Mały pies w rozmiarze XS. Od pewnego czasu coraz bardziej popularne stają się psy w typie “toy dog”, czyli małe rasy, a w ekstremalnej wersji tak zwane psy “teacup dog”, które można dosłownie schować do kieszeni, albo włożyć do filiżanki.
Stąd zresztą nazwa “teacup dog”, co dosłownie oznacza psa z filiżanki po herbacie.
Wystarczy wrzucić w wyszukiwarkę w internecie hasło “teacup dog” i od razu wyskoczą nam dziesiątki uroczych zdjęć mini piesków obok przedmiotów codziennego użytku, dzięki czemu możemy zobaczyć w skali, co to za maluchy!
Psy celebrytów
Generalnie od jakiegoś czasu małe psy cieszą się coraz większą popularnością i “rozpalają internet”.
Psy te stały się między innymi niezwykle widoczne dzięki celebrytom i ich instagramom oraz słodkim filmikom z małymi, puchatymi kulkami w roli głównej.
Któż by nie chciał takiego słodziaka? Sama przyznaję, że trudno im się oprzeć, ale… tutaj zaczynają się schody!
Do takich ras można zaliczyć między innymi:
Pseudohodowle
Naturalną (niestety!) koleją rzeczy, gdy jakaś rasa, albo typ psa staje się popularny, jest powstawanie pseudohodowli.
Okrutne prawo rynku, że tam gdzie jest popyt, tam jest też podaż, działa.
Ludzie chcą kupować słodkie pomeraniany albo maltańczyki, to trzeba je przecież wyprodukować! Słowa “wyprodukować” używam nieprzypadkowo, bo wiele pseudohodowli wygląda jak okrutne, żywe fabryki.
Suczki są trzymane w tragicznych warunkach tylko po to, żeby ciągle wydawać nowe młode. To ich zadanie, a gdy staną się zbyt stare, lub chore, trzeba będzie je zastąpić kolejnymi.
Brzmi okrutnie?
Ale dzięki temu potem możemy kupić małego, słodkiego szczeniaka za 100 albo 200 złotych, chociaż ten sam pies z prawdziwej hodowli będzie kosztował dziesięć razy tyle.
Zawsze warto o tym pamiętać, gdy decydujemy się na psa z szemranego źródła.
To nie znaczy, że istnieją same pseudohodowle, ale część psów pochodzi z takich miejsc i warto być na to wyczulonym, żeby nie narażać psów na cierpienie i nie sponsorować tych “psich farm”.
Świadoma decyzja
Gdy już jednak decydujemy się na takiego mini pieska, który z pewnością będzie roztapiał serca wszystkich naszych przyjaciół i ludzi na ulicach, warto podjąć tę decyzję świadomie.
Mały piesek, duży problem
Malutkie psiaki, które cieszą oczy, niekoniecznie cieszą się żelaznym zdrowiem.
Wiele z nich zapada na hipoglikemię, mają bardzo kruche kości i mają tendencję do tycia, z powodu szybkiego metabolizmu.
Taki pies wymaga częstszego karmienia, a w związku z tym i ruchu. Jeśli będziemy go karmić, ale nie dostarczymy mu odpowiedniej dawki “sportu”, to pies szybko przybierze w niezdrowy sposób na wadze.
No i z racji małych gabarytów trzeba bardzo uważać, żeby zwyczajnie nie nadepnąć mu na łapy.
Ale spójrzmy też na problem od strony behawioralnej.
Mam wielu Klientów, którzy mają miniaturowe psy i wcale nie miniaturowe problemy! Psy niszczą w domu, wściekle szczekają na każdą wchodzącą osobę, rzucają się na inne psy, załatwiają się w domu, albo trzęsą na spacerach ze strachu jak osiki.
Ludzie często się żalą, że przychylili nieba swojemu malutkiemu pimpusiowi, a on jest taki niewdzięczny i ich ciągle gryzie jak jakiś demon wcielony!
A tymczasem sprawy mają się odrobinę inaczej…
Mały pies to nie zabawka
Opiekunowie bardzo często zapominają, że ten maciupki piesek, który mieści się im w torebce, to wbrew nazwie “toy dog”… wcale nie zabawka.
To normalny pies, taki jak każdy inny, który ma takie same potrzeby jak inne psy w wersji XXL! Tylko, że jemu trafiło się ciało w rozmiarze S. Ale to w końcu nie jego wina!
Opiekunowie często kupują takiego psa w konkretnym celu: chcą mieć małego, słodkiego towarzysza, którego można wszędzie zabrać, non stop przytulać, założą mu popularny profil na instagramie, albo… dadzą w prezencie dziecku, zamiast pluszaka.
To oczywiście duży problem, bo takie myślenie o psie powoduje, że zaniedbujemy jego potrzeby, nie zwracamy uwagi na to, czego on chce, tylko koncentrujemy się na zaspokojeniu swoich potrzeb. A to oczywiście nie do końca fair i stąd może brać się wiele późniejszych problemów.
Mały pies w torebce
Pies, który zamiast chodzenia na spacerze i eksplorowania przestrzeni jest cały czas noszony na rękach albo w przysłowiowej torebce, “żeby nic mu się nie stało”, nie może zaspokoić swoich najbardziej naturalnych psich potrzeb.
Pies smakosz
Pies, który dostaje ciągle różne kąski z talerzy, “bo tak słodko się wpatruje” nie ma uregulowanej diety i może mieć potem problemy z trawieniem i utrzymaniem prawidłowej wagi.
Pies zagłaskany na śmierć
Pies, który jest cały czas dotykany przez opiekunów, ludzi w sklepach, na ulicach i dzieci w przedszkolu, bo “trudno mu się oprzeć”, może szybko przestać lubić ludzi i zacząć im się “odgryzać”, albo się bać, bo jego strefa komfortu i bezpieczna przestrzeń jest notorycznie naruszana, a on nie potrafi się temu w inny sposób przeciwstawić.
W końcu nikt go nie spytał o zdanie, czy ma ochotę na dotyk, czy nie, a nam jest się bardzo trudno powstrzymać, bo jest przecież “taaaaki uroczy”.
Pies w opresji
Z kolei pies, który jest przez dziecko nieumiejętnie noszony na rękach, ciągnięty za futerko i ogonek, goniony po mieszkaniu, czy wreszcie przydeptywany, bo faktycznie trudno go dostrzec, będzie czuł się zagrożony we własnym domu i być może w konsekwencji zacznie się odsuwać od własnej rodziny.
Pies, który nie może pogadać z kolegami
Albo pies, który jest “chroniony” przed innymi psami, bo na pewno go zaraz zadepczą, nie może zaspokoić swoich potrzeb socjalizacji z innymi członkami swojego gatunku i nie może się z nimi zwyczajnie wybawić.
Pies i 5 minutowe spacery
Wreszcie pies, który chodzi na półmetrowej smyczy i za każdym razem jest odciągany od krzaczka, który bardzo chciał powąchać i jest zabierany do domu, bo w końcu “taki mały pies potrzebuje krótkich spacerów, bo się zmęczy”, może poczuć się sfrustrowany, bo nie może zaspokoić swoich najbardziej naturalnych potrzeb eksploracji i węszenia.
To oczywiście tylko przykłady i czarne scenariusze, ale niestety zbyt często się z nimi spotykam, aby o nich nie wspomnieć.
Mały pies to też pies!
Jaka jest więc moja propozycja dla opiekunów psów małych ras?
Pozwólmy im być psami! Pomyślmy, że to wielki pies, który przez przypadek skurczył się w pralce 😉
Wybiegany pies to szczęśliwy pies
Pozwólmy mu się wybiegać, dajmy mu przestrzeń, nie traktujmy go jak małego, biednego psiaka, którego cały czas trzeba nosić na rękach i przytulać, bo inaczej nie poradzi sobie w tym zimnym, okrutnym świecie!
Oczywiście nie popadajmy w przesadę i nie traktujmy też małego yorka lub chichuachua niczym wielkiego wilczura, którego puścimy luzem w środku lasu i niech sobie radzi i dołączy do stada wilków! To może nie wypalić 😉
Zabawa z głową
Pamiętajmy, że takie psy, jak zresztą wszystkie psy, mają swoje ograniczenia.
Jeśli chcemy, żeby nasz kilogramowy pomeranian pobawił się z innym psem, to może nie łączmy go od razu z 80 kilowym dogiem argentyńskim, który może nieopatrznie zgnieść naszego bąbelka w czasie beztroskiej zabawy.
Jeśli z kolei mamy maltańczyka o krótkich łapkach, to nie wystawiamy go w zawodach w jednej grupie z chartami, bo może jakimś cudem nie wygrać tego wyścigu! A już na pewno nie stawiamy na niego pieniędzy w tym wyścigu 😉
A jeżeli z kolei mamy yorka, który ma bardzo delikatną psychikę i boi się dużych i głośnych rzeczy, to nie próbujmy go zaprzyjaźniać z odgłosami silnika odrzutowca, ani nie odpalajmy przy nim fajerwerków (tego oczywiście nie róbmy nigdy przy żadnym psie!).
To oczywiście nie oznacza, że wszystkie małe psy się boją, albo nie poradzą sobie w kontaktach z większymi psami, ale warto mieć na uwadze ich specyfikę i przede wszystkim zapewnić im komfortowe interakcje ze światem. Ale mimo wszystko nie zabierajmy im tej możliwości!
Pies jako prezent pod choinkę
Na koniec chciałabym poruszyć jeszcze temat niezwykle na czasie w grudniu, czyli traktowania psów jako świetnego prezentu pod choinkę.
Temat jest szczególnie aktualny w przypadku małych psów, których słodkiemu wyglądowi bardzo trudno się oprzeć.
Osobiście uważam, że żaden pies nie powinien trafiać pod choinkę z kilku względów.
Decyzja pod wpływem chwili
Taki “prezent” jest często wynikiem impulsywnej decyzji i nieprzemyślanego zakupu.
Mało kto zastanawia się, że mała, puchata kulka futra ma swoje potrzeby i poza uroczym wyglądem, łączy się z nią wiele obowiązków i problemów.
Pies to nie tylko przyjemność
Musimy się przygotować na to, że taki pies będzie brudził w całym mieszkaniu, zanim nauczy się czystości.
Może również niszczyć i obgryzać nasze meble, buty i zjadać wszystko, co spotka na swojej drodze.
Może również domagać się intensywnie naszej uwagi i zabawy, do czego ma naturalnie pełne prawo.
Będzie nas również wybudzał w środku nocy, bo ma mały pęcherz i będziemy musieli lecieć z nim co sił w nogach na dwór. Zapewne w piżamie.
Jedno jest pewne – nasz nowy psiak nie będzie siedział grzecznie w kąciku, albo na kanapie i wyglądał “uroczo”. To w końcu pies i musi zrealizować swoje potrzeby, wyszaleć się, a my powinniśmy w łagodny i fajny sposób nauczyć go, jak powinien się zachowywać (zawsze polecam psie przedszkola!).
Pomyśl dwa razy
Dlatego zaproszenie psa do swojego domu, zawsze powinno być wynikiem przemyślanej i odpowiedzialnej decyzji.
Pochopne decyzje często kończą się dla psa bardzo smutno. Mamy w schronisku wiele psów, które “nie sprawdziły się” jako prezent i opieka nad nimi przerosła opiekunów i musimy im od nowa szukać domu.
Dla psa pobyt w schronisku jest traumatycznym doświadczeniem, więc lepiej dwa razy pomyśleć, żeby go potem z powodu naszej beztroski nie skazywać na tak okrutny los.
Pies dla dziecka
Kolejnym zagadnieniem jest decyzja, żeby sprezentować psiaka dziecku. W końcu dzieci powinny się chować z psami!
Tak i nie.
Uważam, że jak to zwykle w życiu bywa, wszystko zależy od okoliczności, ale pewne wzorce lubią się powtarzać, dlatego wspomnę tu o nich.
Pies dziecka, obowiązki nasze 😉
Po pierwsze, gdy kupujemy/adoptujemy psa dla dziecka, musimy się liczyć z tym, że (mimo zazwyczaj gorących deklaracji naszej latorośli) duża część obowiązków opieki nad psem spadnie na nas.
Jeżeli jesteśmy bardzo zajęci i mamy czas tylko na 5 minutowe spacery z psem, to warto przemyśleć, czy pies będzie z nami szczęśliwy.
Szczeniak i niemowlak
Warto się również zastanowić, czy mały, psotny szczeniak, który wymaga ogromnej uwagi i malutkie dziecko w jednym domu, to dobre rozwiązanie, bo może nam nie starczyć czasu i sił, żeby zająć się wszystkimi 😉
Zawsze na oku
Dzieci, które raczkują i mają jeszcze nieskoordynowane ruchy, bywają również czasami trudnymi partnerami dla (szczególnie) psów małych ras.
Mogą się łatwo przewrócić na takiego psa, nadepnąć mu na łapkę, czy pociągnąć go za sierść.
Dlatego nigdy nie powinniśmy zostawiać psa i dziecka w jednym pomieszczeniu bez naszej opieki. Dla ich wspólnego bezpieczeństwa.
Mądra relacja
To nie znaczy, że jestem przeciwniczką psio-dziecięcych duetów. Dzieci, które chowają się z psami, często są później bardziej empatyczne wobec zwierząt, mają lepszą odporność i potrafią się z nimi pięknie obchodzić w dorosłym życiu.
Nie oszukujmy się jednak, że na początku to głównie zadanie rodziców, żeby stworzyć relację, w której zarówno pies, jak i dziecko będą dobrze się czuli.
Każdy pies zasługuje na równe traktowanie
Podsumowując, uważam, że każdy pies, bez względu na to, czy jest wielkości doga argentyńskiego, czy malutkiego pomeraniana zasługuje na równe traktowanie i dostrzeżenie, że jako pies ma podobne potrzeby, które jako jego opiekunowie powinniśmy w miarę możliwości jak najlepiej spełnić!
Wtedy zarówno pies w rozmiarze L, jak i ten w rozmiarze S będzie z nami bardzo szczęśliwy!