Dzień dobry!

Mam kotkę, wysterylizowaną, około 2 lata, niewychodząca. W domu dodatkowo jest pies.

Jej mama w trakcie ciąży chorowała bodajże na kocią opryszczkę, przez to kotek urodził się chory - bez oczu. Ktoś ją wyrzucił na ulicę jeszcze jako kocię.

Początkowy rozwój przebiegał dobrze, kotka uczyła się życia, była energiczna, miała duży apetyt, uwielbiała się bawić i przytulać. Brak oczu nigdy nie stanowił problemu, czasami jedynie w zabawie zdarza się jej w coś wbiec lub uderzyć się w głowę. 

Robimy całkowity remont domu (na parterze jest duży remont, a pierwsze piętro było używane przez wtedy, gdy akurat tam byliśmy - spanie, gotowanie itp), musieliśmy pojechać tam na dłużej i wzięliśmy kotkę z nami. Mimo, iż piętro było zamknięte, nie było tam najczyściej i bardzo często się zdarzało, że się naniósł jakiś pył do góry, kotka była cały czas tylko u góry, raz czy dwa pod naszą nieuwagę wyszła żeby eksplorować dolną część domu, ale przez narzędzia i pył nie pozwalaliśmy jej na to i zanosiliśmy ją do góry. Dwa czy trzy razy wyszłam z nią do ogrodu na około 10 minut. 

Po około dwóch tygodniach wróciliśmy do naszego mieszkania i niedługo potem kotka zaczęła kaszleć, początkowo nie wyglądało to na nic poważnego, a bardziej na próbę odkłaczenia. Po tygodniu pomyśleliśmy, że to być może przez ten pył (nadal nie jestem pewna czy to nie miało jakiegoś związku?), minęły łącznie około 3 tygodnie i kaszel nie ustępował więc zabraliśmy ją do weterynarza (mieszkamy za granicą), który stwierdził, że kotka musiała złapać jakąś szybko rozwijającą się bakterię, że to był ostatni moment do odwiedzenia weterynarza, i tak za długo ją przeciągnęliśmy, jeszcze trochę i dostałaby zapalenia płuc, a skończyło się na zapaleniu oskrzeli. Kotka dostała leki, niby się polepszyło, ale nie zupełnie, nadal kaszlała, a do tego zaczęła podwójnie oddychać - najpierw nabiera powietrza w płuca, a zaraz potem do brzucha.

Wróciliśmy do weterynarza, zrobił prześwietlenie i wszystko wyglądało w porządku, dostała zastrzyki i mieliśmy poczekać.

Po wizytach u weterynarza jakby się chwilowo uspokajało, ale zawsze wraca.

Raz kotce zdarzyło się oddychać z otwartą buzią, od razu ją zabraliśmy do weterynarza, podczas tej wizyty stwierdził niedorozwinięte płuca i astmę, nie wiedział czy wrodzona czy alergiczną, więc podał jej leki przeciwalergiczne i  zalecił dietę, ponieważ sami oddychanie osłabia serce, a dodatkowo jej waga (nie jest otyła, ale też nie jest chudziutka) kaszel i podwójne oddychanie ustało. Dla nas to był znak, że astma jest alergiczna, ale nie mamy pojęcia na co, wykluczamy po kolei różne rzeczy, ale nic nie pomaga. Kaszel i oddech wrócił, nie tak poważnie jak za pierwszym razem, ale zdecydowanie się pogorszyło. Oddycha podwójnie cały praktycznie cały czas, wysiłek nie ma na to wpływu, temperatura też nie.

Weterynarz stwierdził, że już nic nie można zrobić, a dodatkowo powiedział, że jest kot nadal tak będzie oddychał to zostało mu do 3 lat życia.

Kotka przez cały ten czas zachowywała i zachowuje się normalnie. Ma apetyt, ma dużą ochotę na zabawę, dba o siebie, przytula się, mruczy.

Nie chce mi się wierzyć w to, że już nic nie może być zrobione, stąd ten temat. Czy może ktoś się spotkał z czymś takim lub czymś podobnym? Być może jakieś wskazówki co do alergii? Bo już sama nie mam pomysłów co dokładnie może tak uczulać i czy to na pewno alergia?

Przypuszczam, że jakieś badania byłyby tu pomocne, jednak weterynarz sam nie proponuje, więc co ewentualnie możnaby sprawdzić? Być może mogłabym coś mu zasugerować.

Będę wdzięczna za jakiekolwiek wskazówki.

 

Z góry dziękuję!

Ola