Psy, które atakują ludzi: czy wina leży tylko po stronie psa?

Psy, które atakują ludzi
Psy, które atakują ludzi

Dziś chciałabym się zająć tematem być może kontrowersyjnym, ale też takim, który wielu zwierzęcym behawiorystom leży na sercach.

Sensacyjne doniesienia

Dosyć często w mediach pojawiają się newsy, które w mniej lub bardziej sensacyjnej formie (w zależności od medium) donoszą, że “pies zaatakował niewinne dziecko na placu zabaw”, “pies pogryzł dotkliwie właściciela i trzeba było robić mu przeszczep skóry” czy informacje, że “pies rasy agresywnej przepuścił atak na staruszkę, która przechodziła akurat obok ze swoim pieskiem”.

W zależności od tego, jak duża jest sprawa, możemy o niej przeczytać lokalnie, ale zdarzają się też szczególnie drastyczne przypadki, które są komentowane szeroko przez ogólnopolskie media.

W materiałach pojawiają się nagrania z monitoringu przemysłowego, zeznania świadków, zdziwieni i zaskoczenie właściciele psów, którzy nie mogą uwierzyć w zachowanie swojego czworonoga i opinie ekspertów, którzy nie zawsze są prawdziwymi ekspertami.

W takiej sytuacji nietrudno dać się ponieść emocjom, szczególnie, że może być w takim ataku zagrożone życie dziecka lub dorosłego człowieka.

I tutaj od razu zaznaczmy ważną rzecz – każdy atak psa powinien zostać przeanalizowany, pies powinien zostać zabezpieczony, a ofiara objęta odpowiednią opieką medyczną i w razie potrzeby psychologiczną. Każdy taki atak jest zrozumiałym wstrząsem dla rodziny i nierzadko dla opiekuna zwierzęcia, który musi uśpić psa albo go oddać, bo nie potrafił w odpowiedni sposób zabezpieczyć zwierzęcia przez zachowaniami niebezpiecznymi w stosunku do ludzi.

Czujność opiekuna psa

Dlatego nigdy nie należy bagatelizować nawet drobnych zachowań agresywnych i “niegroźnych” ataków, bo mogą się przerodzić w coś naprawdę niebezpiecznego, co wywoła finalnie medialną burzę, bo opiekun w porę nie dostrzegł, że zachowanie jego psa jest niepokojące. A potem będzie musiał zmierzyć się z konsekwencjami.

Ale prawda jest też taka, że widzimy tylko medialny wycinek rzeczywistości. To co się dobrze sprzeda, wstrząśnie ludźmi i pozwoli wydać szybki wyrok, że pies powinien natychmiast zostać uśpiony, bo stanowi ogromne zagrożenie. A jeżeli jest już psem zaliczanym w powszechnej świadomości do ras agresywnych, to już w ogóle nie ma się nad czym zastanawiać!

Szersza perspektywa

Ale spójrzmy na to z szerszej perspektywy. Psy to zwierzęta, które zazwyczaj traktują strategię ataku jako ostateczność, gdy nie mają wyboru. Dlaczego? Bo z fizjologicznego i logicznego punktu widzenia łatwiej jest uciec niż zaatakować, bo dzięki temu pies nie naraża się na obrażenia ciała. Chyba, że jest szkolony lub hodowany w linii genetycznej wzmacniającej agresję, ale to osobny przypadek.

Dlatego zwykle psy atakują, gdy nie mają większego wyboru, a stawiane przez nie granice nie są respektowane.

Gdy przyjrzymy się opisywanym przez media przypadkom nierzadko okazuje się, że to co widzimy jest tylko ostatnim ogniwem, które zostało poprzedzone serią sygnałów, zaniedbań i w finale doprowadziło do widzialnej tragedii.

“Urocze” filmiki w internecie

Niech za przykład posłużą filmiki z internetu. Bardzo często ludzie w social mediach dzielą się “słodkimi” filmikami, jak ich małe dzieci jeżdżą na psie jak na koniku, ciągną go za uszy, zakładają kokardki na głowę albo przytulają go tak mocno, że pies nie może odejść. Trenerzy i behawioryści kręcą wtedy głową z przerażeniem. Dziecko nie jest niczemu winne, ale to obowiązkiem rodziców jest wyjaśnienie mu, że pies to nie zabawka, tylko żywe stworzenie, które odczuwa stres, strach i emocje, ale nie ma możliwości wyrażenia ich w sposób, który byłby dla nas łatwy do zrozumienia.

Sygnały stresu

Ale prawda jest taka, że to iż pies nie “powie nam”, że jest mu ciężko w kontakcie, nie oznacza, że nie komunikuje się z nami. Wystarczy wyczulić się na sygnały, które nam wysyła. Jeżeli przykładowo:

  • odwraca głowę,
  • dyszy intensywnie,
  • pokazuje białka oczu,
  • warczy i podnosi fałdy skóry na pysku,
  • zjeża mu się sierść,
  • oblizuje się,
  • ziewa, mimo że nie jest zmęczony.

To prawdopodobnie są to sygnały stresu, które świadczą o tym, że sytuacja jest dla niego mocno niekomfortowa. W takiej sytuacji nie należy kontynuować interakcji (i nagrywać filmików do internetu!), tylko pozwolić psu oddalić się do bezpiecznego azylu, gdzie będzie mógł się wyciszyć.

Jeżeli więc wyczulimy się na mowę ciała psa i nie będziemy go wystawiać na działanie tak silnego stresu, to jest znacznie większa szansa na uniknięcie potencjalnie groźnych sytuacji.

Jeżeli jednak nie nauczymy dziecka dobrego obcowania, będziemy je zostawiać samego z psem w pokoju, to może się to źle skończyć.

Brak alternatywy

Nie bez znaczenia w przypadku ataków jest też fakt, że pies jest na smyczy. Gdyby w sytuacji konfliktowej miał szansę odwrócić się na pięcie i odejść, prawdopodobnie by to zrobił, gdyż atak jest ostatecznością i wiąże się z dużym ryzykiem. Ale gdy nie może tego zrobić, a załóżmy, że ma za sobą trudną przeszłość, był na przykład bity, to nawet niewinne pochylenie się nad nim przechodnia, żeby poklepać go po głowie, może zostać przez niego opacznie zrozumiane. I to jest kolejny obszar do pracy dla opiekuna ale i przysłowiowego przechodnia.

Odpowiedzialność opiekuna

Ponieważ to opiekun odpowiada za bezpieczeństwo i komfort swojego psa, to powinien mieć świadomość, jak jego zwierzak reaguje na poszczególne sytuacje i powinien unikać opisanych powyżej sytuacji. Jeżeli ktoś chce podejść do naszego psa, a nasz pies tego nie lubi albo poczuje się zagrożony, to mamy pełne prawo w kulturalny sposób odmówić i wyjaśnić, że chodzi o dobro psa. Nie wszystkie psy kochają przypadkowe kontakty, głaskanie i zabawy z przypadkowymi ludźmi. I też mają do tego pełne prawo.

W tej sytuacji również przechodzień może zadbać o komfort psa i zwyczajnie zapytać opiekuna, czy mógłby przywitać się z psem i jak najlepiej to zrobić. Kiedyś dzieci mają z tym problem, ale tutaj również powinni być obecni rodzice, którzy przejmą rolę mediatora. Trzeba jednak przyznać że coraz więcej dzieci jest nauczonych, żeby najpierw spytać, czy mogą dotknąć psiaka, a to już super sygnał, że ważne jest dla nich też dobro zwierzęcia i wspólne bezpieczeństwo.

I znowu – jeżeli będziemy na siłę wymuszać kontakt z psem, pochylać się nad nim, machać szybko rękoma, patrzeć mu intensywnie w oczy, to pies z braku wyboru może zaatakować. To nie znaczy, że usprawiedliwiam psa – nad lękiem i zachowaniami agresywnymi (które często są związane właśnie z lękiem) warto i należy pracować, ale równocześnie dobrze jest dbać o komfort naszego psiaka.

Przeniesiona agresja

To pierwszy przykład z brzegu, ale spójrzmy też na inną historię. Często w parkach i na spacerach spotykam się z następującą sytuacją.

Załóżmy, że nasz pies bardzo nie lubi innych psów (tu należy się pochylić nad przyczyną takiej niechęci, ale to już temat na osobny artykuł). My zagapiamy się w telefon i nie zauważamy, że z naprzeciwka nadchodzi drugi pies, który ewidentnie nie ma przyjaznych zamiarów albo jest znacznie większy od naszego psa. Nasz pies jest na smyczy, zaczyna się rzucać, ale my go przytrzymujemy na tejże smyczy i próbujemy przejść obok drugiego psa. Wtedy nasz pies w amoku, nie mogąc dosięgnąć drugiego psa, łapie nas za łydkę albo za spodnie i zaczyna szarpać. Dziwne zachowanie? Tak naprawdę nie do końca. Zadziałał tu bowiem tak zwany mechanizm przekierowania agresji, pies musiał się rozładować, a w jego zasięgu było tylko nasze nieszczęsne ciało. I znowuż – widzimy psa atakującego człowieka, ale bez dogłębnej analizy tego co atak poprzedziło, nie jesteśmy w stanie wyciągnąć dobrych wniosków z tej sytuacji i pracować nad właściwym problemem psa.

Złe warunki bytowe

Pies na łańcuchu
Pies na łańcuchu

Wyobraźmy sobie teraz jeszcze inną sytuację, która też się przewija przez media. Pies, który był trzymany na łańcuchu w gospodarstwie rolnym zaatakował swojego opiekuna (chociaż słowo opiekun z trudem przechodzi mi tu przez gardło, jeśli ktoś trzyma psa na łańcuchu). I od razu ciśnie się komentatorom na usta, że: “No tak, wiejski burek, nie nauczony zasad, to gryzie rękę, która go karmi! Niech wraca na łańcuch!”. Tylko teraz wyobraźmy sobie w jakiej sytuacji, często przez całe swoje życie jest pies. Jest trzymany na krótkim łańcuchu, który go dusi, musi załatwiać się w miejscu, gdzie je, ma wieczne niedobory snu, bo cały czas “pilnuje” obejścia, je ziemniaki z resztkami, więc brakuje mu odżywczych substancji, żeby prawidłowo funkcjonować, a jego opiekun głównie na niego krzyczy i czasami go kopnie dla zabawy. Pies jest wystawiany na permanentny stres, żyje w strachu i poczuciu zagrożenia, więc gdy uda mu się uciec z łańcucha, a jego opiekun znowu podniesie na niego rękę, to pies w odruchu strachu zaatakuje. Więc w szerszej perspektywie należy się zastanowić, czy tylko pies ponosi winę za swoje zachowanie, czy może również człowiek, który doprowadził psa do takiego stanu?
Dlatego nie zgadzam się z tak jednoznacznym i szybkim wydawaniem wyroków, bez spojrzenia na zagadnienie z kilku punktów widzenia.

Oczywiście media nie pomagają, bo nawet gdy okaże się, że pies zaatakował, bo został doprowadzony do ostateczności i próbował się tylko bronić, to rzadko kiedy media prostują później sensacyjne newsy i w świadomości ludzi pozostają tylko krwawe obrazki, które dobrze się sprzedają.

Na koniec podkreślę jeszcze, że każdy przypadek ataku zasługuje na indywidualną analizę i nie chodzi o to, żeby usprawiedliwiać psy, ale zastanowić się, jak do tego doszło i czy można było tej sytuacji uniknąć.

Są też oczywiście jednostkowe przypadki, gdy pies cierpi np. na chorobę neurologiczną i atakuje, nieświadomy tego co robi. Albo spotykamy na swojej drodze psa, który został wyszkolony do ataku i traktuje to jako bardzo naturalne zachowanie.

Eksperci są głosem zwierząt

Ale chciałabym zakończyć optymistycznym akcentem i nie chciałabym też demonizować sytuacji, bo powoli krajobraz się zmienia i to na lepsze. Do mediów są coraz częściej zapraszani behawioryści i trenerzy, którzy stają się samozwańczymi adwokatami psa i wyjaśniają, skąd dane zachowanie mogło się pojawić. Wcześniej bardzo brakowało takiego głosu rozsądku.

Ponadto w czasie rozpraw o pogryzienia behawioryści są zapraszani do sądu jako eksperci, dzięki czemu mogą wystawić rzetelną, popartą wiedzą ekspertyzę, w której przeanalizują zachowanie psa.

To co wydaje mi się niezwykle istotne, aby zapobiegać takim dramatom, to choćby najprostsze przeszkolenie opiekuna psa (w procesie adopcyjnym albo przez hodowców), aby był wyczulony, na to jak zachowuje się jego pies.
Gdy decydujemy się na psa, bierzemy też na siebie odpowiedzialność za niego, jego dobrostan i zachowanie. Jeżeli coś nas niepokoi w jego zachowaniu, to zawsze warto skonsultować się z ekspertami, żeby rozwiązać problem, zanim urośnie do niebezpiecznych rozmiarów.

Podsumowanie

Zachowania psów są często wynikiem nieprawidłowego prowadzenia ich przez opiekunów, braku zaspokojenia ich potrzeb, wpędzania zwierząt w chroniczny stres, nie zwracania uwagi na ich sygnały ostrzegawcze czy ignorowaniem przyczyn danego zachowania, co może eskalować w bardzo niepożądanym kierunku. Wiele ataków odbywa się również pod nieobecność opiekunów, którzy beztrosko puszczają psa luzem, zostawiają go w pokoju z dzieckiem albo nie zabezpieczają odpowiednio posesji w odpowiedni sposób.

Dlatego zawsze gdy jesteśmy świadkami burzy medialnej, zastanówmy się, dlaczego doszło do jakiejś tragedii, gdzie był właściciel i w jaki sposób (i czy w ogóle) pracował nad niepożądanymi zachowaniami psa. Bo wina psa nie zawsze jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać.

 

Wykorzystane źródła >>

Behawiorysta coape Ewa Jaworska

Behawiorysta COAPE Ewa Jaworska

Jestem dyplomowaną behawiorystką psów COAPE (Centre of Applied Pet Ethology) oraz trenerką psów. Pracuję na co dzień z psiakami z problemami behawioralnymi i szkolę psy w każdym wieku, a w wolnym czasie pomagam jako wolontariuszka w Schronisku dla Zwierząt na Paluchu. Publikuję również artykuły i prowadzę seminaria, starając się przybliżyć wspaniały psi świat każdemu, kto tylko chce słuchać ;) Prywatnie jestem opiekunką dwóch psich rozrób Pianki i Mili. Jak widać, psy to całe moje życie!

1 komentarz do “Psy, które atakują ludzi: czy wina leży tylko po stronie psa?”

  1. A jak wytłumaczyć przypadek, że idę sobie normalnie drogą, przechodzę przez ulicę, wlascicielka psa odśnieża, zostawiona jest otwarta bramka. Pies wybiega i mnie atakuje, nie chce odpuścić, nie słucha właścicielki, gdy go woła i muszę się bronić gazem (no nie mogłam czekać aż mnie pogryzie).

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Co Piszczy w Sierści Twojego zwierzaka?

Zalecenia lekarzy weterynarii na Twoim mailu

+ ebook "Czy leki ludzkie są bezpieczne dla psa i kota?"

Co Piszczy w Sierści Twojego zwierzaka?

Porady lekarzy weterynarii na Twoim mailu

+ ebook "Czy leki ludzkie są bezpieczne dla psa i kota?"

Zgoda marketingowa: wyrażam zgodę, aby Co w Sierści Piszczy skontaktował się ze mną drogą mailową, korzystając z informacji podanych w tym formularzu dla celów informacyjnych, aktualizacji i marketingu. Jeśli chcesz wycofać Twoją zgodę kliknij link rezygnacji u dołu każdego wysyłanego przez nas maila. Szanujemy Twoją prywatność i dane osobowe. Tutaj znajdziesz naszą politykę prywatności i regulamin newslettera. Przesyłając ten formularz zgadzasz się, że możemy przetwarzać Twoje dane osobowe zgodnie z tymi warunkami. 

WYPEŁNIJ POLA, ABY POBRAĆ MATERIAŁY W PDF 👇

Zgoda marketingowa: wyrażam zgodę, aby Co w Sierści Piszczy skontaktował się ze mną drogą mailową, korzystając z informacji podanych w tym formularzu dla celów informacyjnych, aktualizacji i marketingu. Jeśli chcesz wycofać Twoją zgodę kliknij link rezygnacji u dołu każdego wysyłanego przez nas maila. Szanujemy Twoją prywatność i dane osobowe. Tutaj znajdziesz naszą politykę prywatności i regulamin newslettera. Przesyłając ten formularz zgadzasz się, że możemy przetwarzać Twoje dane osobowe zgodnie z tymi warunkami.