cóż więc może być złego w takiej zabawie?

No właśnie. Jednym z zadań behawiorystów jest patrzenie na zachowania psa z różnych perspektyw i dostrzeganie potencjalnych zagrożeń (jak mocno by to nie brzmiało), tam gdzie z pozoru wszystko wydaje się w porządku. Tak jest i w tym przypadku.

Musimy sobie zdawać bowiem sprawę, że każdy (nomen omen) kijek ma dwa końce. Często spotykam się z sytuacjami, gdy ludzie rzucają swoim psom zabawki przez  godzinę albo i dłużej, a pies ciągle je przynosi, mimo że jest już ewidentnie zmęczony. Ale gdy przestajemy mu rzucać przedmiot, to zaczyna zirytowany szczekać, prowokując i ponaglając nas do kolejnych rzutów. Nic więc dziwnego, że ciągniemy dalej tę zabawę, chociaż czasami już nam ręka też odpada, no ale dla dobrej zabawy pieska jesteśmy w stanie się przecież poświęcić. Tymczasem możemy mieć tu do czynienia z zachowaniami kompulsywno-obsesyjnymi, gdy pies uwarunkuje się na jakiś przedmiot i będzie czuł wewnętrzny przymus wiecznej pogoni i interakcji z nim. Nie są to przypadki notoryczne, ale zdarzają się, szczególnie u niektórych ras pracujących jak bordery czy teriery (ale nie tylko oczywiście) i warto o tym pamiętać. Dlatego starajmy się różnicować zabawy z psami i nie pozwalajmy, żeby aport był jedyną rozrywką psa, żeby nie eskalować ewentualnego problemu. No dobrze, to zaczynamy naukę!

Wybierz do aportu to, co pies naprawdę lubi

Pluszak

Jeśli zabawa ma być atrakcyjna, to pies musi chętnie w niej uczestniczyć i mieć do dyspozycji coś cennego. Dlatego najpierw zastanówmy się, co to będzie akurat w przypadku naszego psa. Przyjrzyjmy się bacznie jego zabawkom i maskotkom – może ma swoją ukochaną, z którą się nie rozstaje? Jeżeli ta zabawka ma odpowiedni ciężar tak, że po rzuceniu jest w stanie przelecieć odpowiedni dystans, to spróbujmy z nią.

Piłka

A może jest jakaś fajna piłka do dyspozycji? Pamiętajmy, żeby nie była za mała i nie zrobiła psu krzywdy, gdy wbije w nią zęby, albo nie zaczęła się kruszyć na niebezpieczne fragmenty, jak na przykład kauczukowe piłeczki. Zaletą piłki jest to, że można nią nie tylko ciskać, ale też odbijać ją od twardej powierzchni, co pozwoli urozmaicić psu zabawę. Jeżeli mamy psa, który jest długonogim chartem albo innym psem, dla którego kilkaset metrów to nie problem, to mozemy zaopatrzyć się w piłkę tenisową ze specjalną długą łyżką, która stanowi naturalną wyrzutnię i pozwala miotać piłkę na większe dystanse, bez konieczności nadwyrężania sobie barku 😉

Dummy

Istnieją też specjalne przedmioty do aportu wykorzystywane w psich sportach zwanych „dummy” – jest to nic innego, tylko ćwiczenie aportu np. dla psów myśliwskich, które pozwalają uniknąć pracy ze zwierzyną, gdy pies uczy się odnajdywania przedmiotu np. w trawie i przynoszenia go do opiekuna. Dummy to też po prostu materiałowy (zazwyczaj) prostokąt czy wałek, taka poduszeczka, z wygodnym sznurkiem, który ułatwia rzucanie przed siebie przedmiotu, zanim pies rzuci się za nim w pogoń. Niektóre dummies pozwalają też na aport z wody dla psów, które kochają takie środowisko, bo takie zabawki nie toną, a dzięki zazwyczaj jaskrawym kolorom dają się łatwo namierzyć na powierzchni.

Patyki

Jeśli zaś chodzi o przysłowiowe i chyba najbardziej (przynajmniej kiedyś) popularne patyki, to zalecałabym tu ostrożność, gdyż zwykłe patyki potrafią się strzępić i kruszyć i łatwo o niebezpieczną drzazgę, która może utknąć psu w przełyku. Dlatego szukajmy tych o zwartej strukturze, albo wręcz zdecydujemy się na patyki z na przykład drzewa oliwnego czy kawowego, które są dostępne w sklepach zoologicznych i są nie tylko bezpieczne dla psa, ale stanowią same w sobie nagrodę, bo po skończonej zabawie pies może sobie je rzuć, żeby się wyciszyć (dlatego też nazywane są często „chewies”).

Frisbee

Kolejnym fajnym rozwiązaniem może być frisbee z gumy, które również może odlecieć na większe odległości. Zaproponujmy psu różne rozwiązania i zobaczmy, co mu najbardziej się spodoba, a potem ruszajmy do działania!

Złap zabawkę i wypuść zabawkę

Pierwszym punktem jest nauczenie psa, żeby łapał zabawkę w pysk, a następnie na komendę ją wypuszczał, tak aby nam ją „podać”.

Trening możemy przeprowadzić w ten sposób, że pokazujemy psu zabawkę i zachęcamy go ( na przykład rzucając ją kawałek dalej albo potrząsając ją), żeby pies ją chwycił w pysk. Gdy to zrobi, chwalimy go, a następnie podstawiamy rękę i mówimy „puść” albo „oddaj” i w momencie, gdy pies poda nam zabawkę, również go chwalimy. Jeżeli pies złapie zabawkę, którą mu rzucimy kawałek dalej, to zachęcamy go gestami bądź komendą „do mnie”, żeby podszedł do nas i zwrócił nam obiekt, który trzyma w pysku. Wyrabiamy w nim nawyk: rzut – łapanie – przynoszenie – oddawanie – pochwała.

Podkładanie komendy „Aport”

Gdy Twój pies nauczy się już łapania rzuconej zabawki, to zaczynamy łączyć tę czynność ze słowami komendy – czyli w momencie, gdy pies łapie przedmiot, to podkładamy pod to komendę „Aport” i zachęcamy psa, aby nam przyniósł zabawkę.

Możemy próbować działać tak, że rzucamy psu zabawkę na małą odległość, mówimy „aport” i gdy pies zwraca się w naszym kierunku już z piłką w pysku, to odbiegamy kawałek, tak aby musiał za nami podążyć i abyśmy wydali mu się atrakcyjnym kierunkiem, jak zabawnie by to nie brzmiało. Chodzi o to, żeby pies nauczył się podchodzenia do nas, zostawiania zabawki w naszych rękach i bycia za to nagradzanym! Ale musimy być dla niego na tyle ciekawi i angażujący, aby chciał utrzymać na nas swoją uwagę i podjąć współpracę. Jak widać, nie tylko pies musi się starać w tym ćwiczeniu 😉

Stopniuj poziom trudności

W przypadku nauki każdej komendy albo sztuczki kluczowe są dwie rzeczy – dostosowanie tempa nauki do możliwości poznawczych psa oraz stopniowanie poziomu trudności. Przykładowo, jeśli mamy psa, który jest młodziakiem albo szybko się rozprasza i niecierpliwi, to nie oczekujmy, że opanuje komendy w minutę i skupi się na zadaniu przez długi czas. Dlatego wybierzmy odpowiedni moment i miejsce – szukajmy spokojnej przestrzeni, w której pies nie będzie miał wielu rozpraszaczy, będzie dla niego wręcz nudna i w której my będziemy najciekawszą rzeczą, która go tam spotka 😉 Jeżeli z kolei mamy psa seniora albo takiego dla którego duże odległości są zbyt męczące (np. rasy brachycefaliczne z krótkim pyskiem, które się szybko męczą wysiłkiem fizycznym), to dopasujmy zabawę pod ich możliwości i nie rzucajmy im piłki na zbyt duże odległości. Przynajmniej na początku. Chodzi o to, żeby pies miał szansę się pobawić i rozerwać, ale nie nadwyrężał swojego zdrowia ani nie frustrował się, gdy zaczniemy od zbyt wysokiego pułapu i będziemy od niego wymagali za wiele.

Cierpliwość i rutyna

No cóż, to może nie jest najlepsza informacja dla osób, które kochają improwizację i nie są zbyt cierpliwe, ale to właśnie dzięki powtarzalności działań i regularnym ćwiczeniom, jesteśmy w stanie wykonać jak najlepszą pracę z psiakiem. Pamiętajmy również o złotej zasadzie – znacznie lepiej jest ćwiczyć krócej a częściej, niż rzadziej, a dłużej. Zbyt przeciągnięte ćwiczenia mogą spowodować napięcie i zniechęcenie psa, jeśli nie będzie odnosił sukcesów, a co za tym idzie również dla nas  to być fajną zabawą. Niewykluczone też, że to nasz pies podpowie nam, jak chce trenować, kiedy czuje potrzebę przyniesienia nam zabawki i jaki moment podczas spaceru jest dla niego najlepszy na naukę. Nie tylko psy się od nas uczą, my od nich w końcu też 🙂

Aport to przede wszystkim rozrywka i dobre emocje

Czasami zdarza się, że dopada nas nadmierna ambicja, by nasz pies nauczył się sztuczek jak najszybciej albo zdarzy nam się podnieść w irytacji głos na psa, gdy kolejny raz nie przyniesie nam piłki, a tyle razy już mu to pokazywaliśmy. No cóż, psy nie są maszynami, tak jak my mają swoje lepsze i gorsze momenty i musimy mieć to na uwadze. Może być też tak, że forma treningu którą wybraliśmy, akurat w przypadku naszego psa nie sprawdza się do końca i musimy być elastyczni, aby znaleźć nowe rozwiązanie. Można wtedy skonsultować się z dobrym psim trenerem czy behawiorystą, który wskaże przyczynę problemu albo pokaże nam inną technikę pracy. Możemy też podpatrywać inne psiaki w parku, które nie mają problemów z aportem i porozmawiać w ich opiekunami, w jaki sposób oni trenowali, być może będzie to również dla nas dobra podpowiedź.

Tylko pozytywne zachęty

Chyba nikogo z czytających nie muszę przekonywać, że lepiej jest pracować z psem przy pomocy pozytywnych zachęt, niż przy pomocy krzyku i zmuszania psa do konkretnych działań. Pies o wiele chętniej będzie z nami współpracował, jeśli będzie otrzymywał za swoją dobrze wykonaną pracę nagrody, a nie był karcony, gdy coś mu się nie uda. Dlatego też wzmacniajmy pożądane przez nas zachowania psa przy pomocy nagród -wbrew pozorom to nie zawsze muszą być pyszne smaczki (chociaż nie oszukujmy się, na większość psów działają one mocno motywująco), czasami dla psa cenniejszy jest kontakt fizyczny, jak pogłaskanie go, miła pochwała słowna czy chwila dodatkowej zabawy np. z zabawką, którą pies nam przyniósł. To znowu sprawa indywidualna, więc warto wsłuchać się w to, co nasz pies próbuje nam powiedzieć.

Na koniec wyciszamy psa

To ważny aspekt, który jest często w procesie treningowym pomijany. Warto zawsze patrzeć na zabawę również przez pryzmat zmian jakie zachodzą w zwierzęciu w trakcie jej trwania. Aportowanie to zabawa dosyć dynamiczna i intensywna, a w związku z tym obciążająca też organizm psa. Bawmy się więc z głową, róbmy przerwy albo zmieniajmy zabawę na inną, a przede wszystkim pozwólmy psu się wyciszyć po aportowaniu. Pies od wysiłku fizycznego jest pobudzony, ma w organiźmie dużo adrenaliny i warto na koniec zabawy pozwolić mu odsapnąć i obniżyć ten poziom do standardowej „dawki”. Dlatego postarajmy się zapewnić psu po zabawie spokojne miejsce do odpoczynku, nie przechodźmy od razu do kolejnej intensywnej zabawy ani joggingu z psem, raczej wykorzystajmy pozostałą część spaceru na spokojne węszenie czy eksplorację w wolnym tempie, żucie przez psa ulubionej zabawki (żucie, gryzienie i lizanie to czynności, które wyciszają psy) czy zwyczajny odpoczynek przy nas na kocyku albo trawie. Tak zbilansowana zabawa nie będzie utrzymywała psa w stanie wiecznego pobudzenia i przebodźcowania, co na dłuższą metę nie jest dla niego korzystne.

Życzę powodzenia w treningach i dobrej zabawy!

 

Wykorzystane źródła >>

Behawiorysta coape Ewa Jaworska

Behawiorysta COAPE Ewa Jaworska

Jestem dyplomowaną behawiorystką psów COAPE (Centre of Applied Pet Ethology) oraz trenerką psów. Pracuję na co dzień z psiakami z problemami behawioralnymi i szkolę psy w każdym wieku, a w wolnym czasie pomagam jako wolontariuszka w Schronisku dla Zwierząt na Paluchu. Publikuję również artykuły i prowadzę seminaria, starając się przybliżyć wspaniały psi świat każdemu, kto tylko chce słuchać ;) Prywatnie jestem opiekunką dwóch psich rozrób Pianki i Mili. Jak widać, psy to całe moje życie!

Dodaj komentarz

Co Piszczy w Sierści Twojego zwierzaka?

Zalecenia lekarzy weterynarii na Twoim mailu

+ ebook "Czy leki ludzkie są bezpieczne dla psa i kota?"

Co Piszczy w Sierści Twojego zwierzaka?

Porady lekarzy weterynarii na Twoim mailu

+ ebook "Czy leki ludzkie są bezpieczne dla psa i kota?"

Zgoda marketingowa: wyrażam zgodę, aby Co w Sierści Piszczy skontaktował się ze mną drogą mailową, korzystając z informacji podanych w tym formularzu dla celów informacyjnych, aktualizacji i marketingu. Jeśli chcesz wycofać Twoją zgodę kliknij link rezygnacji u dołu każdego wysyłanego przez nas maila. Szanujemy Twoją prywatność i dane osobowe. Tutaj znajdziesz naszą politykę prywatności i regulamin newslettera. Przesyłając ten formularz zgadzasz się, że możemy przetwarzać Twoje dane osobowe zgodnie z tymi warunkami. 

WYPEŁNIJ POLA, ABY POBRAĆ MATERIAŁY W PDF 👇

Zgoda marketingowa: wyrażam zgodę, aby Co w Sierści Piszczy skontaktował się ze mną drogą mailową, korzystając z informacji podanych w tym formularzu dla celów informacyjnych, aktualizacji i marketingu. Jeśli chcesz wycofać Twoją zgodę kliknij link rezygnacji u dołu każdego wysyłanego przez nas maila. Szanujemy Twoją prywatność i dane osobowe. Tutaj znajdziesz naszą politykę prywatności i regulamin newslettera. Przesyłając ten formularz zgadzasz się, że możemy przetwarzać Twoje dane osobowe zgodnie z tymi warunkami.