Czy da się w ogóle oswoić dzikiego kota? Jak to zrobić? Odpowiedzi na te i inne pytania związane z udamawianiem kota znajdziesz w niniejszym artykule.
Spotykam się często z pytaniem:
Pani doktor, jak oswoić kota?
Dotyczy ono zarówno małych kotków, przywiezionych do nowego domu z hodowli, dorosłych kotów, jak i kotów dzikich.
W moim gabinecie coraz częściej pojawiają się osoby, które chcą przygarnąć kota z ulicy.
Co to znaczy oswoić kota?
Antoine de Saint-Exupery, w “Małym Księciu” pisał, że oswoić to znaczy stworzyć więzy.
Właśnie na tym polega udobruchanie naszego czworonożnego przyjaciela – na stworzeniu pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem, obopólnie akceptowalnych relacji, które zarówno kociakowi jak i nam będą dawać korzyść.
Musisz jednak pamiętać, że nawiązując ze swoim podopiecznym relacje, stajesz się za niego odpowiedzialny.
Nie możesz, więc dzikusa zabranego ze śmietnika, po roku przebywania w domu, z powrotem oddać “naturze”.
Może mieć to bowiem dla niego bardzo złe skutki.
Zaczynając od stresu i depresji, przez bijatyki z dzikimi kolegami, po niemożność znalezienia jedzenia, choroby i śmierci zwierzaka.
Dlaczego niektóre koty łatwiej oswoić od innych?
Decydując się na kociaka, każdy odpowiedzialny właściciel musi zdawać sobie sprawę z tego, że oprócz puchatego przyjaciela, przygarniasz także jego osobowość i przeżyte doświadczenia.
Koty z dobrych hodowli są w tym przypadku łatwiejsze do oswojenia – zazwyczaj nie ma problemu z ich przyzwyczajaniem do ludzi.
Są one bowiem od maleńkości uczone, że człowiek to coś dobrego – przytula, daje jeść pić, bawi się, jest jakby drugą mamą.
Problem pojawia się wtedy, gdy decydujemy się na adopcję kota ze schroniska.
Kociaki takie często nie wiedzą co to człowiek – dla nich to tylko ta zła postać, która zabrała je z domu (nie szkodzi że był to podwórkowy śmietnik), albo co gorsza, to ten, który bił i kopał mnie i moich kolegów, to ten który przejechał moją mamę autem, to w końcu ten, który przygarnął mnie na kilka tygodni, a potem wyrzucił na śnieg, kiedy jechał narty…
W przypadku takich kociaków, nie licz na to, że pokochają Cię od pierwszego wejrzenia.
Nie zrozum mnie źle drogi Czytelniku – kociaki schroniskowe, również od początku mogą kochać ludzi.
Sama posiadam mruczka ze schroniska, który okazał się najlepszym na świecie kotem.
Oprócz przeżyć kota wpływ na oswojenie ma także:
- pochodzenie i genetyka – nieoswojone matki = nieoswojone kociaki,
- wiek – im koty starsze tym trudniej je oswoić, tak naprawdę stosunki społeczne w kociej psychice regulują się w wieku 2 – 4 miesięcy,
- osobowość kociaka – często w jednym miocie jeden maluch kocha ludzi, a drugi nie da się dotknąć.
Jak zachowuje się nieoswojony kot?
Nieoswojony kociak:
- chowa się pod łóżko, za szafę,
- nie chce jeść i pić,
- stroszy ogon, grzbiet,
- często koty niesocjalizowane będą atakować człowieka z użyciem pazurów i zębów, czy niszczyć meble,
- boi się każdego gwałtownego ruchu – szurania krzesłem, trzaśnięcia drzwiami,
- częste są także próby ucieczki – np. przez uchylone okna.
Czy “oswojenie” kota jest w ogóle możliwe?
Mówi się, że koty mają swój charakter i tak naprawdę nigdy nie będziemy w stanie ich oswoić.
Czy to prawda?
Ciężko mi jest jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Jedyne co mogę w tej sprawie powiedzieć, to fakt, że każde zwierzę ma w sobie dziki instynkt.
Jeśli więc Twój kot, nagle zaczyna atakować, jest zły lub przestraszony – zostaw go w spokoju.
W momencie pobudzenia koty, nawet nie chcąc robić krzywdy, kierują się swoją naturą – mogą więc dotkliwie pogryźć czy podrapać swojego właściciela.
Idealnym przykładem jest tu wizyta w gabinecie weterynaryjnym.
Oswajanie kota
Kiedy zdecydowałeś się już na kociaka i przekroczył on progi Twojego, a właściwie Waszego domu, daj mu chwilę czasu na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji.
Z zasady koty nie lubią zmian.
Każda więc przeprowadzka, nawet ta ze schroniska to dla nich silny stres.
Nie staraj się na siłę zaskarbiać przyjaźni kociaka.
Jeśli kot ewidentnie nie życzy sobie pieszczot, nie przytulaj i nie głaszcz go na siłę. Kontakt z kotem ogranicz do podawania mu jedzenia i picia.
W ten sposób Mruczek skojarzy, że to Ty jesteś “tym dobrym” w jego otoczeniu. Kontakt z Tobą, może więc dać mu jakąś korzyść.
Jeśli kot nie ma apetytu, zaproponuj mu jakiś smakołyk (np. suszone mięsko) czy intensywniej pachnąca karmę.
Jeśli kot ma zachowany apetyt, powoli zaczyna interesować się nowym domem, wychodzi ze swojej kryjówki, wącha meble czy powoli zbliża się do Ciebie, to znak, że powoli przyzwyczaja się do nowej sytuacji.
Właśnie wtedy należy rozpocząć proces oswajania.
Jak oswoić małego kotka?
Oswajanie małego kotka jest o wiele prostsze, niż jego dorosłego krewniaka.
Jak i kiedy oswoić małego kota w domu? Zazwyczaj proces ten możesz rozpocząć na dzień lub dwa po jego przywiezieniu ze schroniska czy hodowli.
Najbardziej ufne są kociaki w wieku 2-4 miesięcy.
Jest to bowiem czas, kiedy wykształcają one w sobie więzy społeczne.
Zasady, jakimi powinieneś się kierować podczas oswajania kociaka są następujące:
- Jeśli Twój mały mruczek boi się ludzi, powoli zdobywaj jego zaufanie. W procesie adaptacji najważniejszy jest czas, spokój i cierpliwość. Możesz próbować się z nim bawić, dawać mu jedzenie z ręki. Małe kocięta z zasady są bardziej ciekawskie, niż ich starsi koledzy.
- Nie zmuszaj go do kontaktu – jeśli kociak ucieka, nie goń go, nie przytulaj na siłę.
- Nie wykonuj przy kocie gwałtownych ruchów, nie krzycz na niego. Hałas nie jest wskazany w momencie oswajania.
- Jeśli kociak da się dotknąć, albo zaczyna się łasić, to oznaka, że zaczyna Cię akceptować. Nagradzaj go za dobre zachowanie, tak, aby jeszcze bardziej pogłębić jego zaufanie.
- Gdy masz jakieś pytania, bądź jeśli kociak mimo Twoich prób nadal boi się ludzi, jedynym rozwiązaniem może być kontakt z doświadczonym behawiorystą.
Jak oswoić dorosłego kota?
Ogólne zasady (czas, spokój, cierpliwość) są takie same zarówno w przypadku kotów młodych jak i dorosłych.
W przypadku starszych kotów, wymagane jest jeszcze więcej czasu, jeszcze więcej spokoju i jeszcze więcej cierpliwości. Stosuj się do tych zasad:
- Na początku zostaw kota w spokoju. Nie wyjmuj go na siłę z kryjówki. Daj mu czas na to, aby przyzwyczaił się do nowego terytorium.
- Zapewnij mu wodę i pokarm. W przypadku dużego stresu, kociak zapewne będzie wychodził ze swojego bezpiecznego miejsca w nocy, kiedy wszyscy śpią i nikt mu nie zagraża. Dlatego też zostaw na noc jedzenie i wodę.
- Nigdy nie krzycz na nowe zwierze – nawet jeśli podrapie kanapę czy załatwi się poza kuwetę. Staraj się też zapewnić mu ciszę i spokój.
- Gdy kociak zaaklimatyzuje się nieco w nowym domu, powoli zbliżaj się do niego. Na początku spróbuj przekupić go jakimś smakołykiem. Na początku zachowuj bezpieczną odległość. Kiedy zauważysz, że kociak powoli wychodzi z ukrycia, aby spałaszować smaczek, stopniowo zmniejszaj dystans. W końcu kociak będzie w stanie wziąć smakołyk z naszej ręki. Kiedy tak się stanie powoli możesz zacząć dotykać kota. Pamiętaj o tym, że to kociak musi zadecydować o kontakcie, nie Ty!
- Możesz także posiłkować się “wspomagaczami” w postaci feromonów, kocimiętki czy waleriany (w małych ! ilościach), a także innymi ziołowymi uspokajaczami, takimi jak na przykład KalmAid, czy Zylkene.
- Jeśli kociak sam zaczyna do Ciebie podchodzić, łasić, nagradzaj go za każde takie zachowanie – zabawa bądź smakołyk, nadają się w tym celu idealnie.
- Gdy proces socjalizacji kota nie idzie po Twojej myśli skontaktuj się z doświadczonym behawiorystą.
O ile kociaki i dorosłe koty, które miały do czynienia z ludźmi stosunkowo łatwo jest udomowić, o tyle oswojenie dzikich mruczków, wziętych z ulicy, wymaga już nieco więcej doświadczenia.
Jak oswoić dzikiego kota?
Jak przyzwyczaić kota do nowego domu?
W pierwszych dniach kociak powinien mieć zapewniony spokój i ciszę.
Dlatego też przygotuj mu bezpieczne schronienie, w którym będzie mógł przebywać sam.
Niech to będzie osobny pokój czy łazienka.
Pamiętaj przy tym by zabezpieczyć wszystkie dziury, półki, ostre przedmioty.
Najlepszym wyjściem byłby pusty pokój, w którym zostawisz skrytki dla kota – kartonowe pudełka, transporter a także wodę, jedzenie i kuwetę dla kota.
Do kuwety wsyp naturalny żwirek dla kota bądź piasek – takie podłoże kot szybciej skojarzy z toaletą.
W pokoju przygaś światło – w półmroku kot szybciej się uspokoi.
Przez kilka godzin nie wchodź do niego.
Aby kot przyzwyczaił się do Twojego zapachu możesz zostawić w pokoju stare ubrania, bądź koce, przesiąknięte ludzkim zapachem.
Kolejny etap to codzienne odwiedziny kota
Zawsze rób to o tej samej porze.
W czasie wizyt wymieniaj żwirek, jedzenie i picie.
Nigdy nie patrz wtedy w oczy kota.
Noś też długie rękawy i nogawki – uchroni cię to przed ewentualnymi ranami, wywołanymi agresywnymi zachowaniami.
Kiedy podczas oswajania zauważysz, że kot coraz mniej boi się Twojego towarzystwa, usiądź na kilka minut w pokoju i łagodnie do niego mów.
Dopiero, kiedy kociak sam do Ciebie podejdzie próbuj nawiązać z nim kontakt fizyczny.
Nie zdziw się, kiedy pierwsze głaskanie lub sam dotyk skończy się sykiem i ucieczką – musisz zachować cierpliwość.
Obserwuj mowę ciała kota – jeśli ten stroszy grzbiet, bądź jego ogon wygląda jak puchata szczotka do kurzu –powoli wycofaj się z pokoju. To oznaki niepokoju u kota.
Powoli zaczynaj się bawić z kotem zabawkami, podawaj mu smaczki, przyzwyczajaj do swojej ręki – pozwól kotu ją obwąchać, ale nie ruszaj nią.
Jeśli kot zaakceptuje te czynności powoli możesz próbować głaskać kociaka.
Pamiętaj żeby najpierw pokazać mu dłoń, kociak zaskoczony dotykiem, może zareagować dosyć gwałtownie.
Jeśli przygarnięty kot potrzebuje wizyty u weterynarza (rany po bijatykach, ciąża czy choroby), skorzystaj z transportera, bądź klatek pułapek – są one na wyposażeniu każdego schroniska.
Pamiętaj, że proces oswajania dzikiego kota jest długi i wymaga cierpliwości. Nie zawsze przynosi też pożądany skutek.
Jeśli nie wiesz jak oswoić dzikusa, lepiej poproś o pomoc doświadczonego behawiorystę.
Udało się? Co dalej?
Pamiętaj o tym, że kot uczy się przez całe życie.
Dlatego też staraj się mieć z oswojonym kotem jak najwięcej kontaktu.
Baw się z nim minimum 30 minut dziennie. Mów do niego, nagradzaj go smakołykami (w rozsądnej ilości). Wtedy odpłaci Ci się nieograniczonym zaufaniem i miłością.
Proces udomowienia kota, adaptacji i socjalizacji kota nie jest prosty.
Jednak z odpowiednim poziomem cierpliwości (głównie właściciela) i z czasem, oswojenie kota jest jak najbardziej możliwe.
Pamiętaj jednak, że oswajając kota bierzesz za niego odpowiedzialność na całe życie.
Masz pytania do mojego artykułu? A może udało Ci się oswoić kociaka i chcesz podzielić się swoimi doświadczeniami? Daj znać w komentarzu pod artykułem.
Witam. Kupilismy kota mlodego. Ok 3.5mies. Bardzo sie boi chowa caly czas pod kanapa. Da sie poglaskac ale na chwile i zaraz ucieka. Trzymano go w piwnicy. Czy da rade go oswoic czy zawsze bedzie taki dziki?
Dzień dobry.
Proszę uzbroić się w ogromne pokłady cierpliwości. Koty to cudowne stworzenia i w odpowiednich, odpowiedzialnych rękach są świetnymi towarzyszami życia. Proszę wszystko robić powoli, delikatnie i ostrożnie, bez krzyków i gwałtownych ruchów. Raczej nie jest wskazane łapanie pupila i na siłę przytrzymywanie go, gdy próbuje się oswobodzić. Proszę go jednak przyzwyczajać do głaskania, dotyku. Gdy zacznie do Państwa przychodzić, proszę go nagradzać – właśnie głaskaniem, jedzeniem, smakołykiem, niech kojarzy człowieka z czymś dobrym i miłym. Proszę zapewnić mu spokojne schronienie, gdzie będzie mógł się schować. Jeśli tam postanowi spędzać czas – proszę dać mu spokój, niech to miejsce kojarzy mu się z azylem i świadomością, że nic mu tam nie grozi. Dobrym pomysłem może być zastosowanie łagodnych środków uspokajających, które pomogą mu przetrwać trudny dla niego czas – proszę sobie wyobrazić jak duża zmiana zaszła w jego życiu. Dobre efekty w tetrapii stanów lękowych przynoszą obróżki z feromonami. Jeśli pupil przez dłuższy czas nie ośmieli się w stosunku do Państwa, proszę rozważyć konsultację u behawiorysty, który pomoże Państwu przekonać pupila, że człowiek nie zrobi mu krzywdy.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Czytała pani artykuł?
Uratowałam dziką kotkę która jest po sterylizacji aborcyjnej ma około roku przebywa u mnie celem socjalizacji jest w dużej klatce. Minęły 3 tygodnie i kotka w mojej obecności nie wychodzi z budki w której ma azyl, po zatem je, załatwia się prawidłowo do kuwety ale nie nawiązuje kontaktu, zabawkami również nie jest zainteresowana. Moje pytanie czy socjalizacja dużego kota ma sens czy wypuścić ją w teren gdzie była złapana? czy może potrzebuje dłuższego czasu?
Dzień dobry.
Proszę dać koteczce więcej czasu. Nie wszystkie koty są zainteresowane nawiązywaniem kontaktów z człowiekiem od razu, muszą się oswoić z tym, że człowiek nie jest zły – nie wie Pani, jakie doświadczenia z ludźmi miała koteczka wcześniej. Rozumiem, że nie ma Pani innych zwierząt w domu? Może warto byłoby wypuścić czasem kotkę, aby zwiedziła swój nowy dom. Zawsze może Pani spróbować karmienia z ręki. Proszę przebywać często w okolicy klatki, próbować mówić do niej, a jeśli będzie spokojna – proszę spróbować ją pogłaskać. Tak jak zawsze, w trudnych dla kociej psychiki sytuacjach, warto przemyśleć wprowadzenie suplementów o działaniu uspokajającym – obróżka feromonowa lub preparaty dodane do jedzenia mogą pomóc kotce oswoić się z nową sytuacją. Oswajanie kota może zająć kilka tygodni, miesięcy, ciężko określić dokładne ramy czasowe. Myślę jednak, że jest to wysiłek, który warto podjąć, dlatego dobrym pomysłem może być też konsultacja z behawiorystą. Uważam, że nawet jeśli kotka jest indywidualistką i nie stanie się domową przylepką, zdecydowanie lepiej będzie jej w domowym zaciszu, niż w miejscu, z którego została odłowiona.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Witam,
Dziękuję za podpowiedzi.
Kotka nadal przebywa w klatce obecnie mija 5 tygodni i bez efektów.
Zastosowałam feromony w aerozolu, które również nie działają, ale może ich działanie jest stopniowe i potrzeba czasu lub nie każdy kot na nie reaguje.
Kotka od początku nie była agresywna jest bardzo wycofana i bardzo lękliwa ponadto poprzednio żyła na parkingu w zaroślach mogła znać człowieka z daleka. W domu nie mam innych zwierząt więc nie ma stresu że będzie musiała się adoptować z innym zwierzakiem, przy próbie dotyku groźnie pomrukuje więc doszłam do wniosku że nic na siłę.
Jutro chciałbym wypuścić ją z klatki żeby poznała pokój w którym przebywa bo mam wrażenie że klatka ją ogranicza i robi się bardziej wycofana.
Mam nadzieję że w końcu trud się opłaci i będzie cudowną kotką dodam że ma umaszczenie szylkretowe a szylkretki często są indywidualne.
Jeszcze raz dziękuję za rady.
9 września 2017 roku znajoma przywiozła mi kotkę z działek, gdzie została porzucona przez właścicieli. Kotka ok, 2 lat czarna z białymi łatkami na brzuchu waga 4. 3 kg. Po ok 2 tygodniach w zamkniętym domu 80 m2 wyłapała mi wszystkie myszy i poukładała w dużym pokoju pokotem. była przez ten czas zamknięta i miała paczkę z piaskiem gdzie się załatwiała. W tym czasie codziennie karmiłem ją i nie narzucałem się niczym. Po 2 tygodniach wypuściłem ją na ogród, wracała i nie oddalała się za bardzo od domu. Po 1. 5 miesiącu karmienia jej i umożliwieniu jej swobodnych spacerów po całym obejściu postanowiłem wziąć ją do domu w bloku na 4 piętrze bo zimno już było. Aklimatyzacja polegała na tym, że pokazałem jej w łazience kuwetę następnie obeszła cały dom wąchając wszystko i obrała sobie jeden pokój za swoje lokum. Reaguje na swoje imię, akceptuje tylko mnie, do innych domowników podejdzie ale po próbach głaskania robi uniki i wraca do mnie. Jak ma ochotę to wskakuje na kolana włącza silniki i mruczy dopóki się nie zepsuje:-)2 razy w transporterze zawiozłem ją do ogrodu na spacer i wracała po 4-6 godzinach do domu. Obecnie jest w bloku na balkon nie wychodzi bo się boi wysokości (chyba). Ma jedną kostkę którą drapie, nie skacze po meblach, po stołach, nie podkrada z kuchni niczego, śpi na fotelu gdzie ja przeważnie siedzę. W nocy śpi na fotelu a jak się jej znudzi to przyłazi na wersalkę, włącza silniki i usypia nas razem z żoną. O godzinie 6 rano pobudka i biegnie do kuchni żeby jej coś dać do jedzenia a jak nikt się nie rusza to łapie mnie zębami za palec i ciągnie do kuchni. To kotka, która nie miałczy tylko syczy, warczy i mruczy, jeszcze nigdy mnie nie podrapała ani nie ugryzła. Każdy kot ma inny harakter a miałem już kota, który w zimie wygrzał mi syna jak był niemowlakiem. Żaden kot krzywdy człowiekowi nie zrobi jeżeli człowiek będzie z nim postępował tak jak powinien. Kot to indywidualista i nie można mu narzucać swoich widzimisię bo nigdy nie zyskasz jego zaufania. Dodam jeszcze że jest to kot, który patrzy się prosto w oczy i nie unika wzroku a pożywienie tylko z ręki lub ze swojej miseczki. Pozdrawiam.
Dzień dobry, myślę, że balkon to nie jest najodpowiedniejsze miejsce na mieszkanie dla kotów. Czy mają tam domki i miseczki z jedzeniem? Jeśli tak, należy je traktować jak koty dzikie, które od czasu do czasu wpuszcza Pani do domu. Są to więc koty nieoswojone, których naturalnym miejscem życia jest środowisko zewnętrzne. Rozumiem, że balkon jest na parterze, i kotki mogą niekontrolowanie go opuszczać? Czy też przetrzymuje Pani koty na balkonie na 10 piętrze i wpuszcza raz dziennie do mieszkania?? W jakim wieku są koty? Co to znaczy, że „w domu wszystko psują”? Bawią się i przy okazji coś zrzucą ze stołu czy są przerażone i ze strachu agresywne i jedyne o czym myślą to ucieczka? Proszę opisać dokładniej Pani i kotów sytuację, bo naprawdę na podstawie tego co Pani napisała, ciężko jest coś doradzić. Pozdrawiam, lek. wet. Magdalena Zdanowska
balkonie nie bajkonie. co za ortografia!
hej. potrzebuje pomocy! przygarnełam dwa kotki (brat i siostra). mieszkają na moim bajkonie i kiedy wpuszczam je do domu wrzystko psują. co mam robić, i jak?! pomocy!!!
Koty fałszywe i nieufne z natury.
Nie da się, jest pssss i pazury, po dwóch latach karmienia nic, nadal pssss..
W sierpniu tego roku odłowiłam z pomocą klatki pułapki małego, ok. 4 miesięcznego dzikiego kotka. Chciałam go oswoić i znaleźć dom. Początki były trudne, kotek nie nawiązywał kontaktu, całe dnie spędzał za meblami i jadł tylko gdy mnie nie było w pobliżu. Nie załatwiał się do kuwety tylko na dywanik. Dywanik oddałam do prania a na jego miejsce położyłam inny, a na nim miski z jedzeniem. Kot nie załatwia się w miejscu gdzie je. Odchody umieściłam w kuwecie, aby wskazać do czego ona służy. To pomogło i problem został rozwiązany. Gdy mały zaczął częściej wychodzić, rozpoczęlam socjalizację przez zabawę wędką, piłkami i innymi zabawkami. Kotek bawił się, ale nadal nie mogłam go dotknąć. Z każdym dniem było jednak widać postępy, zwłaszcza, że mógł obserwować moje pozostałe koty, jak dają się głaskać, wskakują na kolana. Pierwsza wizyta u weterynarza – koszmar, ale przeżyliśmy. i ja i wet :). Kot odpchlony i odrobaczony. Po trzech miesiącach z dzikusa zmienił się w miziaka, nie odstępującego mnie na krok. Reaguje na swoje imię. No i został z nami na stałe.
Proszę się nie poddawać. Dzikus zaadoptowany przez mojego psa, zaakceptował mnie dopiero po trzech latach. Teraz sam upomina się o mizianie.
Zatrudnić mojego psa. Oswaja i adoptuje wszystko.
Dzień dobry. W sytuacji podbramkowej kiedy naprawdę nie będzię Pani miała wyjścia, może Pani ją ewentualnie odnieśc do starego miejsca. Musi Pani jednak wiedzieć że oprócz niechcianej ciąży, czeka ja jeszce wiele innych niebezpieczeństw. Może warto dać jej szansę, jeśli nie ma Pani warunków u siebie, może jakiś znajomy będzię w stanie ja zaadoptować. Prosze popytać się też lokalnych TOZ, może będa w stanie pomóc. Pozdrawiam serdecznie, lek. wet. Karolina Cebulska
czy taką kotkę, która nie da się oswoić, po wykarmieniu maluchów 2-2, 5 miesiąca, wysterylizowaną można zanieść na swoje stare miejsce?
Niee jeest łaatwo, obserwowałam i dokarmiałam śliczną rudą kotkę w opuszczonym budynku przez rok, aż zauważyłam nagle dużą ciążę, ma ok 2 lata, tak mi się jej szkoda zrobiło, że maluchy urodzą się na jesienną szarugę, więc poprosiłam osoby związane z towarzystwem opieki nad zwierzętami, aby złapały mi ją, po 3 dniach przywiozły do domu, gdzie ma swój pokój, kuwete, miski i kartonik wyłożony pampersowym wkładem do porodu, aaale na tą dzikość nie byłam przygotowana, chociaż mam już swoje 2 kotełki w domu. Urodziła na drugi dzień pobytu u mnie 4 śliczne maluchy uff co za wyczucie. Kotka przy każdym wejściu prycha na mnie, wieem tu wchodzi dodatkowy czynnik stresu, bo już pojawiły się małe, dlatego uważnie przeczytałam cały artykuł i wszystko robię w/g wskazań. Jedyny błąd, który robiłam, to rozmowa do niej, ale teraz sprzątam kupki niestety z dywanu, wymieniam jedzonko i wychodzę, tak 2x dziennie. Niestety nei da sie czasu przyspieszyć, a tak b. chciałabym ją pogłaskać, pogratulaować maluchów itd…
Dzień dobry. Wiekszość kociaków dość szybko oswaja się z obecnoscią człowieka, miesiąc z regóły wystarcza. Być może fakt, że pierwszy kontakt z człowiekiem był zwiazany z zabiegami leczniczymi, czesto nieprzyjemnymi i bolesnymi, spowalnia proces adaptacji? Proszę dać im jeszcze czas. Od tygodnia dopiero zwiekszyła im Pani przestrzeń do eksploracji, może warto było by pomyśleć o jej urozmaiceniu – kartony, skrytki, drapaki, zabawki typu wędka, laser… Proszę pamietać też, że agresywne zachowania mogą mieć swoje źródło w kondycji zdrowotnej zwierzęcia – w przypadku kociat nelezy pamietać o kilkukrotnym odrobaczeniu. Niestety znam przypadki że nie udawało się oswoić kotów (dorosłych), w takich sytuacjach dla dobra zwierząt pozwala się im żyć na wolności. Czasem rozwiązaniem jest też dom z ogrodem. Życzę powodzenia, lek. wet. Kinga Wojtczak
Witam. Mam dość trudną sytuację. Przygarnęłam dwa kociaki (on i ona). Koty zostały odsunięte od matki jak miały ok 10-12 tygodni (wiem, dość późno). Kociaki są dzikie, zabrane z ulicy. Przebywały w trudnych warunkach. Matka została wysterylizowana wypuszczona. Ja przygarnęłam wyleczone już kociaki. Koty siebie uwielbiają, dbają o siebie nawzajem, tulą, bawią – istne słodziaki.. Są u mnie już od trzech tygodni. Trzymałam je w jednym pokoju. On jak leży gdzieś w rogu lub na oknie to daje się pogłaskać aczkolwiek cały się spina, czasem nawet mam wrażenie, że trzęsie. Nie zmienia się to zupełnie. Dlatego raczej nie głaszczę go zbyt długo. Ona syczy za każdym razem jak wyciągnę rękę. Jak jest zaspana to daje się głaskać, czasem mam wrażenie, że wręcz jej się to podoba. Założyłam im obróżki z feromonami, które miały je uspokoić, daję karmę na uspokojenie, stosuję kocimiętkę – nic to nie daje.. Daje im jeść z ręki. Jeść jedzą bez problemu lecz jak tylko wyciągam rękę to od razu uciekają. Od tygodnia wypuszczam je na resztę mieszkania. Czują się już dość swobodnie. Uwielbiają się ganiać po moim łóżku i drapać dywan. Chętnie się bawią. Jednak wciąż jak się zbliżam na odległość ok 1 metra – automatycznie uciekają, często też syczą (głównie ona). Jak wsypuję karmę do miski, przylatują zadowolone ale jak tylko wyciągnę rękę standardowo syczą i się odsuwają. Dwa dni temu on leżał na oknie. Stałam obok niego i rozmawiałam z moją mamą, on nagle mnie zaatakował i podrapał po twarzy. Zapewne zrobił to ze strachu.. aczkolwiek przeraziłam się i zaczęłam się zastanawiać co dalej.. Bardzo proszę o radę co robić? Zastanawiam się czy póki się nie przyzwyczaiły zupełnie do wygody, czy nie będzie dla nich lepiej żeby wypuścić je na dwór do siebie? Może one wcale nie chcą być oswajane i lepiej będzie im tam skąd zostały zabrane?Czy może próbować dalej… Może rozdzielić je do osobnych pokoi? Jest szansa, że się uda? Mają obecnie około 4 miesięcy. Wiem, że nikt nie jest mi w stanie dać żadnej gwarancji.. Jestem młodą osobą. W niedalekiej przyszłości mam nadzieję, że będę miała dzieci, co jeśli kociaki nigdy się nie przekonają do człowieka? Wtedy dopiero będzie problem… Bardzo zależy mi na rozwiązaniu sytuacji w jak najlepszy sposób dla tych kociaków.. Nie mam serca zwracać je na dwór.. idzie zima.. nawet nie chce myśleć o tym, że mogą sobie tam już nie poradzić..
Od 2 tygodni do mojego ogrodka przychodzi mala kicia, okolo 3-4 miesieczna. Z reguly przychodzi sama, czasami z mama, tak mi sie wydaje bo sa bardzo bardzo podobne. Zauwazylam malucha jak czesto jedlismy obiad w ogrodzie, i jak robilismy grila to mala zaczela se krecic, chyba poczula pieczone miesko. od tamtego czasu codziennie ja karmie, przychodzi zawsze o tej samej godzinie, jak z zegarkiem. poki co juz pozwala mi sie do siebie zblizac, ale jeszcze nie daje sie poglaskac. mam nadzieje ze oswoi sie ze mna gdzyz przygarnela bym to malenswo, jest wyjatkowo sliczne. co prawda mam lekka alergie na koty, ale mieszkam w duzym domu i zawsze moge im udostepnic garaz ktory jest ogrzewany w zimie. planuje im zrobic legowisko i staly dostep do jedzenia i wody, mniejmy nadzieje ze sie uda 🙂
Nie każdego kota da się oswoić. 11 lat temu odłowiłam z podwórka dzikiego, rannego kociaka. Został zoperowany, wyleczony, odkarmiony i planowałam poszukać mu dobrego domu. Ponieważ był inwalidą / część przedniej łapki bez czucia / uznałam że dobry dom będzie u mnie. Kot uwielbia swoich współtowarzyszy natomiast jak ognia unika człowieka. Na wyciągniętą rękę reaguje błyskawiczną ucieczką. W porze karmienia jest blisko mnie ale odskakuje gdy próbuję go dotknąć. Moje męża omija szerokim łukiem. Opracowałam metody złapania go do obcięcia pazurków czy zawiezienia do weta. Co jakiś czas te metody muszę zmieniać, żeby ‘ wyprowadzić go w pole “. Dwukrotnie musiałam go wykąpać i porządnie wyczesać to wtedy wiozłam do weta, podawał narkozę, szybko do domu, kąpiel, suszenie, czesanie, pazurki i kot się budził jak nowy. Martwi mnie tylko co będzie jak zachoruje, i będzie wymagał intensywnego leczenia, masakra. Stwierdzam że mam kota dzikiego genetycznie.
Co w Sierści Piszczy Karmię codzennie kilka kotów bezdomnych, łapie i sterylizuję kocice u weterynarza, potem wypuszczam, jeżdze codzennie do miejsca gdzie pracowałam bo Paulinka i Gabrysia czekają.. Dla niektórych znalazłam dom, nie chcę narzekac bo robię to wszystko dla kotów a nie dla ludzi, ale ludzie sa podli i bez uczuc to jedno moge powiedzieć, nikogo nie obchodza zdychajace z głodu koty, jestem sama z tym wszystkim a ludzie dokuczaja, szczególnie żle wychowane dzieci, trochę fundacja dla kotów mi pomaga. Tutaj na moim osiedlu juz wysterylizowałam wszystkie kocice które karmię, podchodzą całkiem dzikie sporadycznie ale złapanie ich jest prawie niemożliwe bo pojawiaja sie rzadko a ja nie mam czasu i siły czatowac na nie, niektóre oswojone trochę maja dom znaleziony. Zostało mi na osiedlu 4 koty do karmienia i te dwa obok pracy, w domu mam kilka swoich, dwa podrzucone chore kociaki małe przez ludzi, 3 to rodzeństwo z parkingu. Boże dlaczego panstwo nie reguluje jakoś rozmażania kotów? Gminy powinny łapać kocice do sterylizacji.
Dziękujemy za komentarz i za to, że ma Pani tak dobre serce � Pozdrawiamy i życzymy miłego dnia 🙂
Wszystkie koty jakie mam w domu to przygarnięte lub zaopiekowane od malutkiego kociaki, nie przeżyłyby prawdopodobnie bez zabrania ich z ulicy, a jednego 3 -latka mam od miesiąca w domu, karmiłam go i jego matkę od 3 lat, ponieważ często był poraniony przez inne zwierzeta musiałm go zabrać do domu z ulicy. Teraz przyzwyczaja sie do innych kotów i do pobytu w zamkniętym domu, widzę że chciałby moze uciec ale ponieważ mnie zna i ufa idzie łatwiej przyzwyczajanie, łasi sie do mnie tak samo jak na dworze. Na wolności prędzej czy póżniej tragiczny los go czekał, nie ma wolności ale BĘDZIE ŻYŁ 🙂 matka żyje na wolności, nie mam dla niej miejsca już w domu, ale kiedyś wezmę ją jak los pozwoli, to mój kot…
Dzień dobry,
mam małego kotka, ma w tej chwili 8 tygodni. Jest u nas od nieco ponad tygodnia. Myślę, że przystosował się już do mieszkania. Z racji, że był długi weekend, zabraliśmy go do naszego rodzinnego miasta, gdzie również wydawał się dość szybko przystosować do otoczenia i ludzi. Problem polega na tym, że kotek strasznie drapie i gryzie. Atakuje zwłaszcza dłonie, stopy już trochę mniej, bo trochę udało nam się go od tego odzwyczaić, ale też czasem mu się jeszcze zdarza. Przychodzi do nas często jakby chciał się przytulić, ale po chwili głaskania zaczyna szaleć i polować na dłonie bez opamiętania. Podkreślę jeszcze, że coraz mniej kontroluje siłę, bo na początku tylko lekko podgryzał, teraz już mocniej zaciska zęby. Co można z tym zrobić? Jak go tego oduczyć? Bardzo proszę o pomoc, pierwszy raz mam zwierzątko w domu, nie chcę popełniać błędów od samego początku i wychować sobie dzikusa. Pozdrawiam.
Dzień dobry. Ma Pani w domu małe, kocie dziecko, które ewidentnie się nudzi. Podgryzanie i atakowanie to forma zabawy u takiego malucha – gdyby miał kociego towarzysza, to jego zaczepiałby w ten właśnie sposób. Proszę zapewnić mu odpowiednią ilość rozrywki – zabawki, piłeczki, wędki, na których będzie mógł wyładowywać swój instynkt łowiecki. Za każdym razem, kiedy zacznie Panią atakować, proszę przenieść jego próby ataku na zabawkę. Po jakimś czasie maluch zacznie zauważać, że takie zachowanie nie jest odpowiednie w stosunku do człowieka. Jeśli jednak mimo zabaw będzie Panią atakował, proszę znieruchomieć w trakcie gryzienia – brak reakcji bywa upomnieniem. Jeśli mimo tego nadal będzie gryzł i drapał proszę go w trakcie zabawy głośno skarcić słownie. Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Dlaczego lekarz weterynarii nie pisze ani słowa na temat tego że 8 tygodniowy kot powinien być z matką!? Kot powinien być z Kocia matka minimum 12 tygodni. A najlepiej 16 tygodni. Zabierania kociakow zbyt wcześnie od matki skutkuje problemami behawioralnymi właśnie takimi jak dryzienie i drapanie.
Witam, jestem w trakcie oswajania dzikiego kotka w weku 3-4 miesiące. Jest to bardzo radosny i ufny kotek. Daje się głaskać i chętnie się z nami bawi. Jest już po pierwszej wizycie u weterynarza, została odrobaczona. Z tydzień szczepienie. Początkowo miał to być kot domowo podwórkowy. Noce w domu, dnie na dworze. Na razie na stałe przebywa w domu, żeby się do nas przyzwyczaiła. Myśleliśmy, żeby zacząć ją wypuszczać po ok. tygodniu. Ale im bardziej się do niej przyzwyczajam, tym bardziej mam obawy. Boję się, że wyjdzie i nie wróci 🙁
Kot nie wróci? Jak dostaje żreć to zawsze wróci.
Dzień dobry!
Nie jestem doświadczona w opiece nad kotami, staram się cały czas czytać informacje na ich temat, ponieważ od niedawna w naszej rodzinie pojawił się kot. Kot przyszedł i został. Jest to około roczny kocurek, niedawno po kastracji. Od początku przytulaśny i oswojony z człowiekiem. Na podwórku nasza relacja jest ok, problem zaczyna się, kiedy chcę oswoic go do przebywania w domu – nie chcę, aby to był stuprocentowy podwórkowy kot, w szczególności, że w naszej okolicy kręci się sporo dzikich kotów i boję się, że mogłyby mu zrobić krzywdę, ponieważ nasz kot jest raczej kocią ciamajdą. Kiedy zabieram go do domu wcześniej niż zwykle (zazwyczaj na noc biorę go około 19-20), kot jest niespokojny, ciągle miauczy i stoi pod drzwiami, ewidentnie prosząc o wypuszczenie. Po czasie ulegam i go wypuszczam. Kiedy przychodzi wieczorem, kładzie się spać, po czasie sie budzi, bawimy się i idziemy spać, jednak kot budzi się o 4.30 i znów uporczywie miauczy, aby wypuścić go na dwór. Brak reakcji skończył się tym, że posikał się na swoje legowisko, a na moje łóżko zrobił kupę. Nie chce w ogóle korzystać z kuwety, w zasadzie ją ignoruje i, gdy próbuję go zachęcić do jej używania, nie jest nią w ogóle zainteresowany. Co robić, aby kociak poczuł się w domu swobodnie również za dnia? Nie chcę nie wypuszczać go na dwór całkowicie, w szczególności dlatego, że mamy duży ogród i jest piękna pogoda, jednak w brzydkie dni, chciałabym go mieć w domu, zeby nie marzł na dworze. Kolejny problem, co zrobić, aby polubił się z kuwetą?
Serdecznie dziękuję za pomoc,
pozdrawiam,
A.L.
Dzień dobry.
Przede wszystkim, jeśli chce Pani, żeby kot był domowy, proszę go nie wypuszczać. Dość ciężko będzie przekonać kota do częściowego wychodzenia, jeśli do tej pory był cały czas na dworze. Z pewnością należy zapewnić mu w domu “jego kącik” – legowisko i kuweta to troszkę za mało. Warto zapewnić mu drapak lub udostępnić fotel albo kawałek kanapy. Należy też zadbać o to, żeby kot się nie nudził przebywając w domu – przebywając na zewnątrz może obserwować ciekawe zjawiska, ptaki, drobne zwierzątka. Warto zapewnić mu zabawki, myszki, wędki, na które mógłby polować. Jeśli chodzi o przyzwyczajanie do kuwety, kuweta powinna być postawiona w spokojnym i cichym miejscu, dobrym pomysłem jest kryta kuweta. Każda porcja moczu lub kału oddana poza kuwetą powinna być tam przeniesiona, a każde poprawne z niej skorzystanie – sowicie nagrodzone, zabawką, czymś smacznym. Jeśli kot będzie jednak wychodził, proszę zapewnić mu jakąś budkę lub domek na podwórku, żeby mógł się tam schronić w razie potrzeby. Proszę wykazać się konsekwencją w działaniu, a proces socjalizacji i przyzwyczajania zakończy się sukcesem.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Dzień dobry, zdarzyła się dość nietypowa dla mnie sytuacja. Od 34 lat mam w domu koty, od wielu wielu lat ratuje koty małe i duże przygarniając je z ulicy, dając im dom tymczasowy i znajduje im finalnie domy. Miałam 4 swoje koty domowe, przygarnęliśmy dwa małe z ulicy żeby znaleźć im domki. Tak wyszło, że się w nich zakochałam i są u nas od roku. W między czasie przez ten rok zmarły nam dwa z pośród tych czterech, które już były więc znowu są 4. Jeden z tych przygarniętych jest moim ukochanym kotem a drugi jest ukochanym mojej Mamy z którą mieszkam z powodu jej choroby. Z tym moim ukochanym Karmelem nie ma problemów. Daje się przytulać, miziać, całować ale tylko mnie. Mąż u niego ma ograniczone możliwości tak samo jak moja Mama. Natomiast ten drugi (jego brat) Junior jest ulubieńcem mojej Mamy. Było nawet całkiem dobrze dopóki nie zachorowały mu uszy i od tamtej pory musiałam mu je zakraplać. Tak się na mnie obraził, że przede mną już długo ucieka, drapie, fuka, syczy 🙁 czasem jak śpię przyjdzie do mnie położyć się w nogi ale to wszystko. Jak widzi, że się budzę to już daje dyla. Nie wiem co mam zrobić. Są u nas od roku a oboje jak słyszą dzwonek do drzwi to uciekają pod łóżko albo pod kaloryfer i trzęsą się ze strachu. Musiał im zrobić straszną krzywdę mężczyzna jak mieszkały na ulicy bo tych boją się bardziej niż kobiet. Czy jest jakaś szansa żeby przekonać Juniora do siebie?? On co jakiś czas musi mieć zakraplane te uszy. Nie robię tego w jakiś okropny sposób żeby mu się źle kojarzyło. Od ostatniego zakroplenia minęło już ponad 3 tygodnie i nadal ucieka. Jak go biorę na ręce to aż się trzęsie a uszy kładzie po sobie. Próbuję go do siebie przekonać. Mówić do niego, że to dla jego dobra zakraplać uszka, daje Smaczki, delikatnie podchodzę, nic nie działa 🙁 kuli się i ogon pod siebie.
Dzień dobry.
Przede wszystkim proszę nie zmuszać kota do kontaktu, jeśli tego nie chce – nie powinna go Pani brać na ręce, sama Pani opisuje, że wtedy kot kładzie uszy po sobie, co jest ewidentnym znakiem silnego dyskomfortu. Proszę spróbować poświęcać mu czas i angażować się w relację w nieco inny sposób. Dawanie przysmaków z ręki, lub zabawa wędką, rzucanie piłeczki będzie lepszą formą przekonania kota do siebie, niż przymusowe branie na ręce. Gdy kot będzie zajęty przysmakiem, proszę zainicjować kontakt, myślę, że wtedy będzie bardziej chętny do głaskania. Może też Pani poprosić domowników, aby nikt, oprócz Pani nie karmił kotów – osoba wydająca jedzenie jest zazwyczaj tym “dobrym” człowiekiem – przed wyłożeniem jedzenia do miseczki proszę spróbować wołać koty, głaskać je i dopiero po pieszczotach proszę podać pożywienie. Oczywiście dobrym pomysłem może być też wprowadzenie preparatów działających wyciszająco i uspokajająco, dobranych przez lekarza weterynarii , po zbadaniu pupila.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Odebraliśmy 3 letnia kotkę z hodowli. Była przyzwyczajona do człowieka oraz innych kotków. Od tygodnia chowa się za kanapa wychodzi tylko w nocy lub przez dzień zagłada do naszego pokoju ale gdy zauważy ze ja obserwujemy lub wołamy od razu ucieka i chowa się. Jak przekonać kotkę do wyjścia z kryjówki i pogłaskania jej ?
Dzień dobry.
Proszę dać kotu czas na oswojenie się z nową sytuacją. Wcześniejsze mieszkanie znała, znała też koty, które w nim były. To jest dla niej nowa sytuacja, a wiadomo, że kocia psychika różnie znosi wszelkiego rodzaju zmiany. Proszę nie wyciągać jej na siłę z jej kryjówki, a gdy się tam chowa – zapewnić jej spokój, nie zaglądać do niej, pozwolić się jej schronić. Do kryjówki proszę włożyć jakieś legowisko, poduszkę lub zabawkę. Gdy postanawia wyjść, proszę dawać jej przysmaki, głaskać, próbować zachęcać do zabawy. Aby pomóc w oswojeniu z nową sytuacją, warto założyć kotu obrożę feromonową, albo wdrożyć do codziennego stosowania preparaty o działaniu uspokajającym i wyciszającym. Z każdym kolejnym dniem, kotka powinna być coraz bardziej śmiała i chętna do kontaktu. Jeśli jednak zauważy Pani, że wcale nie idzie ku dobremu, że kotka izoluje się jeszcze bardziej, warto zabrać ją na wizytę do lekarza weterynarii. Od człowieka uciekają i chowają się także koty, które są chore, obolałe, cierpiące. Unikają wtedy jakichkolwiek zabaw, nie są chętne do jedzenia, dużo śpią i często przyjmują postawę bólową. Jeśli zauważy Pani te symptomy, proszę nie zwlekać z wizytą.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Dzień dobry,
moje pytania dotyczą kota, który pojawił się na naszym podwórku jakieś 3 miesiące temu. Od tego czasu “zadomowił się”, przyzwyczaił i został – choć jest kotem podwórkowym, bo taki też był zamysł – część z nas ma alergię na koty i nie chcemy go wpuszczać do środka. Jest karmiony – powiedziałbym, że bardzo dobrze, karmy dla kotów z puszki nie chciał nawet ostatnio ruszyć – tak już widocznie przywykł do podrobów i innych dań, które serwuje mu mama:). Ma też zrobione ocieplane legowisko. Podczas zimowych mrozów “została zaproponowana” mu tymczasowa przeprowadzka do domu, z której jednak raptownie nie skorzystał.
Pytania:
1. Ostatnimi czasy kot coraz częściej miauczy pod drzwiami, prawdopodobnie w oczekiwaniu na jedzenie, mimo że jest często karmiony i, jak pisałem, “na bogato”. A przekarmiany być chyba nie powinien. Czy to ok? Jak nie rozpieścić go na tyle, żeby jego postawa nie zafiksowała się na miauczącym częstym “żebraniu”?
2. Jak też wspominałem, w domu jest kilka uczulonych osób. Wraz z nadejściem cieplejszej pogody drzwi/okna drzwiowe będą często otwarte. Jak pokazać kotu, żeby nie wchodził do wnętrza (oczywiście jeśli w ogóle sam zachce – a domyślam się, że w końcu tak)? Jak zapobiegawczo nauczyć go pozostawania na dworze?
Mam nadzieję, że moje wątpliwości nie brzmią zbyt roszczeniowo wobec kota – liczę tylko na pokojowe współistnienie 😉 choć, cóż, od antropocentryzmu trudno uciec!
Dzięki za odpowiedź
Pozdrowienia
Dzień dobry.
Jeśli chodzi o kocią dietę, podroby są smaczne, soczyste i bardzo tłuste. Nie powinny być podawane kotu jako podstawa jego diety – mogą prowadzić do otyłości i niedoborów mineralno witaminowych. Jeśli wybraliście Państwo taki model żywienia, w diecie pupila powinno się znaleźć mięso mięśniowe, a podroby niech będą dodatkiem do mięsa. Życie kota nie skupia się tylko na jedzeniu. Miałczący kot może być zwyczajnie samotny i oczekiwać jakiegoś kontaktu z człowiekiem, interakcji, zabawy. Proszę postarać się wygospodarować chwilę codziennie, aby pogłaskać kota i spędzić z nim chwilę czasu. Co do nauki wchodzenia do domu, kot wcale nie musi być zainteresowany zwiedzaniem domu, zwłaszcza, jeśli jest karmiony na zewnątrz i będziecie się z nim Państwo bawić na zewnątrz. Jeśli nie chce Pan dopuścić do wejścia kota do domu i jednocześnie nie przepędzić go na stałe z podwórka, należy wykazać się żelazną konsekwencją i wynosić kota po każdym wejściu do domu. Warto założyć siatki w drzwiach i oknach. Mimo wszystko, proszę zaopatrzyć się w leki na wypadek reakcji alergicznej. Proszę pamiętać, że jedzenie i zabawa to nie wszystko, warto zapewnić kotu podstawowe szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym, zadbać o odrobaczenie i kastrację.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Witam od dwóch lat karmię bezdomne kotki jeden do tulenia totalny miziak drugi podchodzi ale nie da się schwytac posesja na ktorej mieszkają (spia w piwnicy )najprawdopodobniej będzie remontowana lub zburzona co riobic czy kotki znajdą sobie nowe miejsce jeden ma roczek drugi dwa latka
Dzień dobry.
Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie – nie wiem, czy koty “znajdą sobie” jakieś inne miejsce do życia, czy będą ciągle przychodzić do starego miejsca, do którego są przywiązane. Cieszę się, że stara się Pani oswoić maluchy, socjalizować je i dokarmia je Pani. Może dobrym pomysłem będzie skontaktować się z lokalnie działającą fundacją lub schroniskiem dla bezdomnych zwierząt, może uda się znaleźć kociętom kochający dom, o ile Pani nie jest w stanie zapewnić im bezpiecznego schronienia. Mam nadzieję, że oprócz dokarmiania zadbała Pani także o profilaktykę – warto zapewnić kotom ochronę przeciwko pasożytom zewnętrznym i wewnętrznym oraz zaszczepić je przeciwko chorobom zakaźnym.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Kot do nas przyjechał w sobotę i od tej pory nie chcę nic jeść i pić chowa się jak mu można podać jedzenie które zje.
Dzień dobry.
Przede wszystkim proszę dać kotu czas. Nowe miejsce, nowe otoczenie i nowi ludzie bywają dla kota ogromnym stresem. Najlepiej byłoby wygospodarować kotu ciche, spokojne i odosobnione miejsce, gdzie nikt i nic nie będzie mu przeszkadzało. W tym pokoju proszę postawić kuwetę, miski z wodą i jedzeniem oraz legowisko, warto też zadbać o feromony do pomieszczenia. Kot, jeśli nie będzie niepokojony powinien pomału odważyć się i spróbować poznać nowe terytorium. Jeśli chodzi o samo jedzenie, proszę spróbować zaoferować kotu zarówno mokrą (ciepłą, rozdrobnioną), jak i suchą karmę, tak aby mógł wybrać coś odpowiedniego dla siebie. Jeśli mimo tego nie uda się kota przekonać do jedzenia, warto udać się na wizytę do lekarza weterynarii – owszem, będzie to spory stres, ale możliwe, że przyczyną braku apetytu jest jakaś choroba, wtedy czekanie może tylko pogorszyć sytuację.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Witam. dwa miesiace temu wzielismy pare kotow (ok roczna kotka i ok dwuletni kot) z fundacji ratujacych koty. Koty przebywaly z specjanie do tego przeznaczonym mieszkaniu prze fundacje z innymi kotami. Kontakt z czlowiekiem tylko na czas karmienia i chyba krotkiej zabawy. Oba koty byly wylapane przez wlascicielke fundacji z dzialek, wg niej byly to koty porzucone, ale pewnosci nie ma. Kotki w fundacji zaopatrzone medycznie, wykurowane z roznych chorob. W tej chwili u nas w domu nadal chowaja sie pod lozko albo za kanapa, moje proby oswajania ich czyli dawania smaczkow, zabawy itd sa mniej lub bardziej udane. Jednak koty czuja sie najlepiej w swoim towarzystwie. Na jedzenie wychodza tylko wtedy jesli nie ma nikogo w poblizu, uciekaja przy kazdej probie podjecia kontaktu. Wychodza tylko w nocy, jak domownicy spia. Chyba mnie troche akcpetuja bo czasem przyjda na smaczki, ale natychmiast z nimi uciekaja i jedza pod lozkiem. Meza i syna absolutnie unikaja. Syn ma lat 7 i po szkole bawi sie klockami lego albo samochodami, te halasy pewnie tez poteguja ich strach, ale przeciez nie zabronie dziecku zabawy, poza tym on naprawde bawi sie cicho, bo sam mowi ze nie chce zeby kotki sie baly. A one boja sie doslownie wszystkiego, otwieranych drzwi, czajnika elektrycznego i gotowanej w nim wody, zamykania szuflad, kazdy nawet najmniejszy halas powduje ze natychmiast sa w swoich kryjowkach. Do niczego ich nie przymuszamy, dajemy im 100% komfortu, ale stytuacja jest dla nas samych dyskomfortowa. Mnie dreczy pytanie czy ja cos zle robie?? One w fundacji byly bardzo z soba zzyte dlatego wzielismy je razem, niestety oprocz siebie wzajemnie nie akcpetuja nikogo. Czy to sie kiedykolwiek zmieni? Zdaje sobie sprawe, ze moze to jeszcze dlugo potrwac, ale tez wiem, ze tak moze zostac, gdyz to kot decyduje czy kogos akcpetuje czy nie… Tylko po wyjedzonych miskach widac, ze koty sa w domu, natomiast ich samych nie widac wcale.
Szanowna Pani,
Przypadek Pani kotów jest bardzo ciężkim tematem. Koty to niezwykle mądre zwierzęta i każdy z nich posiada inny charakter oraz własne zdanie. Dobrze, iż zdecydowała się Pani na adopcje dwóch kotów, ze względu na fakt, iż były ze sobą zżyte. Taka rozłąka mogłaby być dla nich bardzo bolesna. Niestety, ale w przypadku Pani kotów będzie o tyle trudniej, iż nie znamy ich historii. Nie wiemy czy kiedykolwiek miały bliższy kontakt z człowiekiem, jeśli nawet w fundacji opierał się on głównie na podawaniu jedzenia. Być może Pani koty były w przeszłości skrzywdzone przez człowieka, tym bardziej będą lękliwe. Ciężko mi poradzić coś w tej sytuacji i myślę, iż najlepszym rozwiązaniem byłaby konsultacja ze specjalistą z zakresu behawiorystyki zwierząt. Oczywiście Pani próby kontaktu z kotami są jak najbardziej prawidłowe i może je Pani kontynuować. Przynoszenie jedzenia oraz smaczków to bardzo dobry sposób na to, żeby kot nas polubił. Należy pamiętać, iż trzeba wykonywać te czynności o tej samej porze- jest to bardzo ważne, ponieważ koty lubią rutynę- jeśli zapamiętają, że o danej porze dostają smakołyk dużo łatwiej przyjdzie im wychodzenie z kryjówki i przyśpieszy to proces socjalizacji kotów Może Pani dodatkowo wesprzeć się także preparatami, które mają na celu wyciszenie i uspokojenie kota- mam tu na myśli kocie feromony (takie jak Feliway czy Zylkene). Ale czy te czynności przyniosą pożądane efekty- tego nie jestem w stanie zagwarantować. W przypadku kotów bardzo dzikich konsultacja z doświadczonym behawiorystą jest nieunikniona- proszę rozważyć ten temat.
Pozdrawiam, lekarz weterynarii, Julia Kostrzewa.
Dzień dobry, przygarnęłam dzikiego kociaka 4 m-ce, z raną rogówki, muszę podawać krople 2 razy dziennie, łapię go na siłę, jak można to złagodzić…..?
Dzień dobry,
Rozumiem iż trudne jest podawanie preparatów do bolącego oka dla nieoswojonego kociaka, dla którego sama obecność i dotyk człowieka może już być traumatycznym przeżyciem, ale jeśli samo oko ma mieć jak największe szansę na uratowanie- nie ma Pani za bardzo innego wyjścia. Nawet przy stosowaniu tzw. czasowego zaszycia powieki, jako naturalnego opatrunku przy urazach rogówki, wciąż trzeba zachowywać higienę oka, przemywać je i podawać leki. Z czasem maluch może zacząć jedynie mniej agresywnie reagować na Pani działania, pod warunkiem, iż samo leczenie przeprowadzone będzie skutecznie i oko kiedy zacznie się goić, będzie coraz mniej boleć. Warto w tym burzliwym dla Pani i kociaka okresie adaptacji do nowych warunków pomyśleć o zastosowania terapii feromonowej ( np. w postaci dyfuzora do kontaktu, aby zminimalizować podawanie leków dla samego kociaka, choćby w postaci kapsułek). Dobrze byłoby poprosić kogoś o pomoc w podawaniu preparatów, aby sam proces przeszedł możliwie jak najszybciej i najsprawniej.
Pozdrawiam,
lek. wet. Weronika Kalinowska, specjalista chorób psów i kotów