Witam, mam 12 letnią sunię, jest mieszańcem. Pół roku temu zauważyłem zmiany w obrębie sutka. Szybko urósł guz, ale obecnie już nie postępuje. Martwiłem się, że może to być rak listwy mlecznej. Poszliśmy więc do weterynarza, Sunia ma problemy z sercem w raczej poważnym stopniu. Łapie zadyszki w cieplejsze dni, przyjmuje leki. Weterynarz stwierdził, że nie ma powodów do obaw. Według niego jest to tłuszczak, ponieważ sutek nie ma obrzęku, zmianę można przesuwać i że nie czuć tj “wyraźnego mocowania do czegokolwiek” – nie pamiętam jak to dokładnie określił. Nie stwierdził też, że w jakikolwiek sposób ta zmiana jej przeszkadza lub że powoduje dolegliwości bólowe. Jako powód podał nadwagę psa, ale dodał, że dokładnie nie wiadomo skąd się tłuszczaki biorą. Zapisał jakąś maść, żeby nie doszło do owrzodzenia, bo podobno tak jak u ludzi takie coś się może zdarzyć i powiedział, żeby przyjść na wizytę jak skończy sie tubka. Okej, przyszedłem. Zmiana przyjęła charakter półtwardy, nie urosła, nie owrzodziła, nie było żadnych komplikacji. Spytałem o możliwość wycięcia tego “tłuszczaka”. Weterynarz odpowiedział, że w tym wieku i kondycji mojego psa bałby się przeprowadzić zabieg, bo ryzyko jest duże. Dodał, że dopóki tłuszczak nie utrudnia funkcjonowania psu to nie ma żadnych wskazań żeby to przeprowadzić, a z jego wieloletniej praktyki wynika, że tłuszczaki po prostu po 2/2,5 roku same odrastają. Teraz nasuwa się moje pytanie. Kurcze, czy ja mam mu ufać? Niby sam sprawdzałem, bo mu nie dowierzałem. Czytałem wiele artykułów. Faktycznie ta zmiana nie rośnie, przesuwa się, jest półtwarda (podobno tłuszczaki mogą być nawet twarde, zależy jak się zbiją), pies ma apetyt, bawi się, chodzi na spacery, biega, ta zmiana jej nie przeszkadza. No i co najważniejsze, minęło już pół roku i wszystko jest okej. Chciałbym uprzedzić pytanie. Nie mogę dotrzeć do innego specjalisty, ponieważ wiąże się to z długim lotem samolotem. Jeśli chodzi o Weta, to ma bardzo dobrą opinię.
Dzień dobry.
Nie da się określić, czym jest zmiana, bez dokładnych badań – w czasie badania klinicznego, omacywania zmiany, łatwo o pomyłkę. Aby z pewnością stwierdzić, czy guz u Pańskiej pupilki jest tłuszczakiem, należy wykonać biopsję cienkoigłową, czyli nakłucie guza i pobranie niewielkiej ilości komórek do dalszego badania. Dość rzadko zdarza się, aby tłuszczak pojawił się na listwie mlecznej, chociaż są to nowotwory, które mogą występować na różnych partiach ciała. Tłuszczaki mogą odrastać, mogą pojawiać się w innych miejscach na ciele pacjenta. Jeśli tłuszczak zostanie usunięty z torebką, która go otacza, szanse na wznowę maleją. Jeśli chodzi o guzy na listwie mlecznej, faktycznie u psów są to często zmiany o niskiej złośliwości. Mogą jednak rosnąć do ogromnych rozmiarów, wrzodzieć i pękać. Nie warto “obserwować” i zostawiać takich zmian, osobiście uważam, że warto je usunąć. Problemy kardiologiczne nie są bezwzględnym przeciwwskazaniem, jednak jeśli pupilka ma nie do końca zdrowe serce, do zabiegu należy się poważnie przygotować. Absolutną podstawą są badania krwi oraz aktualne badanie kardiologiczne. Przy wyborze przychodni, w której ma być przeprowadzony zabieg, proszę kierować się dostępnością znieczulenia wziewnego oraz obecnością anestezjologa w czasie znieczulenia.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
9 miesięcy później. Guz okazał się tłuszczakiem, potwierdziłem to w klinice. Umówiłem się na zabieg usunięcia go, ale pojawiła się duża opuchlizna na pyszczku. Lekarz prowadzący przepisał antybiotyki i odsunął termin zabiegu. Antybiotyki nic nie dawały, więc podczas rutynowego czyszczenia zębów pobrano biopsję. Cóż, wróciłem do kraju zbadać ten guz, a w przeciągu miesiąca rozwinął się chłoniak -> pierwszy komplet badań nic nie wskazywał, drugi po miesiącu dał już zupełnie inne wyniki, a biopsja je potwierdziła. Pełna diagnostyka wykazała chłoniaka wieloogniskowego z komórek “T”. Zastosowaliśmy chemię eksperymentalną, ale byłem ostrzegany, że efekty będą marne lub wcale ich nie będzie ze względu na odporność tego typu chłoniaka na chemioterapię. Po dwóch sesjach efektów nie było, dostały za to bardzo mocno wątroba i nerki, więc nie kontynuowaliśmy pełnego turnusu. Od dwóch miesięcy już tylko leczenie paliatywne //sterydy. Moja psinka zaczęła niestety swój ostatni rozdział, ale mimo wszystko było warto, wspaniałe 13 lat razem. Nie spodziewałem się. Wiem, że piszę z dużym opóźnieniem, ale wszystko potoczyło się tak szybko, że nie byłem w stanie. Pani odpowiedź była bardzo pomocna, ponieważ faktycznie przyłożyłem się do poszukiwania odpowiedniej kliniki i tak też się stało. Przepraszam, że akurat taką wiadomość publikuje, ale feedback moim zdaniem jest bardzo ważny. Takie fora i osoby jak Pani są strasznie potrzebne. Ogromny zastrzyk informacji i “wskazania kierunku” w którym iść.
*Jedyne co się zmieniło, to serduszko. Bardzo dobre wyniki. Chociaż tyle.