Życie z psem to niewątpliwie wielka radość, chyba nikt nie będzie zaprzeczał temu stwierdzeniu. Ale aby nasza współpraca układała się pomyślnie, warto (szczególnie na początku) rozpracować kilka podstawowych błędów, które może nam się zdarzać popełniać, bo dzięki temu poszerzymy wiedzę i w przyszłości z pewnością nam to podejście zaprocentuje. W tym artykule zebrałam jedne z częstszych problemów, z którymi możemy się zetknąć i mam nadzieję, że razem je pokonamy 🙂
Wybór psa ze względu na wygląd lub rasę
To dosyć powszechna praktyka i nie ma w niej nic dziwnego. Jeśli spodoba nam się jakiś pies, to od razu czujemy do niego sympatię i chętnie wyobrazimy sobie oczyma wyobraźni, jak spędzamy razem długie i piękne życie. Ale tu czai się pewna pułapka – jeśli decydujemy się na określoną rasę psa tylko dlatego, że nam się podoba, to no cóż… możemy na tym średnio wyjść. Każda rasa psa ma bowiem pewne predyspozycje, swoją historię, cel dla którego była hodowana, a w związku z tym też wymagania i specyficzne zachowania. Dlatego bardzo ważne jest, żeby przed wyborem psa, dobrze zapoznać się ze specyfiką rasy i charakterem psa. Wyobraźmy sobie bowiem taką sytuację – podoba nam się bardzo rasa border collie, to że psy są bystre, lubią pracować dla człowieka i mają dużo energii. No właśnie i wszystko to co jest zaletą psa, może być też… jego wadą akurat w naszym przypadku! Fakt bowiem, że pies lubi pracować i ma dużo energii do zużycia oznacza, że my również musimy mieć czas i energię i możliwość, żeby z tym psem pracować. Rasy pracujące lubią mieć zadania do wykonania, muszą być mądrze i z wiedzą prowadzone, żeby nie zaczęły same szukać sobie rozrywek albo nie czuły się sfrustrowane. A jeżeli nasz pies jest sfrustrowany, to my również nie czujemy się komfortowo.
Kolejny aspekt to zakładanie, że pies który wygląda jak jakaś rasa (np. kundelek, który ma cechy pinczera) z pewnością będzie miał cechy tej rasy – tu też nie do końca tak jest. Pies bowiem wizualnie może przypominać jakąś rasę albo nawet być danej rasy, ale poza predyspozycjami rasowymi bardzo liczy się też indywidualna osobowość psiaka, środowisko w którym wyrastał, jego doświadczenia, ewentualne traumy czy praca poprzedniego opiekuna. Nie zawsze jest bowiem tak, że każdy golden retriever to pies, który kocha dzieci, a każdy york jest pełen energii i rozszczekany. Dlatego bardzo zachęcam do wychodzenia poza stereotypowe postrzeganie zwierzaka tylko przez pryzmat jego wyglądu. Najlepszą drogą jest tutaj holistyczne podejście – zwracamy uwagę na rasę psa, uczymy się o niej jak najwięcej, rozmawiamy z innymi opiekunami, którzy mają daną rasę psa, ale gdy przychodzi do ostatecznego wyboru i mamy już upatrzonego konkretnego psiaka, to staramy się o tym konkretnym jegomościu też dowiedzieć jak najwięcej, nie bazujemy na stereotypach, że jak pies jest rasy X to z pewnością będzie taki, a nie inny, bo to droga na manowce.
Pies źle dopasowany do naszego trybu życia
Aby nasze życie z psiakiem było satysfakcjonujące, powinniśmy zgadzać się w różnych obszarach i mieć wobec siebie realistyczne oczekiwania. Trochę jak z ludźmi 😉 Zanim zdecydujemy się na psiaka, zastanówmy się jak tak naprawdę wygląda nasz tryb życia i co możemy sobie wzajemnie zaoferować. Dla przykładu przyjmijmy, że żyjemy bardzo aktywnie, uprawiamy różne sporty, często wyjeżdżamy, zmieniamy miejsca, lubimy jak dużo się dzieje dookoła nas. Byłoby więc dobrze, gdyby nasz pies również to lubił i mógł nam towarzyszyć w naszych aktywnościach. Jeśli chcemy, żeby nasz pies robił rano z nami jogging i dobrze się bawił, to raczej szukajmy psa w odpowiednim wieku, który nie ma problemów ze stawami, bieganie jest jego naturalnym stanem i nie padnie po 100 metrach ze zmęczenia. Nie ma oczywiście reguły, ale łatwo sobie wyobrazić, że pies senior i to na przykład z krótkim pyskiem, jak np. buldożek francuski będzie miał duży problem z dotrzymaniem nam tempa i nie będzie to korzystne dla niego, bo szybko może stracić oddech, chociażby przez budowę swojego pyska i potencjalne trudności z oddychaniem. Ponadto jeśli prowadzimy bujne życie towarzyskie, mamy często gości w domu, a nasz pies ma zachowania lękowe, nie radzi sobie z grupami ludzi, to ten układ również może się nie sprawdzić.
Ale to działa i w drugą stronę – załóżmy, że zakochaliśmy się w dogu niemieckim, który potrafi osiągać wagę nawet 70-80 kilo i jest naprawdę duży, a mieszkamy w ciasnym mieszkaniu i jeszcze mamy małe dziecko. No cóż, może być trudno pogodzić potrzeby (i wymiary) psa i nasz tryb życia 😉 Abstrahując od faktu, czy będziemy mieli czas na długie i wyczerpujące psa spacery, to pies z racji swojej masy może niechcący zrobić nawet w zabawie krzywdę dziecku na małej przestrzeni. To są oczywiście skrajne i przerysowane przykłady, ale chodzi o zasadę – dopasujmy psa do naszego trybu życia i z ręką na sercu zastanówmy się, co możemy mu zaoferować.
Psa nie trzeba szkolić
Myślę, że spokojnie można powiedzieć, że czasy gdy szkolenie psów kojarzyło się tylko ze specjalistycznymi szkoleniami dla psów ze służb mundurowych już dawno minęły i w tej chwili na rynku mamy ogromną ilość szkoleń – od najprostszych i najbardziej podstawowych, po specyficzne związane na przykład z psimi sportami, tropieniem czy zajęciami socjalizacyjnymi dla psiaków z problemami. To bardzo cieszy, gdyż możliwości pracy z psem jest teraz naprawdę wiele. Ale czy nasze psy potrzebują tych szkoleń? Według mnie tak. Nie namawiam oczywiście do tego, żeby robić z naszego psa od razu zwycięzcę psich zawodów w agility czy obedience, ale każdy psiak może skorzystać z takiego czy innego szkolenia i coś fajnego dla siebie wynieść, a my razem z nim.
Załóżmy na przykład, że mamy szczeniaka, który już jest w wieku i dyspozycji zdrowotnej, żeby wybrać się na psie przedszkole. Takie zajęcia mogą mu pomóc się fajnie rozwinąć, poznać nowych kolegów, pobawić czy nauczyć się podstawowych komend jak siad, do mnie, zostań i tak dalej, które pozwolą nam lepiej komunikować się z psem. Na dobrych i rzetelnych szkoleniach otrzymamy też od prowadzących dużą pigułkę wiedzy jak dobrze prowadzić i rozwijać szczeniaka.
Z kolei psy, które są już starsze, ale na przykład należą do ras pracujących albo mają niespożyte pokłady energii, które chcemy mądrze zagospodarować, mogą skorzystać z zajęć sportowych albo z nauki tropienia lub węszenia czy zabaw na inteligencję i w ten sposób ukierunkowują swoją energię.
Kolejny przykład – mamy psa, który ma problemy socjalizacyjne, nie dogaduje się z psimi kolegami, oczywiście pracujemy z nim, ale dobrze by było w zrównoważonej grupie i pod okiem doświadczonego behawiorysty czy trenera go rozwijać i uczyć spokojnych kontaktów i zachowań w stadzie. Wtedy z pomocą przychodzą nam zajęcia socjalizacyjne, które dobrze prowadzone, mogą pomóc naszemu psiakowi “wyjść ze skorupy” i nauczą go właściwych interakcji społecznych.
Dlatego szkolenia – według mnie jak najbardziej tak, ale tutaj muszę jednak zrobić jedno bardzo ważne zastrzeżenie. Wybierajmy szkolenia z głową, prowadzone w pozytywnym nurcie treningowym, unikające metod awersyjnych i bazujące na budowaniu dobrej relacji z psem i w poczuciu bezpieczeństwa. Zanim skorzystamy z takiego szkolenia, dowiedzmy się jak najwięcej o miejscu, gdzie jest prowadzone, o trenerach, porozmawiajmy z osobami, które takie szkolenie przeszły, żeby podzieliły się z nami swoimi doświadczeniami.
Ignorowanie kłopotliwych zachowań psa
To dosyć powszechna praktyka, która może w perspektywie czasu przynieść nam trochę problemów. O co chodzi? Przyjmijmy, że mamy szczeniaczka, który jak to każdy szczeniaczek jest uroczy i psotny zarazem. Wskakuje nam na głowę, podgryza nas albo inne psy, z rozpędu podbiega do dzieci na ulicy, ściąga rzeczy ze stołu i tak dalej. Przykłady można mnożyć, w końcu to młody psiak, który jest taki uroczy, więc czemu mielibyśmy pracować nad takimi zachowaniami? Nic złego się nie dzieje. Tyle tylko, że to co wydaje nam się urocze w danym momencie, w końcu zacznie być problemem. Jeśli nie zahamujemy jego podgryzania i nie damy mu do zrozumienia, że nam to przeszkadza, to w przyszłości, gdy jego zęby rosną, a on uzna, że to świetna zabawa, może podgryzać w bolesny sposób gości albo nasze pociechy. Podobnie z psiakiem, który podbiega beztrosko i skacze na ludzi – o ile szczeniak, który waży 2 kilogramy nie zrobi nikomu krzywdy, to dorosły psiak, który waży 20 kilo i podbiegnie na ulicy do dziecka i skoczy na nie, może już narobić niezłych szkód. Przykłady można mnożyć. Tymczasem młody wiek, gdy pies ma chłonny umysł, chętnie i szybko się uczy, to bardzo dobry moment, żeby wypracować zestaw reguł i zasad, których przestrzeganie w przyszłości nam się bardzo przyda.
Przebodźcowanie psa
Aktualnie coraz więcej mówi się o tym, że psy od najmłodszych, szczenięcych lat należy socjalizować, pokazywać im świat, żeby się z nim oswajały, zapewniać im rozrywki intelektualne i fizyczne. I to wszystko się zgadza, ale! nie należy z tym wszystkim przesadzać. Nie bądźmy niczym nadambitni rodzice, którzy równocześnie poślą dziecko na korepetycje, pianino, tenis, trzy języki i obóz sportowy i to najlepiej wszystko w tym samym czasie. Rozwój psa, socjalizacja, praca z nim, poszerzanie jego otoczenia – to wszystko są ważne rzeczy, ale róbmy je z głową i umiarem. Nie wszystko naraz, dajmy psu trochę luzu i przestrzeni i szansy na spokojne życie, sen i pobycie samemu ze sobą. Jeżeli bowiem będziemy pokazywać psu wszystko równocześnie, to ulegnie on przebodźcowaniu i możemy uzyskać odwrotny efekt – pies zamiast otwierać się na świat, zacznie się na niego zamykać, bo poczuje się przytłoczony, więc dajmy mu czas na spokojny rozwój.
Pies to nie słodka zabawka
No tak, niby wszyscy to wiemy, ale trudno się oprzeć tym wszystkim słodkim filmikom w sieci, gdzie pieski są wożone w wózkach-spacerówkach, mają pozakładane różowe fatałaszki i zostają gwiazdami Instagrama, a my nosimy je na rękach i chronimy przed światem, żeby nic im się nie stało. Pies to nie dziecko ani zabawka, więc nie należy go tak traktować, bo będzie to dla niego niekomfortowa sytuacja. Bardzo ważna jest troska o psa, zapewnienie mu wszystkiego czego potrzebuje i zbudowanie poczucia bezpieczeństwa, ale pamiętajmy, że pies to pies i ma swoje potrzeby. Pozwólmy mu się wybiegać, wybrudzić, popsocić, nie nośmy go non stop na rękach i nie zabierajmy do knajp albo na zakupy w torebeczce, bo to co nam się może wydawać słodkie i urocze, dla naszego psa może być źródłem stresu. Nawet jeśli chcemy dla niego dobrze w naszym odczuciu, to efekt może być zgoła odmienny. Opisany wyżej problem dotyczy szczególnie psów małych ras jak pomeraniany, chihuahua, yorki, ale musimy zawsze pamiętać, że to są nadal psy, tyle że w mikroskali, które mają takie same potrzeby behawioralne jak większe psy.
Nie róbmy antropomorfizacji
Ten punkt jest trochę związany z poprzednim, ale warto go rozwinąć, bo to bardzo częsty problem. Bardzo zachęcam, żeby nie zrobić błędu antropomorfizacji, czyli nie nadawajmy psom ludzkich cech i emocji, nie zakładajmy, że pies czuje to samo co my i ma takie same uczucia, bo to często prowadzi do nieporozumień i odsunięcia prawdziwych emocji i potrzeb psa na bok, gdyż po prostu ich nie dostrzegamy lub błędnie je interpretujemy na swój ludzki sposób. Prosty przykład – w internecie można znaleźć milion filmików, na których jest pokazany pies, który coś źle zrobił bądź zniszczył i “teraz czuje się winny” i robi taką pełną winy, skruszoną minę przed opiekunem, który chętnie to nagrywa i wrzuca do social mediów. Problem jednak polega na tym, że ta “skruszona mina” to tak naprawdę przejaw stresu psa, bo z reakcji opiekuna wnioskuje, że źle zrobił i boi się być może kary. Ale nie jest skruszony czy nie czuje się winny, bo to typowo ludzkie emocje, których pies po prostu nie zna! Dlatego kluczowe jest nauczenie się odczytywania prawdziwych emocji, intencji i odczuć psa, jego sygnałów stresu, żeby realnie zrozumieć, co próbuje nam zakomunikować. Nauczenie się mowy ciała psów i zrozumienie “co nasz pies próbuje nam powiedzieć”, a nie zakładanie, że się to wie, jest jedną z najlepszych inwestycji jaką możemy zrobić dla siebie i dla naszego psiaka, gwarantuję!
Zakładanie, że utrzymanie psa to tania sprawa
Ach, to by było piękne, ale niestety tak nie jest. Żyjemy w czasach, gdy wiele psów ma alergie pokarmowe lub problemy zdrowotne, więc dobór odpowiedniej karmy jest bardzo istotny dla podniesienia jakości życia psa. Często zanim dobierzemy przy pomocy weterynarza bądź psiego dietetyka (tak, jest taki zawód!) odpowiednio zbilansowanej diety mija trochę czasu, a to oznacza, że musimy sprawdzić różne karmy – zarówno komercyjne jak i weterynaryjne, które są zwykle droższe niż te sklepowe. Ponadto wiele psów ma problemy ze stawami, zwyrodnienia czy dysplazje i potrzebuje odpowiedniej suplementacji lub rehabilitacji, a to również nie są tanie sprawy czasami. No i na koniec – wizyty u weterynarza, które są podstawą i nie unikniemy ich, jeśli dbamy o dobrostan psa. Poza absolutną bazą jak szczepienia psa czy cykliczne przeglądy, zdarza się (czego nikomu nie życzę), że psiak zapada na poważną chorobę i musimy wtedy naprawdę trochę wydać na specjalistów, badania, diagnostykę, prześwietlenia, leki, zastrzyki i inne rzeczy, o których nawet nie pomyślimy przy adopcji psa. Nierzadko wizyta u weterynarza potrafi przekroczyć koszt wizyty u lekarza dla ludzi. Poza tym im pies starszy, tym większa szansa, że nasze wizyty u weterynarza będą częstsze.
Dlaczego o tym wspominam? Nie po to, żeby kogokolwiek straszyć, ale uświadomić, jak to realnie może wyglądać i z czym należy się liczyć i na co przygotować również finansowo. Być może będziemy mieli szczęście i nasz pies przez całe życie będzie miał zdrowie jak dzwon, ale może być różnie. Aktualnie coraz większym powodzeniem również w Polsce cieszą się różne ubezpieczenia dla psów i pakiety medyczne, więc warto też zorientować się w tych obszarach, może to coś dla nas.
Brak konsekwencji w wychowaniu psa
No dobrze. Niech podniesie rękę ten, kto nigdy nie złamał obietnicy, którą sobie złożył, zanim stał się szczęśliwym opiekunem psa. “Mój pies nie będzie wskakiwał na kanapę”, “nie będę go karmić resztkami ze stołu” i tak dalej. A potem okazało się, że ktoś w rodzinie się wyłamał albo pies tak słodko spojrzał, więc ten jeden jedyny raz coś spadło ze stołu w rozdziawioną paszczę psa, ups! Oczywiście absolutnie nie chodzi o to, żeby życie z psem było pasmem zakazów i nakazów, bo ani pies ani my nie będziemy czuli się z tym dobrze. Jedyne o co chodzi to konsekwencja. Ach, tak łatwo powiedzieć, a potem tak trudno zrobić, wszyscy dobrze to znamy. Ale musimy spróbować dla dobra psa – chodzi bowiem o to, że dla psa i jego poczucia bezpieczeństwa i stabilności bardzo ważne jest, żeby znał i rozumiał zasady i reguły, które panują w domu i rodzinie. Dlatego musimy być konsekwentni nie tylko my, ale też cała rodzina, a nawet goście, którzy pojawiają się w domu. Jeżeli bowiem jedna osoba powie psu, że nie może wskakiwać na kanapę, ale inna nie ma z tym problemu, a trzecia wręcz psa do tego zachęca, to pies tak naprawdę… nie ma pojęcia co się dzieje i przestaje cokolwiek rozumieć. To może w końcu wskakiwać na kanapę czy nie? Dlatego próbujmy się trzymać reguł i zasad, które ustalamy.
“Mój pies nie chce się niczego nauczyć”
Niejednokrotnie spotykałam się z tekstami, że “mój pies to chyba nie jest za mądry”, “sto razy go uczę tej sztuczki i nic”, “ten pies w ogóle nie chce ze mną wchodzić w interakcję”, ale tutaj muszę bronić psiaków, bo to często nie ich wina, lecz okoliczności lub… naszych błędów. Wierzę w to, że praktycznie każdy psiak może lepiej lub gorzej uczyć się nowych rzeczy, chcę z nami pracować i lubi wspólne aktywności czy kontakt. Ale oczywiście każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie i wnikliwie go rozważyć. Załóżmy bowiem, że adoptowaliśmy psa lękowego ze schroniska, pies jest po przejściach, jego doświadczenia z ludźmi były przez większość jego życia negatywne, więc nie należy się dziwić, że jest wycofany, nie ma ochoty na dotyk czy unika patrzenia na nas. Ale to nie oznacza, że tak już zostanie. Psy to zwierzęta społeczne, które cenią sobie kontakt, ale najpierw musimy zbudować zaufanie na linii pies-człowiek i pozwolić psu powoli się nas uczyć i przyzwyczajać. Może się okazać, że pies będzie uwielbiał przebywać przy nas, gdy tylko się otworzy. Podobnie jest z nauką sztuczek – to niekoniecznie jest tak, że pies jest nierozgarnięty i niczego się nie uczy. Zastanówmy się raczej z czego wynika brak postępów – być może nasz pies jest młody i ma problem ze skupieniem się przez dłuższy czas albo wymagamy od niego za trudnej rzeczy fizycznie, a ma problemy z poruszaniem się lub coś go boli, ewentualnie próbujemy pracować z nim w miejscach, gdzie jest za dużo bodźców, pies jest wiecznie rozproszony albo czuje się zagrożony ze strony innych psów i skupia się na zupełnie innych rzeczach niż nam by zależało. Kolejny stereotyp to fakt, że “starego psa nie nauczy się nowych sztuczek”. No cóż, to ładne powiedzonko, ale jeśli potraktujemy je dosłownie, to nie do końca zgodne z prawdą. Starsze psy również często mają ochotę na naukę nowych sztuczek, ale takich, które są dopasowane bardziej pod nie lub oczekują większej ilości powtórzeń, bo ich połączenia w mózgu nie są już tak silne jak kiedyś i trzeba dostosować tryb pracy do ich możliwości.
Jak widać powodów może być naprawdę wiele. Dlatego nie zakładajmy, że pies nie da rady albo że “jest głupolem”, bo gdy uda się nam zrozumieć sytuację, co czasami wymaga wsparcia profesjonalisty, to nasza relacja z psiakiem szybko wskoczy na nowy poziom i przyniesie zarówno nam jak i psu wiele radości i satysfakcji! Powodzenia 🙂