Dobry wieczór,
piszę zaniepokojony problemami zdrowotnymi kotki moich dziadków, bagatelizowanymi (moim zdaniem niesłusznie) przez weterynarza. Sprawa dotyczy około 12 – letniej, wychodzącej, mieszkającej na wsi kotki, przez większą część życia dzikiej i dokarmianej (w domu mieszka od trzech lat). Odkąd ją pamiętam (czyli około 4-5 lat) kicha, ponadto z jej oczu leci czasem białawo-przezroczysty płyn, zastygający w ciemną ropę. Od około roku objawy te nasiliły się, obecnie kicha bardzo często, czasem kilka razy na minutę. Wydzielina z oczu leci jej zaś aktualnie stale. Ponadto ma świszczący oddech a podczas snu otwiera jamę ustną i przechyla głowę do tyłu wystawiając język (jakby pomagało jej to w oddychaniu). Dodatkowo lewa małżowina uszna ma stale zaczerwieniony brzeg. Oprócz tego kotce łatwo wypada sierść (np. przy głaskaniu) choć to akurat towarzyszy jej odkąd ją pamiętam. Kotka dwa lata temu została wysterylizowana, wcześniej wielokrotnie miała młode. Od tamtej pory stała się mocno otyła – weterynarz zalecił karmienie jej surowym mięsem i chrupkami „fit”, jednak waga kotki nie zmniejsza się. Niepokoją mnie objawy ze strony jej układu oddechowego, zbagatelizowane całkiem przez weterynarza, który powiedział babci iż „to po prostu starość i nic się na to nie poradzi”. Dodam iż kotka jest chętna do pieszczot, wiele czasu spędza na dworze, nie dostrzegam jakichś niepokojących objawów w jej zachowaniu. W załączeniu zdjęcia pyszczka (z widoczną wydzieliną cieknącą z oczu) i całej kotki (widoczna otyłość).