Artykuł postanowiłam napisać, bo dosyć często słyszę podczas konsultacji behawioralnych z psami, takie słowa od ich opiekunów:
- bo wie Pani, ten mój pies to nie jest za bystry,
- nauka komend to strata czasu, ten pies jest głupi i nic nie rozumie,
- mój pies zachowuje się, jakby postradał rozum,
- machnęłam już ręką na pracę z tym psem, ten pies jest chyba głupi.
Gdy słyszę takie słowa, uśmiecham się tylko w duchu i pod koniec spotkania zadaję jeszcze raz pytanie, czy na pewno nadal uważa Pan/Pani, że pies nie jest zbyt bystry? Zwykle odpowiada mi zdziwienie i entuzjastyczne odpowiedzi w stylu:
- wow, nie sądziłam, że ten pies to potrafi!
- jestem w szoku, że tak szybko to załapał!
- jestem dumna z tego psa, to zadziwiające, i tak dalej.
Czy to oznacza, że w czasie konsultacji zadziała się magia, albo podmieniłam psa na mądrzejszego, gdy tylko Opiekun wyszedł na chwilę, zrobić kawę? Otóż nie!
Ja głęboko wierzę, że żaden pies nie jest “głupi”, a co najwyżej niezrozumiany! A to nie jego wina, tylko już nasza, więc musimy trochę się postarać i szybko okaże się, że nasz pies nie jest głupi, a my pękamy z dumy, że go mamy!
Z czego więc wynika problem i dlaczego opiekunowie często martwią się, że ich psy są głupie?
Jak to zwykle bywa, przyczyn może być kilka.
Komfort psychiczny psa
Po pierwsze psy mogą nie czuć się komfortowo, co wynika zazwyczaj z wielu rzeczy, ale nie z tego, że są głupie.
Na przykład pies może być po przejściach i nikt z nim nigdy nie pracował, a jego głównym problemem było przetrwanie, więc żył w wiecznym stresie.
Nawet gdy trafia już do dobrego domu, to musi najpierw “odparować” i zrozumieć, że jest już w bezpiecznym miejscu, nie musi się martwić o to, czy dostanie jeść, czy pójdzie na spacer, o to jak zachowa się jego opiekun.
Psy potrzebują czasu po schronisku, po zmianie domu, po zakupie z hodowli, żeby poczuć się dobrze i pewnie w nowym domu. Dlatego dajmy im czas, spokój i poczucie bezpieczeństwa, żeby “poczuły się jak w domu” i potem dopiero z nimi ćwiczmy.
Nie chodzi oczywiście o to, żeby zwlekać z treningami psów latami, ale chodzi o to, żeby miały komfort psychiczny podczas ćwiczeń.
Oczywiście, jeżeli widzimy po kilku dniach w nowym domu, że psiak nie może się odnaleźć, jest niespokojny, zachowuje się nieprzewidywalnie, niszczy rzeczy, czy znaczy teren, albo pies jest agresywny w towarzystwie innych psów, to warto się skonsultować z dobrym behawiorystą, żeby na początku wspólnego życia nie popełniać błędów i dobrze zrozumieć, jak należy zachować się wobec psa, żeby był z nami szczęśliwy.
Jeżeli psy są zrelaksowane, zaopiekowane i szczęśliwe, to zazwyczaj chętnie podejmują pracę z nami.
Brak koncentracji
Wiele psów ma problem z koncentracją, co również nie oznacza, że są głupie.
Spróbujcie skupić takiego rozbrykanego szczeniaczka na więcej niż kilka sekund, a sami się przekonacie!
Ale to nie znaczy, że pies jest głupi i nie powinniśmy z nim pracować. Wręcz przeciwnie!
Im szybciej w fajny i delikatny sposób zaczniemy uczyć psiaka i socjalizować, tym lepiej sobie poradzi w dorosłym życiu.
Ale wszystko na jego miarę. Nie wymagajmy, że nasz szczeniak od razu nauczy się grać na fortepianie, wystarczy, że zrobi prosty “siad”, albo znajdzie ukryty smakołyk w macie węchowej, to już naprawdę wiele i nasz maluch musiał się naprawdę skoncentrować, żeby się udało!
U wielu psów problem z koncentracją może też wynikać z problemów behawioralnych, zbytniej lękliwości, lub nadpobudliwości, czy zachowań kompulsywnych.
Wtedy należy przyjrzeć się psu dokładnie i krok po kroku postarać się rozwiązać jego problem. Jeżeli pies się czegoś panicznie boi lub jest sfrustrowany, bo jego potrzeby nie są spełnione, to trudno, żebyśmy oczekiwali, że będzie w stanie się w pełni skoncentrować na zadaniach.
Nadpobudliwość
Psy nie są głupie, ale, z różnych przyczyn mogą być nadpobudliwe.
Psy mają dużo energii, skaczą nam po głowach, dużo szczekają, biegają bez ładu i składu, czy bardzo szybko i nadmiernie reagują na każdy spadający listek.
Takim psom faktycznie jest trochę trudniej się skupić i zrozumieć, że prosimy, żeby wykonały dla nas jakąś pracę.
Tutaj warto więc dopasować technikę pracy do konkretnych psów.
Zacznijmy od nauki samokontroli i skupiania psa na opiekunie, a dopiero potem uczmy psy trudniejszych rzeczy. W przypadku każdego psa warto indywidualnie poszukać dla niego trybu nauki, żeby była jak najbardziej skuteczna.
Wybiórcza głuchota
Kolejnym częstym problemem moich Klientów jest to, że na spacerach ich pies zaczyna cierpieć na wybiórczą głuchotę i doskonale mu znane polecenia, nagle stają się zupełnie obce i pies jakimś cudem zupełnie nie wie, o co nam chodzi.
Często tak jest z przywołaniem psa do siebie, gdy zagalopuje się w parku w pogoni za niewinnym gołębiem, albo będzie super pochłonięty zabawą z psimi kumplami.
My możemy zdzierać sobie gardło, a nasz pies jakby nas nie widział i nie słyszał.
No i teraz ciekawostka, bo faktycznie może tak być!
Psy mają ograniczoną liczbę bodźców, które są w stanie w jednym momencie przyswoić. Zresztą z nami jest tak samo.
Czyli jeżeli dzieje się za dużo naraz, to nie potrafimy się skupić równie mocno na wszystkim. Nasz pies też tak ma.
Jeśli na przykład jego kumpel maltańczyk Dinuś jest zbyt absorbujący, a nasz pies musi jeszcze bronić swojego ulubionego szarpaka przed zakusami harta Zbyszka, to trudno, żeby mógł skupić się na naszym mamrotaniu polecenia, zwłaszcza jeśli coś tam pokrzykujemy z dużej odległości 😉
Pamiętajmy więc, żeby utrwalać wszystkie komendy najpierw w małych rozproszeniach, potem dopiero wprowadzajmy dodatkowe bodźce. Jeżeli zaczniemy naukę komend w psim parku lub psim przedszkolu, gdzie zbyt wiele się dzieje, jest duża szansa, że nasz pies nie będzie w stanie się na nas odpowiednio skoncentrować.
Wprowadzamy psa w błąd
Dosyć często słyszę też, że pies nie reaguje na przykład na przywołanie i bryka sobie dowoli, mimo że pora już wracać do domu, bo noc ciemna, albo pora do pracy.
Zawsze wtedy pytam Klienta, jakim słowem próbuje przywoływać do siebie psa. No i się zaczyna festiwal słów, których Klient używa:
- Chodź!
- Do mnie!
- Wracaj!
- Podejdź!
- Dobra, idziemy!
- Ciapek, halo!
- No chodźże tutaj, gdzie leziesz?!
Klient stosuje te słowa wymiennie, żeby uzyskać od psa tę samą reakcję i teraz pytanie – jak pies nie ma być skołowany? Za każdym razem jego opiekun używa innego słowa, więc pies zaczyna się poważnie zastanawiać, o co mu u diaska chodzi?
Pamiętajmy, że do psa trzeba mówić w sposób łagodny, ale też prosty i zrozumiały. Ustalmy jedno słowo na jedną reakcję/działanie psa i tego się trzymajmy.
Pies bardzo chętnie będzie z nami współpracował, ale musi rozumieć, czego od niego oczekujemy. To że nie podchodzi świadczy o problemie z komunikacją, a nie o tym że jest głupi!
Przywołanie, a odwołanie
Skoro już trzymamy się przykładu z przywoływaniem psa, to poruszmy jeszcze jedno zagadnienie z tym związane.
Istnieje istotna różnica między przywołaniem psa, a odwołaniem go.
Przywołujemy psy, gdy na przykład chcesz iść do domu i dla psa w sumie nic się wielkiego nie dzieje w tym momencie, a odwołujemy go od czegoś (zazwyczaj dla psa fascynującego, jak zdechły ptak, albo spleśniała kromka chleba, czy zabawa z innym psem).
W takiej sytuacji nic dziwnego, że pies wcale nie ma ochoty do nas podejść, nie jest głupi 😉
Co więcej, gdy usłyszy, że go wołamy, może sobie od razu szybko w swojej psiej głowie pomyśleć “Oho! Wołają mnie, to pewnie w pobliżu jest coś fantastycznego i atrakcyjnego, co chcą mi zabrać, to ja się może porozglądam!”
Pilnujmy więc, szczególnie na początku, gdy próbujemy psa wyuczyć polecenia, które jest dla niego nowe, nie odwoływać go od samych fascynujących rzeczy, bo wtedy wracanie do nas będzie dla niego karą i stratą czegoś fajnego.
A tymczasem my chcemy, żeby pies pomyślał sobie, że gdy przyjdzie do nas, to zostanie nagrodzony i warto się łaskawie do nas pofatygować 😉
Ton głosu
Inna sprawa na którą warto zwrócić uwagę, to nasz… głos.
Jeżeli przywołujemy psa nerwowym i podniesionym głosem, to nic dziwnego, że nie ma ochoty do nas podbiegać.
Pies nie jest głupi, ale przecież nie wie, czy nie zostanie skarcony, gdy podejdzie.
Nie wie co prawda za co, ale nasz ton głosu nie wróży nic dobrego.
Aby nas uspokoić, może zacząć wysyłać wręcz sygnały stresu i zamiast do nas biec w podskokach, może zacząć węszyć w trawie, iść powoli, obchodzić nas łukiem.
Nas to tylko dodatkowo zdenerwuje, możemy pomyśleć, że pies jak nic robi nam na złość, a tymczasem biedak próbuje nas uspokoić.
Dlatego tak niezwykle ważna jest znajomość komunikacji i sygnałów, które psy nam wysyłają. Nie zawsze są oczywiste i nie zawsze są dla nas intuicyjne, dlatego warto poszerzać swoją wiedzę i uczyć się od psów, bo one są znacznie mądrzejsze, niż nam się wydaje.
Psie aktywności i sporty
Często spotykam się z nieśmiałymi pytaniami od Klientów, którzy patrzą z powątpiewaniem na swojego psa: czy myśli Pani, że ten mój głupi pies to się nadaje do jakichś psich sportów? Coś bym z nim porobił, ale czy on podoła?
Wtedy wykrzykuję:
“Oczywiście, że tak! Wystarczy dobrać aktywność do psa, a obydwoje będziecie mieć świetną zabawę!”
Teraz trzeba tylko dopasować do siebie puzzle i zastanowić się razem z opiekunem i psem, co sprawiłoby im największą radość i do czego się najlepiej nadają.
Jest jasne, że pies, który ma dysplazję stawów i tyle lat co dąb Bartek, raczej nie będzie mistrzem w rzutach frisbee, ale już na przykład taka praca węchowa typu nosework, może mu się bardzo spodobać.
Z kolei pies, który ma duży problem z koncentracją i nie może ustać w miejscu, zanim nad tym nie zapanuje, może nie dostać się na podium w zawodach w obedience (posłuszeństwo sportowe, w którym liczy się perfekcyjne wykonywanie poleceń i stuprocentowa koncentracja). Ale na przykład skakanie przez przeszkody i wdrapywanie się po pochylniach na torze do agility może takie psy zainteresować.
Wymieniać można w nieskończoność, ale zasada jest prosta – przyjrzyj się swojemu psu i wykorzystaj jego naturalny potencjał i predyspozycje, nie zmuszaj go do rzeczy, które nie są dla niego, a potem nie mów, że pies jest głupi, bo to nieprawda, ale Twój biedny psiak nie będzie w stanie zaprzeczyć 😉
Psi dziadek i babcia
Istnieje też takie powiedzenie, że “starego psa się nie nauczy nowych sztuczek”.
To oczywiście metafora, ale jeżeli potraktujemy ją dosłownie, to też się w to wierzy.
Czasami Klienci pytają, czy jest sens, żeby jeszcze jakkolwiek pracowali ze swoim psem, bo on już jest siwym dziadkiem, albo stetryczałą babcią i pewnie nic już to nie da.
A to nieprawda!
Możesz i warto pracować z psem w każdym wieku. A z psem seniorem już szczególnie.
Starsze psy tak samo jak młode psy potrzebują stymulacji. Tylko, że w ich przypadku, z powodów zdrowotnych, często odpada już tak silna stymulacja fizyczna, więc trzeba wyrównać braki na polu intelektualnym.
Aby takie psy (z ludźmi jest tak samo, zresztą) zachowały jak najdłużej sprawną głowę i były w dobrej kondycji psychicznej, warto motywować je do wysiłku intelektualnego. Psy nie muszą od razu rozwiązywać sudoku, ani startować w olimpiadzie matematycznej, ale proste zadania i nauka poleceń są jak najbardziej wskazane.
Czasami praca z takimi psami jest faktycznie trochę inna niż z młodszymi.
Być może trzeba będzie jakieś ćwiczenie powtórzyć kilka razy, żeby nasz psi senior je zapamiętał, albo w ogóle dosłyszał, ale niech pierwszy rzuci kamień, kto nigdy nie zapominał, o co mu chodzi w połowie zdania.
Ja przyznaję się pierwsza, że czasami muszę kilka razy coś przeczytać lub usłyszeć, żeby to pojąć, a babcią jeszcze nie jestem 😉
Nie ma głupich psów!
Podsumowując: nie wierzę w “głupie psy”. Wierzę za to, że każdy ma potencjał, który możemy wykorzystać dla jego dobra i ku naszej radości, musimy tylko uważnie się przyjrzeć naszemu psu i go zrozumieć, a szybko okaże się, że nasze psy są tak inteligentne, że będziemy nieźle zaskoczeni.
Powodzenia w pracy z Waszymi mądrymi psami!
Istnieją głupi ludzie,z pewnością nie psy
Tylko głupi wlasciciele
Istnieją nieodpowiedzialni właścicie a nie głupie pieski