Witam.
Dzisiaj rano odszedł mój pies-Kubuś.
Kuba był rasy "mieszaniec"i miał 3 latka.
Był zdrowy, miał przyjete pierwsze 3 szczepionki i co roku był szczepiony na wścieklizne. Nigdy nie był na nic chory ani nie miał objawów żadnej choroby.
Aż do niedzieli.
W niedziele rano poszedł na spacer i jak codzień normalnie się zalatwil. Wrócił do domu i zjadł kanapkę z pasztetem(często tak jadal). Później sobie leżał nie zachowując się inaczej . Po jakimś czasie wyszedł znowu na spacer i jak wrócił zjadł parę swoich chrupek. A po chwili zaczął tak nagle wymiotowac krwia ze sliną. Po 3 godz o 16 był u wet który podał mu antybiotyk, ale nie zrobił mu żadnych badań bo nie miał narzędzi.Ale jak wróciliśmy do domu to jego stan zamiast się poprawiać zaczął się pogarszac. Parę godzin po dostaniu antybiotyku juz nie tylko wymiotowal ale także załatwiał się krwia, sama gęsta lub żadka krwia. O godz 21 pojechaliśmy do wet oddalonej od nas 120 km( była niedziela wiec nikt bliżej nie przyjmował) . Tam już zostały zrobione badania (krew, usg), ale nic konkretnego nie wyszlo. Wet podała Kubusiowi kroplowke i pełno lekarstw w tym antybiotyk/i. Wrocilismy do domu, ale nic się nie zmieniło, a piesek był w coraz gorszym stanie tyle ze tylko nie wymiotowal. Ale piszczal jakby z bólu a oczy podchodzily mu do góry. Naszczescie dożyl poniedziałku rano, i o 8 godz byliśmy już u innego wet który powtorzyl wszystkie badania. I co dziwne badanie krwi nieco różnilo się od tego wcześniejszego z nocy. Wet zabrala go do siebie, powiedziała ze moze sprobowac go wyleczyć bo ma rozowe, zdrowe oczka. czekaliśmy na informacje w domu. O godz 13 zadzwonilismy i lekarka powiedziała ze stan się trochę polepszyl i nie jest już krytyczny, ale dalej nie wie co mu jest. O godz 16 znowu zadzwonilismy, ale nic się nie zmieniło, dostał kolejne leki. Do rana nie wiedzieliśmy czy mu się poprawia czy nie, bo Kubus zostal w tej klinice. Zyliśmy nadzieja. Niestety rano dowiedzieliśmy się ze Kubuś odszedł nad ranem.
Co ciekawe wet powiedziała, że nie wie co mu było, a w usg nic nie widziała...
To się zaczęło dziać z minuty na minutę... tak poprostu...
Pomoże mi ktoś i powie co się stało?
Witam.
Dzisiaj rano odszedł mój pies-Kubuś.
Kuba był rasy „mieszaniec”i miał 3 latka.
Był zdrowy, miał przyjete pierwsze 3 szczepionki i co roku był szczepiony na wścieklizne. Nigdy nie był na nic chory ani nie miał objawów żadnej choroby.
Aż do niedzieli.
W niedziele rano poszedł na spacer i jak codzień normalnie się zalatwil. Wrócił do domu i zjadł kanapkę z pasztetem(często tak jadal). Później sobie leżał nie zachowując się inaczej . Po jakimś czasie wyszedł znowu na spacer i jak wrócił zjadł parę swoich chrupek. A po chwili zaczął tak nagle wymiotowac krwia ze sliną. Po 3 godz o 16 był u wet który podał mu antybiotyk, ale nie zrobił mu żadnych badań bo nie miał narzędzi.Ale jak wróciliśmy do domu to jego stan zamiast się poprawiać zaczął się pogarszac. Parę godzin po dostaniu antybiotyku juz nie tylko wymiotowal ale także załatwiał się krwia, sama gęsta lub żadka krwia. O godz 21 pojechaliśmy do wet oddalonej od nas 120 km( była niedziela wiec nikt bliżej nie przyjmował) . Tam już zostały zrobione badania (krew, usg), ale nic konkretnego nie wyszlo. Wet podała Kubusiowi kroplowke i pełno lekarstw w tym antybiotyk/i. Wrocilismy do domu, ale nic się nie zmieniło, a piesek był w coraz gorszym stanie tyle ze tylko nie wymiotowal. Ale piszczal jakby z bólu a oczy podchodzily mu do góry. Naszczescie dożyl poniedziałku rano, i o 8 godz byliśmy już u innego wet który powtorzyl wszystkie badania. I co dziwne badanie krwi nieco różnilo się od tego wcześniejszego z nocy. Wet zabrala go do siebie, powiedziała ze moze sprobowac go wyleczyć bo ma rozowe, zdrowe oczka. czekaliśmy na informacje w domu. O godz 13 zadzwonilismy i lekarka powiedziała ze stan się trochę polepszyl i nie jest już krytyczny, ale dalej nie wie co mu jest. O godz 16 znowu zadzwonilismy, ale nic się nie zmieniło, dostał kolejne leki. Do rana nie wiedzieliśmy czy mu się poprawia czy nie, bo Kubus zostal w tej klinice. Zyliśmy nadzieja. Niestety rano dowiedzieliśmy się ze Kubuś odszedł nad ranem.
Co ciekawe wet powiedziała, że nie wie co mu było, a w usg nic nie widziała…
To się zaczęło dziać z minuty na minutę… tak poprostu…
Pomoże mi ktoś i powie co się stało?
Dobry wieczór
Ciężko będzie odpowiedzieć na to pytanie bez wglądu w badania dodatkowe, historię leczenia, i oczywiście bez wykonania badania klinicznego pacjenta, które jest podstawą, a piesek przecież zmarł.
Trzech lekarzy nie postawiło diagnozy, tym bardziej wirtualnie będzie ciężko to zrobić.
Można oddać zwłoki na sekcję, wraz z wykonaniem badań bakteriologicznych i toksykologicznych, może pojawiłaby się odpowiedź.
Z tego co Państwo piszecie, pies miał ostre, a nawet nadostre krwotoczne zapalenie żołądka i jelit.
Z tak piorunującego przebiegu można domniemywać, że było to spowodowane infekcją wirusową, powikłaną bakteryjnie, lub pierwotnie bakteryjną, i prowadzącą do posocznicy.
Nie można tu wykluczyć infekcji parwowirusowej wysoce zjadliwym szczepem.
Niestety nie zawsze szczepienie uodparnia na 100%, chociaż choroba powinna przebiegać łagodniej u szczepionych zwierząt.
Czy po szczenięcych szczepieniach psa przeciwko parwowirozie powtarzała Pani również te szczepienia co rok, czy tylko wściekliznę? Czy piesek był również szczepiony przeciwko leptospirozie?
A może była to przyczyna toksykologiczna, może pies na spacerze zjadł jakąś trującą substancję?
Niestety, przy chorobach o piorunującym przebiegu często nie zdążymy postawić rozpoznania, bo na wyniki wielu specyficznych testów trzeba czekać kilka dni.
Najważniejsze jest szybkie wdrożenie agresywnego leczenia objawowego, które zostało wykonane u Pani pieska. Niestety czynnik chorobowy był zbyt zjadliwy, prawdopodobnie doszło do sepsy i ogólnonarządowej niewydolności i organizm poddał się…
Co do trochę innych wyników badań krwi – nie ma w tym nic dziwnego, w trakcie choroby, szczególnie o tak szybkim i ciężkim przebiegu, stan organizmu ulega ciągłym zmianom, wyniki mogą być różne, nawet wykonywane w krótkich odstępach czasu.
Śmierć Państwa psa jest bardzo przykra, szczególnie, że piesek był młody
Pozdrawiam serdecznie, lek. wet. Magda Zdanowska