Dzień dobry,
opiszę całą sytuację dokładnie, bo nie wiem co może mieć wpływ na takie zachowanie kotki. Od 6 dni mam w domu młodą kotkę, ma około 1,5 roku. Około 3 miesiące temu została znaleziona na podwórku tuż po porodzie, miała dwa kotki. Została złapana i przez 3 miesiące mieszkała w domu tymczasowym. Poprzedni właściciel podejrzewa, że została wyrzucona z domu w ciąży, ponieważ od początku była bardzo przyjacielska i nie bała się ludzi, umiała załatwiać się do kuwety itp. Zdecydowaliśmy się na adopcję kotki. Pierwszego dnia była bardzo pobudzona, w ogóle się nie bała, bardzo się łasiła, ciągle za nami chodziła i się o nas ocierała, dużo miauczała. Kolejne dni już były spokojniejsze, jednak miauczenie pojawia się w nocy od 6 dni codziennie, jest to uporczywe, głośne wycie. Początkowo myśleliśmy, że może to stres związany z przeprowadzką lub nawoływanie małych, jednak chyba to już trochę za długo trwa, tym bardziej, że w ciągu dnia zachowuje się normalnie, jest aktywna, towarzyska i gadatliwa, to na pewno, taki jej charakter, ale wycia w ciągu dnia nie było przez pierwsze 4 dni (oprócz pierwszego). W nocy nie chce spać, co 1-1,5 h zaczyna miauczeć i miauczy tak z 10/15 min i tak w kółko, jest bardzo pobudzona w nocy i od razu się budzi i zaczyna miauczeć jak ktoś wstanie (w chwilach przerwy). Poprzedni właściciel mówił, że takiego zachowania u niej wcześniej nie było, ale też nie wiemy czy to w 100% prawda. Dwa dni temu wieczorem zauważyliśmy, że kotka zaczęła się podejrzanie turlać po podłodze i ocierać, jednak to były jedyne podejrzane objawy rui. Ta noc była też chyba najspokojniejsza jeśli chodzi o jej miauczenie, jednak spokój przerwało przeraźliwe wycie i syczenie. Okazało się, że kot sąsiadów wszedł do ogrodu i ona go zobaczyła przez okno. Tak się zestresowała, że się załatwiła pod siebie, a takiego krzyku to jeszcze nigdy nie słyszałam (a miałam już dwa koty przez wiele lat). W dzień po tej nocy zaczęła znów wyć, więc zaczęło się wycie non stop z przerwami na sen. Zauważyliśmy, że nadal się turla i ociera i przyjmuje czasami typową dla rui pozycję. Uznaliśmy, że to ruja, mimo że objawy nie występują non stop oprócz miauczenia. Dostała tabletkę Provera 5mg, jednak minęło już 18 godzin, a zmian w zachowaniu brak. Chcemy ją jak najszybciej wysterylizować, ale nie wiemy jak długo będzie trzeba czekać - jest drobna, wciąż ma mleko w sutkach i jeszcze ta ruja.
I tutaj nasuwa mi się kilka pytań:
- Czy to możliwe, że jak już przyszła do nas to miała ruję tylko miała mniej objawów/łagodniejsze objawy?
- Czy przychodzi Państwu na myśl jakaś inna przyczyna takiego zachowania? Czy mogą to być jakieś wahania hormonów po ciąży? Czy jest szansa, że sterylizacja pomoże na takie zachowanie?
- Mam w domu krople walerianowe na żołądek, ale one nie pachną tylko walerianą, ale też innymi ziołami, waleriana jest wyczuwalna, ale nie jest to czysta waleriana - dałam jej do powąchania żeby sprawdzić jak zareaguje i czy jakoś ją to uspokoi, niestety raczej nie widzę efektów - czy to znaczy, że kotka nie reaguje na walerianę, czy jednak warto spróbować jakichś preparatów z walerianą przeznaczonych dla kotów na uspokojenie?
- Czy w takiej sytuacji może pomóc melatonina? Czy warto ją podawać?
Zależy nam na znalezieniu środka, który ją będzie uspokajał, bo też bardzo ciężko znosi podróż samochodem (również się załatwiła do transportera), więc chcemy jej jakoś zniwelować ten poziom stresu.
Z góry bardzo dziękuję za pomoc, przyda się każda rada!
Dzień dobry.
Zachowanie kotki to typowe objawy rujowe. Provera, którą Państwo podaliście w jednorazowej dawce nie wyciszy objawów – w tym celu należy ją podawać przez kilka dni. Jednak to nie jest jedyna możliwość, tłumacząca zachowanie pupilki. Kotka może mieć cysty na jajnikach, które spowodują pernamentną ruję, ciągłą, nawracającą, oporną na wszelkie leczenie. Ciąża urojona zdarza się co prawda głównie u psów, ale jej również nie można wykluczyć, zwłaszcza, że wspomniała Pani o mleku. Z pewnością powinniście się Państwo skonsultować z lekarzem weterynarii, który zaleci odpowiednie postępowanie po zbadaniu koteczki. Odpowiedni czas na kastracje jest wtedy, gdy kotka już odstawi maluchy – czyli około 8 tygodnia życia. Są wtedy na tyle samodzielne że mogą już jeść stałe pożywienie. Jeśli chodzi o walerianę nie działa ona na koty uspokajająco, raczej pobudzająco, może je wprawić w stan silnej ekscytacji. Nie podawałabym kropli walerianowych do wąchania dla kota, zwłaszcza, jeśli zamiarem jest uspokojenie zwierzęcia. Melatonina również nie działa w ten sposób na koty. W celu wyciszenia pupilki również zalecałabym rozmowę z lekarzem weterynarii – jest bardzo duży wybór preapratów ziołowych i feromonowych, działających z dużą skutecznością na koty.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.