Dzień dobry,
Nasz domowy pies (szczepiony) biegał na spacerze po lesie (czasem znikał na chwilę z oczu, zawsze po przywołaniu wracał po krótkiej chwili). Kiedy się nachyliłam, żeby go pogłaskać i dać nagrodę, ten niefortunnie do mnie podskoczył i polizał mnie w język. Czy jest w ogóle szansa, żeby wcześniej polizał jakąś chorą padlinę a potem przeniósł z niej wirusa np wścieklizny na mnie? Nie zauważyliśmy, żeby miał kontakt z jakąś padliną w lesie. Kilka miesięcy temu odkopał jakąś sarnę i się w niej wytarzał, więc wtedy od razu wiedzieliśmy. A teraz nie wiem czy jest sens iść do lekarza?
Dzień dobry.
Szanse na zakażenie tą drogą są raczej niewielkie, jednak istnieje taka możliwość. Wirus wścieklizny źle znosi wysokie temperatury i światło słoneczne (zdecydowanie lepiej przeżywa w chłodniejszym klimacie), dlatego obecne temperatury raczej nie sprzyjają przetrwaniu w środowisku zewnętrznym. Do zakażenia dochodzi przez kontakt bezpośredni – pogryzienie, oślinienie, wdychanie aerozolu ze śliny lub kału zwierząt zakażonych. Badania wskazują, że do rozwoju objawów chorobowych dochodzi u około 20% osób, które mogły mieć kontakt z wirusem. Myślę, że warto zgłosić ten przypadek swojemu lekarzowi prowadzącemu. Jeśli zauważy Pani jakiekolwiek niepokojące objawy u swojego psa (na przykład zmianę zachowania, otępienie, intensywne ślinienie czy też wstręt do wody) proszę jak najszybciej zgłosić to lekarzowi weterynarii. Jeśli natomiast chodzi o inne patogeny, ryzyko przeniesienia ich w taki sposób jest dość spore. W jamie ustnej psa występuje bardzo bogata flora bakteryjna, wiele patogenów, które u psa nie wywołują żadnych objawów chorobowych może być groźna dla człowieka. Na przyszłość proszę rozważyć stosowania kagańca fizjologicznego w trakcie spacerów. Umożliwia on zianie, picie wody, pies ma zatem możliwość schłodzenia się, ale znacząco utrudnia przyjmowanie jakichkolwiek pokarmów, zapobiega zatem lizaniu martwych zwierząt.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.