Rak sutka dotyczy zwłaszcza starszych psów i starszych kotów.
Dzień jak każdy inny.
Jak zwykle, gdy po całodziennej gonitwie masz wreszcie czas by spokojnie usiąść i pobawić się ze swoją sunią czy kotką, zasiadasz do jej ulubionego “miziania” po brzuszku.
Nagle wyczuwasz niewielkie zgrubienie pod palcami.
Przesuwasz dłonią jeszcze raz…
Przecież jeszcze wczoraj tego nie było…
A może nie zauważyłeś?
Sprawdzasz ponownie, ewidentnie wyczuwasz drobnego guzka gdzieś w okolicy sutka.
Myślisz sobie: jest mały, pewnie to nic takiego.
Może ją coś ugryzło, może zniknie za kilka dni, a jeśli nie, to pokażę to na wszelki wypadek przy szczepieniu…
Pomysł dobry, tyle, że kolejne szczepienie jest za kilka miesięcy.
Uspokojony wracasz do swoich obowiązków, zapominając o małej, twardawej deformacji ukrytej pod sierścią…
A guzek po cichu rośnie…
Z dnia na dzień zadomawia się coraz bardziej, w najlepsze zwiększając swoje rozmiary.
Apogeum przychodzi przy następnej cieczce (lub rujce), kiedy to nagle spostrzegasz, że nie jest to już niewinne maleństwo, ale guz sporych rozmiarów…
Teraz chyba już zwrócił Twoją uwagę.
Już wiesz, że to nie przejdzie jak przeziębienie.
Pędem zjawiasz się u lekarza.
Jeszcze masz nadzieję, ze to nic takiego, ze wystarczy jakaś maść czy antybiotyk.
Jednak słyszysz zgoła coś przeciwnego.
Że potrzebna jest operacja, że być to może nowotwór…
Z tego artykułu dowiesz się co to jest i jak rozpoznać nowotwór sutka u kota i psa, oraz jak przebiega leczenie tego guza.
Co to jest guz sutka?
Pod względem częstości występowania u psów zajmuje niechlubne drugie miejsce (13,4% wszystkich zmian nowotworowych), a u samic tego gatunku to najpowszechniejszy nowotwór (nawet do 41,7% wszystkich nowotworów zdiagnozowanych u suk nie poddanych sterylizacji). Szacuje się, że co piąta sunia w ciągu swojego życia rozwinie ten złośliwy nowotwór.
U kotów guz sutka plasuje się on na trzecim miejscu (tuż za guzami skóry i chłoniakami) pod względem częstości występowania, a u samic tego gatunku stanowią około 17% wszystkich rozpoznawanych zmian nowotworowych.
Klasyfikacja nowotworów u zwierząt
Nowotwory gruczołu mlekowego klasyfikowano na kilka sposobów, jednak najbardziej przydatnym okazał się po prostu podział na nowotwory niezłośliwe i złośliwe.
I tak u samic domowych zwierząt mięsożernych możemy spotkać:
- Nowotwory złośliwe – stanowią 49 % wszystkich guzów gruczołu mlekowego u suk, u kotek stwierdzane są zdecydowanie częściej (nawet 80-95 % wszystkich usuwanych chirurgicznie nowotworów):
- Raki (carcinoma). Są to nowotwory pochodzenia nabłonkowego, najczęściej diagnozowane u suk i kotek. Mogą się one wywodzić z komórek gruczołowych (czyli tych, produkujących wydzielinę gruczołu mlekowego), jak też z komórek pokrywających przewody wyprowadzające. W tej grupie znajdują się:
- rak miejscowy (rak śródnabłonkowy, rak w miejscu, rak in situ, noninfiltrating carcinoma in situ); jest to ten typ złośliwca, który rokuje najlepiej, ponieważ komórki nowotworowe mnożą się jedynie w obrębie nabłonka, nie naciekając do tkanki łącznej podścieliska; niestety, czyste raki in situ zdarzają się rzadko u zwierząt domowych;
- raki złożone (complex carcinoma) – dość powszechne u psów, raczej rzadkie u kotów;
- raki proste (simple carcinoma) – najpowszechniejsze guzy złośliwe gruczołu mlekowego zarówno u suk, jak i u kotek; ze względu na budowę histologiczną dzielą się na raki: cewkowo-brodawkowate (tubulopapillary carcinoma), lite (solid carcinoma), sitowate (cribriform carcinoma) oraz niezróżnicowane (raki anaplastyczne, anaplastic carcinoma);
- postaci szczególne raków (special types of carcinomas) – wśród nich: wrzecionowatokomórkowe, ze zróżnicowaniem płaskonabłonkowym, śluzowe oraz raki bogate w tłuszcz.
- Niesklasyfikowane mięsaki (sarcoma).
- Włókniakomięsaki (fibrosarcoma).
- Kostniakomięsaki (osteosarcoma).
- Mięsakoraki (carcinosarcoma) – często spotykane u suk, bardzo rzadko u kotek.
- Raki (carcinoma). Są to nowotwory pochodzenia nabłonkowego, najczęściej diagnozowane u suk i kotek. Mogą się one wywodzić z komórek gruczołowych (czyli tych, produkujących wydzielinę gruczołu mlekowego), jak też z komórek pokrywających przewody wyprowadzające. W tej grupie znajdują się:
- Nowotwory niezłośliwe – stwierdzane są dość często u suk (około 51% spośród wszystkich zmian gruczołu mlekowego), raczej rzadko u kotek (około 15%) :
- Gruczolaki złożone (complex adenoma) – najpowszechniej stwierdzane;
- Gruczolaki proste (simple adenoma);
- Niezłośliwe guzy mieszane (benign mixed tumor);
- Gruczolaki podstawne (basaloid adenoma);
- Włókniakogruczolaki (fibroadenoma);
- Brodawczaki przewodów wyprowadzających (duct papilloma).
W obrębie gruczołu sutkowego mogą również występować nienowotworowe zmiany guzowate.
I tak na przykład u suk może pojawić się rozszerzenie przewodów wyprowadzających (mammary duct ectasia).
Pomimo, że nie są one stwierdzane zbyt często (około 3% wszystkich przypadków), to jednak mogą być przyczyną prawie połowy (48%) niezapalnych i nienowotworowych guzów.
Pojawiają się u suczek nieco młodszych (średnia wieku około 6 lat, ale mogą też dotykać samic bardzo młodych), zarówno sterylizowanych, jak i niesterylizowanych.
U kotek z kolei mogą pojawiać się:
- rozrosty nabłonka przewodów wyprowadzających,
- rozrost zrazikowy nabłonka gruczołowego oraz
- rozrost nabłonka gruczołowego, jak i tkanki łącznej zrębu.
Rozrost gruczolakowłóknisty (fibroadenomatoza) jest hormonalnym, niezapalnym i nienowotworowym rozrostem stwierdzanym najczęściej u młodych kotek tuż po okresie rujowym lub w okresie okołoporodowym. Czasem pojawia się po długotrwałym stosowaniu antykoncepcji hormonalnej.
Co jeszcze ma wpływ na pojawianie się guzów?
Wiek zwierzęcia
Najbardziej chyba bezpieczne są młode sunie w wieku do 5 lat.
U nich rozwój nowotworu jest mało prawdopodobny, a jeśli już dojdzie do pojawienia się guza przy sutku, zwykle bywa on nowotworem niezłośliwym lub w ogóle zmianą nienowotworową.
Najczęściej nowotwór gruczołu mlekowego stwierdzany jest u suk około 9-11 letnich, jednak już u 6-7 letnich ryzyko jest wysokie.
U kotek średnia wieku pojawienia się guza sutka to 10-12 lat.
Rasa
Jeśli jesteś szczęśliwym opiekunem suki w rasie:
- spaniela,
- pudla,
- jamnika,
- owczarka niemieckiego,
- maltańczyka,
- terriera szkockiego
- pointera,
Twój radar powinien być nastawiony na regularne monitorowanie oraz kontrolne badania psiaka. Te rasy są mocno predysponowane do wystąpienia nowotworu.
Z kolei u owczarków collie oraz u bokserów zmiany tego typu pojawiają się rzadziej, jednak nawet tutaj nie wolno tracić czujności.
Nowotwory z definicji są nieprzewidywalne i bywa, że nawet u ras obciążonych niskim ryzykiem manifestują swoją obecność.
Faktem niezaprzeczalnym jest, że ryzyko pojawienia się nowotworu jest większe u psów rasowych, w porównaniu do mieszańców.
Prawdopodobnie kotki rasy syjamskiej mają większe tendencje do rguz, ozwoju raka gruczołu sutkowego.
Ponadto guzy sutków pojawiają się u zwierząt młodszych (około 9 lat), niż w przypadku innych ras i zwierząt nierasowych.
Aktywność hormonalna
Nierzadko słyszę od właścicieli zwierząt następujące stwierdzenia:
Moja suka nie może mieć nowotworu! Przecież ona miała szczeniaki!
Albo:
Przecież sunia miała regularne cieczki, wszystko było jak w zegarku!
Wciąż powszechna jest opinia, że wcześniej przebyte ciąże mogą uchronić sukę przed guzem sutka.
W rzeczywistości nie udowodniono jak dotąd protekcyjnego wpływu przebytych ciąż, czy zależności pomiędzy regularnością cyklu płciowego a rozwojem nowotworów.
Jednak odwracając sytuację – możliwe, że u suk, u których wcześniej pojawiały się zaburzenia cyklu, ryzyko rozwoju nowotworu może być większe.
Z całą pewnością natomiast długotrwałe stosowanie antykoncepcji hormonalnej zwiększa ryzyko pojawienia się niezłośliwych guzów gruczołu mlekowego.
Według ostatnich badań może również przyczyniać się do powstawania złośliwych rozrostów.
No dobrze. Znasz już czynniki, które mogą predysponować do rozwoju nowotworu gruczołu mlekowego.
Rzeczywiście, Twoja sunia może być w grupie zwiększonego ryzyka.
Jednak dlaczego ma takiego pecha?
Dlaczego właśnie ona spośród setek innych suk z jej rasy oraz zbliżonych wiekowo musiała zachorować?
W dalszym ciągu zastanawiasz się, co tak naprawdę wywołało rozwój tego paskudztwa na listwie mlecznej…
Postaram się wyjaśnić Ci to w dalszej części artykułu.
Przyczyny powstawania nowotworu sutka u psa i kota
Hormony endogenne
Nowotwory gruczołu sutkowego są hormonozależne.
Oznacza to, że hormony płciowe żeńskie wpływają na ich pojawienie się i dalszy rozwój. I tak:
- progesteron – w wyniku swojego mitogennego działania w stosunku do komórek gruczołu sutkowego, pobudza je do podziałów,
- estrogeny z kolei pobudzają wzrost komórek w obrębie przewodów wyprowadzających.
Jaki z tego wniosek?
Że każda aktywność hormonalna, każda następna cieczka, podczas której dochodzi do wzmożonych procesów również a obrębie gruczołów sutkowych, każda kolejna ciąża czy jakiekolwiek zaburzenia cyklu płciowego mogą w konsekwencji prowadzić do rozwoju tego raka.
Na pewno spotkałeś się drogi Czytelniku z opinią lekarzy weterynarii, że najlepszym sposobem zapobiegania pojawienia się tego guza sutka jest wczesna chirurgiczna sterylizacja suki.
Dlaczego?
Ano właśnie dlatego, żeby nie “prowokować” gruczołu do aktywności, żeby niejako “uśpić” go na wczesnym etapie.
Stosowanie hormonów egzogennych
W celu blokowania cieczki u suk czy rujki u kotek powszechnie stosuje się egzogenne hormony płciowe.
Osobiście bardzo tego nie lubię i szczerze wściekam się na fakt nadużywania takiego postępowania wśród wielu lekarzy weterynarii.
Jeszcze do niedawna ogromna większość właścicieli była niedoinformowana o skutkach, a hormonami szafowało się na prawo i lewo, bo łatwiej, bo wygodniej, bo taniej…
Pomijając fakt ogólnego wpływu na organizm zwierzęcia, stosowanie blokad ma niebagatelny wpływ na rozwój nowotworów gruczołu mlekowego!
Doskonale rozumiem, że czasami nie ma innego wyjścia, jednak – zanim zastosuje się antykoncepcję hormonalną należy dokładnie zapoznać się z ewentualnymi skutkami ubocznymi leków.
Przecież sami też rzadko kiedy bierzemy leki, które mogą nam zaszkodzić…
Więc dlaczego faszerować nimi ukochane zwierzę?
Na szczęście w ostatnich latach bardzo wzrosła świadomość zarówno wśród lekarzy weterynarii, jak i samych właścicieli i po leki tego typu sięga się już coraz rzadziej.
Czy jeśli Twoje psina nigdy nie była blokowana hormonalnie nie zachoruje na raka sutka?
Niekoniecznie…
Co jeszcze może mieć wpływ na pojawienie się nowotworu i jakie są jego objawy dowiesz się w dalszej części artykułu.
Dieta przy nowotworach
Tak właśnie.
Żywienie może mieć znaczenie w rozwoju tego typu nowotworów.
Okazuje się bowiem, że ryzyko jest większe u tych samic, które w okresie swojej młodości (w wieku około 9-12 miesiąca życia) były otyłe, a także u suk, które były żywione produktami domowymi (dieta bogata w czerwone mięso), w porównaniu do zwierząt żywionych karmami komercyjnymi.
Ciekawostką jest fakt, że takiej zależności nie stwierdzono w stosunku do zawartości tłuszczu w diecie.
Jednakże rokowanie dla suk z nowotworem sutka jest dużo korzystniejsze, jeśli żywione są one dietą niskotłuszczową i wysokobiałkową w porównaniu do tych, żywionych pokarmem niskotłuszczowym i niskobiałkowym.
Wiemy już, jakie są przyczyny i czynniki usposabiające do wystąpienia nowotworu.
Co wobec tego powinno Cię zaniepokoić?
Czy są jakieś sygnały, które możesz przegapić?
Guz sutka objawy
Motywem konsultacji w lecznicy weterynaryjnej zwykle bywa obecność zgrubienia lub deformacji w obrębie gruczołu mlekowego.
Guzki zwykle występują jako pojedyncze zmiany, rzadziej mnogie, rozsiane.
Te ostatnie mogą pojawiać się w tym samym czasie lub jeden po drugim. Guzy gruczołu mlekowego obserwowane są zwykle u zwierząt w średnim lub starszym wieku, niesterylizowanych albo poddanych zabiegowi w wieku powyżej 2 lat.
Nowotwory wywodzące się z tkanki gruczołowej spotykane są częściej i te wyczuwalne są głęboko pod skórą.
Zwykle lokalizują się one w 4 i 5 sutkach – ma to związek z tym, ze w tych miejscach znajduje się większa ilość tkanki gruczołowej, tu następuje produkcja większej ilości mleka oraz są one poddane najsilniejszemu wpływowi czynników hormonalnych.
Czasem zmiany związane są z brodawką sutkową, jednak nowotwory wywodzące się z nabłonka przewodów wyprowadzających spotykane są rzadziej.
U kotek guzy złośliwe najczęściej powstają obrębie sutków pachwinowych i piersiowych.
Nowotwory złośliwe rosną szybko, czasami bardzo szybko, szokując opiekunów zwierząt masywnym przyrostem zwłaszcza w okresie okołocieczkowym.
Niejednokrotnie spotykam się ze stwierdzeniem, że zmiana była bardzo długo niewielka do momentu, kiedy pojawiła się cieczka. W tym czasie kilkukrotnie zwiększyła swoje rozmiary.
Na powierzchni skóry nad guzem mogą pojawiać się owrzodzenia i przetoki.
Sam guz sutka zwykle ma mało wyraźne granice, jest nieprzesuwalny względem skóry oraz tkanek leżących głębiej.
Niestety, nie koniec na tym…
W przypadku, gdy nowotwór bardzo intensywnie się rozrasta i nacieka naczynia limfatyczne może dojść do powstania tak zwanego raka zapalnego (inflammatory carcinoma).
Wtedy pojawia się znaczny, jedno, lub obustronny obrzęk zapalny dużych obszarów gruczołu mlekowego, czasem schodzący na kończyny miedniczne.
Bywa, że rozsiew komórek nowotworowych w naczyniach limfatycznych jest tak masywny, że dochodzi do zapalenia naczyń (lymphangitis carcinomatosa), co objawia się występowaniem bardzo licznych, drobnych, zaczerwienionych guzków w skórze i tkance podskórnej.
Obserwuje się to zwłaszcza w przypadku wznowy po usunięciu złośliwych guzów, jednak może występować także w przypadku pierwotnego gruczolakoraka. U około 10-50% suk z guzem złośliwym dochodzi do powiększenia węzłów chłonnych pachowych i/lub pachwinowych.
Zdarza się również, że na skutek pojawienia się przerzutów w węzłach chłonnych biodrowych wewnętrznych, dochodzi do ucisku na prostnicę, co manifestuje się utrudnionym, czasem bolesnym oddawaniem kału.
W przypadku zaawansowanego procesu chorobowego dochodzi do rozwinięcia się objawów towarzyszących w postaci:
- apatii,
- braku apetytu,
- czasami zwiększonego pragnienia,
- zwiększonego wydalania moczu.
Pojawia się również ból, gdy nowotwór rozrasta się i nacieka na tkanki okoliczne.
Kotki przyprowadzane są do gabinetu głównie z powodu guzowatej deformacji na listwie mlecznej.
Zmiany są zwykle twarde, nieprzesuwalne.
Bywa, że naciekają na ścianę brzucha i są mocno przytwierdzone do podłoża. W około 50% przypadków zmiany zlokalizowane są w kilku sutkach jednocześnie.
Czasem dochodzi do rozpadu guza, a także owrzodzenia jego powierzchni.
U pacjentki można wówczas zaobserwować:
- apatię,
- brak apetytu,
- spadek masy ciała.
Przy współwystępowaniu przerzutów do płuc i opłucnej na pierwszy rzut wysuwają się objawy niewydolności oddechowej, jak:
- utrudnione oddychanie,
- sinica,
- nietolerancja wysiłkowa (czasem zauważona jako pierwsza),
- obecność płynu w jamie klatki piersiowej.
Guz sutka zdjęcia
Jak wygląda nowotwór gruczołów mlekowych?
Poniżej znajdziesz kilka zdjęć jednej z moich pacjentek, cierpiącej na nowotwór sutka.
Dlaczego nowotwory te są tak niebezpieczne?
Skoro zmiany ograniczają się zwykle do listwy mlecznej, dlaczego nie zostawić nowotworu w spokoju i traktować wyłącznie jako defekt kosmetyczny?
Niestety i takie tezy są dość częste.
Właściciele zwierząt wciąż jeszcze nie do końca zdają sobie sprawę, jak niebezpieczny i paskudny może być ten nowotwór.
Rękami i nogami bronią się przed podjęciem decyzji o zabiegu chirurgicznym.
Nie dopuszczają do siebie myśli, że zmiana zauważona w jednym miejscu w rzeczywistości może spowodować śmierć zwierzaka.
Bardzo trudno jest wytłumaczyć opiekunowi całą istotę problemu, nawet, jeśli guz sutka ostatnio mocno urósł, a do tego na powierzchni jest obszernie owrzodzony.
Guzy występujące na listwie mlecznej powinny być usunięte i to jak najszybciej, zanim powiększą swoje rozmiary i zaczną się rozsiewać po organizmie.
Dlaczego? Bardzo ważną cechą większości guzów złośliwych nowotworu sutkowego jest ich silna przerzutowość.
Raki i gruczolakoraki dają przerzuty głównie do węzłów chłonnych oraz do płuc, chociaż rozsiew może mieć również miejsce do różnych narządów wewnętrznych, także do kości i do mózgu.
Ze względu na specyficzną konfigurację pakietów gruczołu mlekowego oraz odpowiadających im węzłów chłonnych, ogniska metastatyczne mogą pojawić się w różnych miejscach. I tak:
- guzy powstające w 1 i 2 sutku przerzutują do węzłów chłonnych pachowych tej samej strony,
- guzy w 4 i 5 sutku dają przerzuty do węzłów chłonnych pachwinowych,
- w przypadku, gdy zmiany pojawiają się w 3 sutku, ognisk metastatycznych można spodziewać się w pachowych, ale też i pachwinowych węzłach chłonnych.
Niestety, przerzuty i wznowy pojawiają się aż u 35-50% suk ze złośliwym gruczolakorakiem.
Z kolei mięsaki i mięsakoraki cechują się jeszcze wyższym potencjałem dawania przerzutów odległych (nawet 80-100%).
U kotek przerzuty do regionalnych węzłów chłonnych w przypadku ostatecznego stwierdzenia nowotworu złośliwego sutków są notowane w 25% przypadków.
Przerzuty odległe pojawiają się w:
- płucach,
- rzadziej wątrobie,
- śledzionie,
- opłucnej,
- mózgu,
- kościach,
Bardzo smutną rokowniczo informacją uzyskaną w badaniu klinicznym jest obecność przerzutów.
Dlatego nie należy zwlekać z zabiegiem operacyjnym i jak najszybciej pozbyć się tego uśpionego potwora z gruczołu mlekowego.
Jak potwierdzić, że to z całą pewnością nowotwór złośliwy? Dowiesz się tego w dalszej części artykułu.
Rozpoznanie
Uwielbiam powiedzenie: Jeśli słyszysz tętent, pomyśl o koniach, a nie o zebrach.
Przy diagnozowaniu każdego przypadku staram się w pierwszej kolejności wykluczyć choroby najczęściej występujące.
Nowotwory zawsze znajdują się gdzieś na końcu listy rozpoznania różnicowego.
Jednak w przypadku jakiegokolwiek zgrubienia na listwie mlecznej zawsze, ale to zawsze trzeba mieć gdzieś z tyłu głowy, ze to może jednak być ta zebra…
Dlatego też zanim lekarz weterynarii stanie przed właścicielem i wyda “wyrok” na jego pupila przeprowadza dokładna diagnostykę, uwzględniającą:
- Gruntowne badanie kliniczne z precyzyjnym odnotowaniem liczby zmian, określeniem ich wielkości, konsystencji oraz lokalizacji.
- Badanie morfologiczne i biochemiczne, ogólne badanie moczu w celu określenia ogólnego stanu pacjenta.
- Badanie rentgenowskie klatki piersiowej, oraz usg jamy brzusznej w celu określenia występowania przerzutów lub powiększonych węzłów chłonnych. Badanie z zastosowaniem tomografii komputerowej poprawia skuteczność wykrywania ewentualnych zmian przerzutowych.
- Badanie regionalnych węzłów chłonnych. Jeśli jest podejrzenie, że mogły już pojawić się przerzuty w węzłach chłonnych, należy wykonać ich badanie cytologiczne (przy pomocy biopsji aspiracyjnej cienkoigłowej) lub badanie cytopatologiczne (biopsja Tru-cut lub całkowite wycięcie węzła). Jest to skuteczna, a zarazem niedroga i bezpieczna metoda wykrywania przerzutów.
- Ocena układu krzepnięcia krwi – ma to znaczenie zwłaszcza u zwierząt z bardziej zaawansowaną chorobą, szczególnie przy obecności przerzutów, owrzodzonych guzów, raka z towarzyszącym silnym zapaleniem.
- W większości przypadków ostateczne rozpoznanie stawia się na podstawie badania histopatologicznego całkowicie usuniętych zmian lub wycinków tkanki nowotworowej.
Po co to wszystko? – zapytasz.
By nakreślić stan ogólny pacjenta, by zdiagnozować inne współistniejące choroby, by zakwalifikować go do zabiegu chirurgicznego, następnie by określić stopień zaawansowania nowotworu, a także by ustalić rokowanie.
By wiedzieć, co dalej, z czym należy się liczyć i wreszcie, żeby oszacować, ile w przybliżeniu czasu zostało Twojemu zwierzęciu…
To nie jest przyjemny czas ani dla naszej pacjentki, ani dla jej opiekunów, ani dla nas – lekarzy.
Nie jest łatwo stanąć przed właścicielem i oświadczyć:
Pańska sunia/kotka choruje na nowotwór, który na dodatek jest złośliwy i silnie przerzutujący. Konieczny jest szybki zabieg operacyjny.
Takie informacje z reguły zamykają uszy na dalsze sugestie, co jest zupełnie zrozumiałe.
Właściciel po usłyszeniu takiego wyroku, jakim niewątpliwie jest podobna diagnoza, musi mieć czas na oswojenie się z nim.
Pamiętaj jednak, że nie możemy sobie pozwolić na zbyt długie odraczanie terminu operacji, bo nowotwór nie bierze zakładników…
Jest wygłodzony, zachłanny i nieokiełznany w swoim rozroście.
I tu niestety nie może być mowy o żadnych negocjacjach.
Co mogę zrobić, jeśli okaże się, że to nowotwór złośliwy? Czy można go wyleczyć?
Najskuteczniejsza metoda leczenia guzów z gruczołu sutkowego jest zabieg operacyjnego usunięcia tkanki gruczołowej.
Trzeba zrobić to jak najszybciej po jego zauważeniu.
Nie należy zwlekać z decyzją, gdyż guzy te charakteryzują się szybkim wzrostem i silną przerzutowością.
Chirurg dobierze odpowiednią metodę, dostosowaną do wielkości i zasięgu nowotworu.
Może to być :
- lumpektomia (nodulektomia, częściowa mammektomia) – polega na usunięciu guzka z marginesem (minimum 1 cm) prawidłowo wyglądającej tkanki gruczołowej. Tę metodę postępowania można rozważyć u suk w przypadku bardzo małych guzków, dobrze odgraniczonych od tkanki gruczołowej oraz otorbionych;
- prosta mastektomia (mammektomia) – usunięcie nowotworu wraz z całym pojedynczym gruczołem;
- częściowa mastektomia – usunięcie zajętego gruczołu wraz z gruczołami sąsiadującymi, z uwzględnieniem drenażu limfatycznego;
- regionalna mastektomia – usunięcie zmienionego gruczołu wraz z okolicznymi węzłami chłonnymi;
- jednostronna mastektomia – zabieg usunięcia całej listwy gruczołów mlekowych wraz z tkanką podskórną, naczyniami i węzłami chłonnymi po jednej stronie linii pośrodkowej;
- obustronna mastektomia – usunięcie obu listew mlecznych.
Jeśli zajęte są sutki po obu stronach i nie ma możliwości usunięcie wszystkich zmian jednocześnie, to zabieg należy podzielić na 2 operacje.
Kolejna planowana jest zwykle po 2-4 tygodniach, jednak jest to ściśle uzależnione od stanu klinicznego pacjentki.
Zawsze należy wykonać badanie histopatologiczne usuniętego guza lub guzów.
Ze względu na to, że nawet w obrębie 1 listwy mlecznej mogą występować różne nowotwory, powinna ona być zbadana w całości, każdy z guzów indywidualnie.
Zdarza się, ze przed planowanym zabiegiem chirurgicznym konieczne jest podjęcie antybiotykoterapii lub leczenia przeciwzapalnego, płynoterapii, a nawet transfuzji krwi.
Dobór techniki chirurgicznej nie wpływa na dalsze prognozowanie odnośnie okresu przeżycia po zabiegu, ma jednak kolosalne znaczenie dla uzyskania czystych marginesów cięcia.
Najważniejsze jest po prostu, by guza usunąć doszczętnie, a jest to najbardziej prawdopodobne, gdy zastosuje się radykalne metody.
Wszystko uzależnione jest jednak od oceny wstępnej przed zabiegiem chirurgicznym.
Bywa, że drobny zabieg usunięcia bardzo niewielkiej (<5 mm), twardej i dobrze odgraniczonej zmiany daje szansę na całkowite wyleczenie, podczas gdy nawet wykonanie radykalnego zabiegu usunięcia listwy mlecznej, ale z pozostawieniem węzłów chłonnych ze zmianami przerzutowymi nie przyniesie wyleczenia. U kotek w każdym przypadku stwierdzenia guza gruczołu mlekowego wskazana jest jednostronna całkowita mastektomia bez względu na lokalizację i wielkość guza.
W przypadku, gdy guzy występują po obu stronach brzucha wskazane jest całkowite ich usunięcie – podczas jednego zabiegu lub też po 2-tygodniowej przerwie.
Jak wygląda operacja?
Zatrzymam się tu na chwilę, by nakreślić, jak poważny i rozległy może być taki zabieg.
Często opiekunowie zwierząt nie do końca wyobrażają sobie zakresu cięcia i są przerażeni, gdy widzą zoperowaną pacjentkę.
Otóż u psów zwykle występuje 5 par gruczołów mlekowych, u kotek – 4 pary.
Ciągną się one mniej więcej od okolicy pachowej do pachwinowej w dwóch listwach – po prawej i lewej stronie od linii pośrodkowej.
Chirurg podczas wykonywania zabiegu mastektomii częściowej lub całkowitej (czyli odpowiednio usunięcia jednej lub obu listew mlecznych) musi wykonać eliptyczne nacięcie wokół gruczołów, które zamierza usunąć.
I teraz wyobraź sobie sukę owczarka niemieckiego, która po zabiegu ma rozległą raną pooperacyjną ciągnącą się od spojenia łonowego do początku mostka!
Szrama ciągnąca się prawie na całą długość psa…
Jednak tak trzeba.
Musimy zrobić wszystko, by zwiększyć prawdopodobieństwo usunięcia wszystkich komórek nowotworowych. Ze względu na obszar rany, różnie też się ona zachowuje po zabiegu.
Często zdarzają się krwiaki i wynaczynienia skórne, goi się ona długo.
Należy być na to przygotowanym i jeszcze przed zabiegiem ustalić z lekarzem odpowiednie postępowanie w razie pojawienia się komplikacji.
Podczas wykonywania zabiegu często wykonuje się jednoczesną sterylizację pacjentki (jeśli oczywiście nie była ona wykonana wcześniej).
Wiesz już, jak ważny jest wpływ hormonów na rozwój nowotworu gruczołu mlekowego.
By zapobiec jego pojawieniu się w drugiej listwie mlecznej w większości przypadków zapada decyzja o przeprowadzeniu ovariohisterectomii w czasie jednej operacji. Leczenie chirurgiczne złośliwych nowotworów gruczołu mlekowego warto wzmocnić chemioterapią.
Radioterapia nie jest wystarczająco skuteczna w przypadku nowotworów gruczołu mlekowego.
Czasami przy postępowaniu paliatywnym stosuje się antybiotykoterapię oraz sterydoterapię.
Guz sutka rokowania
Podobnie, jak w przypadku większości nowotworów, występujących u zwierząt na wszelkie prognozy składa się kilka czynników.
Już sama diagnoza – nowotwór złośliwy nie pozostawia nam złudzeń, że walka będzie ciężka i wyczerpująca…
Samo badanie klinicznie zmian lub zmiany pozwala wyciągnąć wnioski odnośnie przebiegu choroby.
Duże rozmiary guza, jego szybki wzrost, owrzodzenie powierzchni czy też silne związanie ze skórą czy tkankami leżącymi pod nim rokują niekorzystnie.
Zasadnicze jednak znaczenie ma zastosowanie dodatkowych metod diagnostycznych, takich jak badanie rentgenowskie, ultrasonograficzne czy biopsja.
Dowiadujemy się z nich o obecności ewentualnych przerzutów, stopniu złośliwości nowotworu czy jego typie histologicznym.
I tu zapadają kluczowe prognozy oraz decyzje.
O doborze schematu terapeutycznego, przewidywanym czasie remisji, długości przeżycia….
Od czego więc zależy dalsze rokowanie?
- Od wieku samicy. Pomimo faktu, że zaawansowany wiek nie wpływa na złośliwość guza, to jednak sunie czy kotki w podeszłym wieku często cierpią z powodu chorób towarzyszących. Dodatkowo u pacjentek w starszym wieku możliwości terapeutyczne zasadniczo zawężają się. Ryzyko zabiegu chirurgicznego, dłuższe gojenie po zabiegu, obciążenie chorobami towarzyszącymi sprawia, że wielu właścicieli nie decyduje się na terapię.
- Od momentu zabiegu sterylizacji. Sterylizacja największy potencjał protekcyjny przed pojawieniem się guzów gruczołu mlekowego posiada, jeśli wykonana jest przed pierwszą cieczką (średnio około 6 miesiąc życia suki). Potem ochrona gwałtownie spada. Wykonana w późnym wieku pacjentki nie działa już zapobiegawczo. Mimo to w jednym z badań wykazano, że rokowanie jest lepsze, a okresy przeżycia dłuższe u suk, u których doszło do rozwoju złośliwego guza, a u których sterylizacja była jednak wykonana w okresie krótszym niż 2 lata od momentu usunięcia zmiany lub w czasie samego zabiegu.
- Od typu histologicznego nowotworu. Raki proste dają gorsze rokowanie niż złożone, a prognozy są zdecydowanie gorsze przy rakach anaplastycznych, mięsakach, mięsakorakach i rakach litych niż w przypadku raków płaskonabłonkowych czy gruczolakoraków cewkowych. Mięsakoraki cechują się prawie 100% przerzutowością, rak lity daje przerzuty w 57%, rak płaskonabłonkowy w 20%, a gruczolakorak cewkowy w 11% przypadków.
- Od stopnia zaawansowania klinicznego nowotworu.
Określenie stadium zaawansowania klinicznego nowotworu
W tym celu korzysta się z tak zwanej klasyfikacji TNM, uwzględniającej:
- ocenę guza pierwotnego (T – Tumor)
- ocenę stanu regionalnych węzłów chłonnych (N- Nodus)
- obecność przerzutów odległych (M- Metastasis)
T- guz pierwotny
T1 – < 3 cm największej średnicy u suk; < 2 cm największej średnicy u kotek
T2 – 3-5 cm największej średnicy u suk; 2-3 cm największej średnicy u kotek
T3 – > 5 cm największej średnicy u suk; > 3 cm największej średnicy u kotek
N – regionalne węzły chłonne (badanie cytologiczne lub histopatologiczne)
N0 – brak przerzutów
N1 – przerzuty obecne
M – przerzuty odległe
M0 – nie wykryto obecności przerzutów odległych
M1 – wykryto przerzuty odległe
Określenie stadium zaawansowania nowotworu
Suki | Kotki | |||||
---|---|---|---|---|---|---|
Stadium | T | N | M | T | N | M |
I | T1 | N0 | M0 | T1 | N0 | M0 |
II | T2 | N0 | M0 | T2 | N0 | M0 |
III | T3 | N0 | M0 | T1, T2, T3 | N1 N0, N1 | M0 M0 |
IV | każdy T | N1 | M0 | każdy T | każdy N | M11 |
Vx | każdy T | każdy N | M1 |
Suki z miejscowym procesem (stadium I – III) mają większe szanse na dłuższe przeżycie niż te, u których stwierdzono przerzuty.
Obecność przerzutów zawsze rokuje źle.
- Od momentu wykonania zabiegu operacyjnego. Oczywistym jest, że usunięcie nowotworu na wczesnym jego etapie daje największe szanse na wyleczenie. Rokowanie u psów z guzami o średnicy mniejszej niż 3 cm jest zdecydowanie lepsze niż u zwierząt, u których nowotwór osiągnął duże rozmiary. U kotek z kolei lepsze rokowanie i dłuższe okresy przeżycia uzyskuje się gdy zabieg wykonany jest zanim guz osiągnie rozmiary 2 cm. Wówczas czas przeżycia kotki wynosi nawet do 4,5 roku, podczas gdy w przypadku guzów o średnicy większej niż 3 cm – średnio 4-6 miesięcy.
- Od zastosowanej terapii dodatkowej. Chemioterapia jako metoda dodatkowa również umożliwia wydłużenie okresu remisji nawet do 24 miesięcy (u pacjentek nie poddanych chemii czas przeżycia wynosi 6 miesięcy przy guzie w III/IV stopniem złośliwości).
Czy można zapobiec rakowi sutka?
Czy istnieje jakiś sposób, by ustrzec się przed tym nowotworem?
Czy moja sunia jest skazana na jego pojawienie się tylko dlatego, że należy do rasy predysponowanej?
Co mogę zrobić, by zapobiec chorobie?
Przede wszystkim należy jak najwcześniej wysterylizować samicę. Wczesna sterylizacja suki czy kotki jako jedyna metoda może ochronić ją przed pojawieniem się nowotworu sutka, a w konsekwencji przedwczesnej śmierci.
Ryzyko wystąpienia nowotworów gruczołu mlekowego u psów wysterylizowanych przed pierwszą cieczką wynosi 0,05%, zwiększa się do 8% po pierwszej cieczce i 26% po drugiej.
Po następnych sterylizacja traci już swój protekcyjny charakter.
Kotki wysterylizowane przed ukończeniem 6-go miesiąca życia są obarczone 9% ryzykiem rozwoju raka, natomiast ryzyko to wzrasta do 14%, gdy sterylizacja wykonana jest pomiędzy 6 a 12 miesiącem życia.
Nad wyraz często słyszę w gabinecie, że właściciele nie chcą sterylizować swoich zwierząt, bo to okrucieństwo, bo suka musi mieć raz szczeniaki, bo po sterylizacji tyje, bo weterynarz zabronił, bo to niehumanitarne….
Czasem, słysząc niektóre opinie, najzwyczajniej w świecie ich nie komentuję, bo brak mi słów.
Tych politycznie poprawnych, bo te mniej eleganckie i owszem – cisną się na usta.
Niehumanitarne i okrutne jest pozwolić swojemu zwierzęciu na wyhodowanie obcego, wielkości głowy dziecka na brzuchu.
Barbarzyństwem jest codzienne oglądanie jak ta drobna suczka czy kotka ciągnie za sobą guziora, który z tygodnia na tydzień rośnie i uzłośliwia się.
Bezlitosne jest odkładanie wizyty u weterynarza na nigdy nie nadchodzące “jutro”.
A gdy jakimś cudem to jutro nadejdzie, oczekiwanie od lekarza, że w jakiś magiczny sposób poradzi sobie ze skutkami swojego własnego zaniedbania.
A są one niestety fatalne…
Zanim więc kategorycznie odrzucisz sugestie lekarza dotyczące sterylizacji swojej kotki czy suczki przemyśl dokładnie, na czym ci naprawdę zależy.
Czy swoją opinie na temat zasadności zabiegu będziesz opierał na mitach i zabobonach, czy jednak posłuchasz autorytetu w tej dziedzinie?
A gdy guzek już się pojawi – czy będziesz czekał, aż monstrualnie powiększy swoje rozmiary, a na jego powierzchni pojawią się wrzody i wysięk ropny?
Czy może jednak wybierzesz się do lekarza wcześniej?
Wyobraź sobie, jak byś zareagowała/zareagował, gdyby guzek pojawił się u Ciebie, Twoje żony, córki…
Guzy sutków nie są zarezerwowane wyłącznie dla kobiet!
Dotyczą także zwierząt, i podobnie jak u ludzi zbyt często kończą się śmiercią.
W identyczny sposób jak u ludzi dają przerzuty.
I tak samo ich wczesne usunięcie i dalsza terapia zasadniczo podnosi szanse na przeżycie.
Nie bagatelizujmy zatem nawet drobnych zmian. Pozwólmy lekarzowi leczyć. Nie odbierajmy naszemu zwierzęciu szansy na zdrowe i długie życie.
Nowotwór nie wybiera ani czasu, ani miejsca.
Nie interesuje go wygląd, zdrowa dieta, rodowód, sposób życia czy aktywność twojego zwierzaka.
W nosie ma to, czy sunia miała szczeniaki, czy przechodziła jakiekolwiek choroby, czy brała udział w wystawach.
Pojawia się nagle, agresywny i wygłodzony.
Rozrasta się szybko i zachłannie zajmuje węzły chłonne.
Zwieńczeniem jego kolonizacji jest zajęcie płuc, co jest równoznaczne z podpisaniem wyroku śmierci na Twoje zwierzę.
A początkowo było to tylko maleńkie zgrubienie wielkości ziarenka ryżu…
Żywię ogromną nadzieję drogi Czytelniku, że po przeczytaniu tego artykułu będziesz już wiedział, jak zapobiec rozwojowi nowotworu sutka u swojej czworonożnej przyjaciółki, a gdyby ten łotr niestety już się pojawił, będziesz umiał szybko zareagować. To jest tylko decyzja. Nic więcej. Decyzja, która podjęta w odpowiednim momencie może uratować życie.
Jeśli masz pytania związane z nowotworem sutka, albo przytrafiło się to Twojemu zwierzakowi, daj znać w komentarzu pod artykułem – odpowiem na wszystkie pytania, tak szybko jak to możliwe.
Wczoraj byłam u weterynarza z moim psem dlatego że zauważyłam u mojej suni brak sutka tak jakby sobie go odgryzła. Weterynarz powiedział mi że to jest rak który jest na 4 sutkach z jednej strony i na 2 z drugiej. Sunia ma 13 lat nic nie wskazywało na to że cierpi. nie ma gorączki i ma apetyt. Teraz przyjmuje antybiotyk. I czy operacja może w jakiś sposób pomóc?
Dzień dobry.
Usunięcie gruczołu mlekowego wraz ze zmianami jest jedyną możliwością pomocy suczce. Większość guzów sutka u psów jest łagodna, jednak zdarzają się także zmiany złośliwe, mogące dawać przerzuty do płuc. Dlatego też zawsze bezpieczniej jest wykonać przed operacją zdjęcie radiologiczne klatki piersiowej. Zmiany łagodne po doszczętnym usunięciu zwykle nie dają wznowy i po operacji dochodzi do całkowitego wyzdrowienia suki.
Pozdrawiam, lek. wet. Magda Zdanowska.
Dzień dobry.
Pytanie i sytuacja kota są trudne i nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. Nie wiem jak wygląda guz, czy jest duży i czy jest obecna martwica. Nie widzę także pacjenta oraz jego wyników badań, w jakim stadium zaawansowania jest niewydolność nerek, czy pozostałe narządy są zdrowe, czy nie ma nadciśnienia, chorób serca oraz nadczynności tarczycy. Jeśli kot jest w stanie ogólnym zadowalającym, niewydolność nerek jest ustabilizowana zastanawiałabym się nad operacją. W tej chwili dostępne są dość bezpieczne, nowoczesne środki do narkozy, można nawet pokusić się o narkozę wziewną. Usunięcie guza powinno kotce ulżyć, niestety nie wiemy na jak długo przedłużymy jej życie i kiedy dojdzie do wznowy. U kotów większość guzów jest złośliwa i często dochodzi do nawrotów. Jednak możliwe, że kotka pożyje jeszcze jakiś czas, na pewno dłuższy niż jeśli pozostawi się ją bez operacji. Jeżeli jednak pacjent jest w ogólnym stanie zdrowia kiepskim, parametry nerkowe są znacznie podwyższone to operacja już jest większym ryzykiem, aczkolwiek nie znaczy to, że na pewno będzie źle. Proszę przede wszystkim porozmawiać z chirurgiem, jeśli on doradza wykonanie operacji myślę, że warto wspomóc kotkę i dać jej szansę. Bez operacji wiemy, że guz będzie rósł, zwykle dość szybko, wkrótce dojdzie do martwicy i przerzutów, tak więc trzeba będzie szybko przeprowadzić eutanazję. Wykonując operacje dajemy kotce szansę, odstępując od zabiegu skazujemy zwierzę na dyskomfort i eutanazję. Jednak wybór zawsze należy do opiekunów zwierzęcia.
Pozdrawiam, lek. wet. Magda Zdanowska.
Czy u kotki 16 letniej z przewlekłą niewydolnością nerek i stwierdzonym guzem w okolicy jednego sutka (pachwinowy) również zalecane jest chirurgiczne usunięcie guza?
Witam! Bardzo obszerny i pomocny artykuł.
Moja suczka owczarka niemieckiego ma już 12 lat i miesiąc. Dziś byliśmy u weterynarza bo ma ogromy guz na sutku, który zaczęła bardzo intensywnie wylizywać. Pani weterynarz pobrała krew, ustaliła zabieg na następny piątek i dała nam maść ze srebrem do smarowania. Powiedziała, ze to może się „rozlać”.
Moje pytanie- w jaki sposób ta maść może pomoc? Czy 500 zł za taki zabieg to wygórowana cena? Czy suczka w takim wieku ma szanse powrócić do dawnej aktywności (po zabiegu)? Co zrobić w przypadku, gdy ten guz się „rozleje”?
Boje się ze 2 tygodnie oczekiwania na zabieg to zbyt długo…
Z góry dziękuje za odpowiedz. Pozdrawiam N.
Dzień dobry.
Przez dwa tygodnie oczekiwania na operację guza sutka nie powinno nic się stać, skoro guz jest wielki to rósł również długo, na pewno dłużej niż dwa tygodnie. Jeśli jednak chce Pani wykonać operację szybciej proszę podzwonić po lecznicach, może gdzieś zaproponują bliższy termin. Preparaty ze srebrem mają działanie antyseptyczne i gojące, ważne jest także zabezpieczenie zmiany przed lizaniem. Proszę więc założyć suczce kubrak lub kołnierz. Sformułowania, że guz się rozleje nie potrafię wytłumaczyć, nie odpowiem więc na to pytanie, możliwe, że chodzi o pęknięcie guza, wówczas zacznie krwawić czy też sączyć się wydzielina ropno-surowicza. Odnośnie kosztu zabiegu, ceny są bardzo zróżnicowane i zależą od rejonu Polski, rodzaju znieczulenia, operatora, rozległości zabiegu, jednak generalnie 500 zł to nie jest wygórowana kwota. Suczka najprawdopodobniej wróci do formy sprzed zabiegu, jednak ważne jest, czy nowotwór jest złośliwy. Aby się tego dowiedzieć należy wykonać badanie histopatologiczne. Niestety złośliwe guzy dają przerzuty, najczęściej do płuc. Jeśli zmiana jest łagodna po dwóch tygodniach suczka wróci do pełni sił.
Pozdrawiam, lek. wet. Magdalena Zdanowska.
Witam mam wielki problem Moja sunia ma duże i parę tych guzów Dziś miała mieć zabieg lecz nie stery przez gorączkę odmówił Lekarz pierwsza Pani doktor złapała się za głowę bo sunia brała antybiotyk i po zmniejszeniu się piersi okazuje się że tych guzów jest więcej a węzeł jest powiększony wielkością mandarynki.Płuca w porządku,Lekarz chcę suni podać lek hormonalne.dostawała już kefaset 2 tyg,galostop,augmentin i tarantula.Jutro chcę jechać do drugiego lekarza o opinię bardzo proszę o pomoc
Dzień dobry.
Niestety jeśli guzy są zbyt rozległe może nie być możliwości wykonania operacji. Dlatego zawsze należy usuwać zmiany nowotworowe zanim urosną. Lekarze próbują pomóc suczce stosując różne leki w celu obkurczenia guza, zmniejszenia jego masy, wyciszenia stanu zapalnego. Niestety czasami jest już zbyt późno. Proszę zaufać lekarzowi, na pewno wie co robi.
Pozdrawiam, lek. wet. Magdalena Zdanowska.
Moja 12letnia psina amstaffka choruje na kostniakomiesaka gruczołów sutkowych,w ciągu miesiąca guz powiększył sie do rozmiarów dużej pięści,zostal usunięty..ale guzów jest więcej..nie zostały jednak usunięte ponieważ ten duży guz był bardzo przekrwiony i lekarz nie zdecydował sie na usunięcie wszystkich. Teraz czekamy na 2 operacje,obustronna mastektomia…potem chemioterapia. Płuca,wątroba czyste! Hela choruje też od dwóch lat na cukrzycę.. Podobno taki typ raka jest bardzo rzadki..Jakie mogą być rokowania? Czy cukrzyca może mieć jakiś wpływ na nowotwór?
Dzień dobry.
Poczynając od Pani ostatniego pytania, jeśli chodzi o cukrzycę pacjenci cierpiący z powodu tego schorzenia powinni być objęci szczególnie troskliwą opieką po zabiegach chirurgicznych – gojenie cukrzyków przebiega dłużej i może być powikłane. Zaleca się zdjęcie szwów po co najmniej 3 tygodniach od czasu zabiegu. Jeśli chodzi o kostniakomięsaka, jest to dość nietypowa lokalizacja. Sam nowotwór lokalizuje się najczęściej w kościach, jednak może dawać przerzuty. Czy sunia została przebadana? Listwa mleczna to jedyne ognisko chorobowe? Rokowania pacjentki zależą od wielu czynników. Z pewnością najważniejszym jest czas – im szybciej zostanie wykonany zabieg, tym lepiej. Po zabiegu usunięte tkanki powinny być przekazane do badania histopatologicznego, aby określić, czy w marginesie cięcia również są komórki nowotworowe czy nie. Ważne, aby chirurg w trakcie zabiegu usunął też węzły chłonne pachowe i pachwinowe – obecność komórek nowotworowych w miąższu węzła chłonnego znacznie obniża rokowania pacjentki. Cieszę się, że zdecydowała się Pani na podjęcie chemioterapii, to zdecydowanie podniesie szansę pokonania choroby. Po zabiegu proszę uważnie kontrolować miejsce cięcia, niektóre nowotwory mogą się pojawiać w okolicach blizny pooperacyjnej. Życzę powodzenia w dalszej walce o zdrowie pupilki.
Katarzyna Hołownia Olszak, lekarz weterynarii.
USG wątroby,prześwietlenie płuc oraz biochemia krwii nie wykazały nieprawidłowości. Czas oczekiwania na zabieg mastektomii to około miesiąc od kiedy otrzymaliśmy informację że to nowotwór.
Dzień dobry,
U suni owczarka niemieckiego stwierdzono nowotwór. Ma guzki w okolicy sutków.
Weterynarz powiedział, że zostało to wykryte we wczesnym stadium.
Czekamy teraz na cieczke, 2-3 miesiące po sterylizacja, a potem usunięcia guzów.
Suka ma około 3 lata (została przygarnieta z ulicy).
Zastanawiam się tylko dlaczego tak młody pies może mieć nowotwór? (mówi się, że występuje u starszych psów powyżej 6 lat).
I czemu musimy czekać na cieczke, a nie możemy najpierw usunąć guzów lub jednocześnie wszystko teraz zrobić?
Z wrażenia zapomnieliśmy zapytać na wizycie. Strasznie się o nią martwię 🙁
Dzień dobry.
Choroba nowotworowa dotyka pacjentów w każdym wieku – owszem, zdecydowanie częściej zdarza się u starszych psów czy kotów, jednak u młodych zwierząt również spotykane są guzy nowotworowe. Ba, niektóre rodzaje nowotworów są częściej spotykane u młodych zwierząt, niż u starszych. W celu dokładnej diagnostyki i oceny, czy zmiany, które wystąpiły u Pani pupilki, są pochodzenia nowotworowego, czy też nie, należałoby wykonać dokładną diagnostykę. Często zdarza się, że u niesterylizowanych pacjentek dochodzi do nienowtoworowego powiększenia gruczołów mlekowych, zatem przed mastektomią warto wykonać biopsję cienkoigłową i ocenić uzyskany w ten sposób materiał. Jeśli chodzi o wyznaczenie idealnego terminu do zabiegu owariohisterektomii, faktycznie najlepiej jest wykonać go 2 miesiące od zakończenia objawów cieczki – w trakcie trwania cieczki macica jest bardzo przekrwiona, naczynia krwionośne w jej sąsiedztwie są bardzo mocno wypełnione krwią, jest zatem duża szansa krwotoku w trakcie zabiegu. Jeśli nie wiadomo, kiedy była ostatnia cieczka, lub spodziewamy się jej lada-chwila, warto wykonać badanie cytologiczne. W ten sposób da się z dużą dokładnością określić, w którym momencie cyklu znajduje się pacjentka i czy przeprowadzenie zabiegu będzie bezpieczne czy też lepiej jeszcze trochę poczekać.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Jolanta Dluzniak wysłaliśmy Pani pytanie do naszego redaktora, prosimy dać nam chwilkę na odpowiedź.
czy ktoś jest w stanie mi pomóc???proszę 🙁
Witam serdecznie, proszę Państwa o pomoc albowiem moja sunia Labradorka niespełna 6 letnia jest w kiepskiej kondycji. Wszystko zaczęło się w styczniu tego roku gdy okazało się że psinka ma ropomacicze ( na szczęście wcześnie wykryte) szybka sterylizacja i wydawałoby się pies uratowany, ale niestety przy okazji okazało się że psinka ma guzki w okolicach sutków ( dwa) opcja była taka że po rekonwalescencji ( ok.6 tyg.) guzki wraz z listwą zostaną usunięte. Lecz po 2 tyg. od sterylizacji pies zaczął gorączkować, pojawił się stan zapalny, który w zasadzie trwa do dzisiaj z malutkimi przerwami ( może dwoma) oraz urojona ciąża, sutki zaczęły jej puchnąć i zrobiły się czerwone, szczególnie jedna strona, ta na której były te guzki. Węzły powiększały się, guzki też dlatego po około 6 tyg. od sterylizacji usunięto listwę mleczną z jednej strony. Była to dość długa operacja lekarz określił, że „masakra” dużo czyszczenia jak to powiedział. Niestety wycięte guzki nie zostały wysłane do badania, więc nie wiemy z czym zmaga się nasza Sunia. Druga listwa też miała być usunięta ale później, lecz w chwili obecnej lekarz twierdzi, że to bez sensu gdyż po usunięciu poprzednich guzków i listwy mlecznej, guzki pojawiły się znowu i zaczęły się rozsiewać. Przed usunięciem listwy psina miała robione badania, które pokazały stan zapalny oraz obniżoną glukozę. Przed sterylizacją były trochę słabsze aniżeli po usunięciu listwy mlecznej. RTG płuc (na początku marca) nic nie wykazało, płuca czyste. Jednak psina do tej pory jest na lekach czy to sterydowych czy też przeciwzapalnych. Węzły chłonne (guzki na węzłach, są spore i twarde) i wciąż się powiększają, przy przedniej łapce (pod pachą) tak się powiększył, że kuleje i nie może chodzić, obecnie zastosowane leki chyba nie działają, z łapką miało być lepiej ale nie jest był taki czas że po zastrzykach węzły się zmniejszały, a teraz nie. Przy pupie też ma napuchnięte, ale to jest miękkie. Wg mnie brzuszek ma jakby większy i twardy, te guzki na węzłach też są twarde. Od jakiegoś czasu ma biegunkę, na którą w końcu dostała antybiotyk, który nie zadziałał bo biegunka jest nadal choć z pewnymi przerwami. Proszę powiedzcie Państwo co możemy zrobić dla naszej kochanej psinki, jak jej pomóc, jakie badania zrobić, jak ją uratować???Nie chcemy by nasza psinka się męczyła, ale też trudno jest się pogodzić z tym, że tak młody i pełny energii psiak może za chwile odejść. Proszę o odpowiedź i ewentualne wskazówki co robić. Jolanta z Malborka
Krystyna Skiersinis Dzień dobry. Dziękuję za odpowiedź 🙂 Wodniak znajdował się w okolicach lewej pachwiny przy ostatnim sutku, cała zmiana miała średnicę około 4 cm (to dyndające coś). Badanie histopatologiczne zostało wykonane i zmiana nie wykazywała objawów złośliwości, o szczegóły nie dopytałam.
Dzień dobry Dzień dobry Wodniak jest określeniem torbielowatej zmiany wypełnionej płynem, która pojawiać się może w różnych częściach ciała. NIe jest zaliczany do zmian nowotworowych. W jego patogenezie dochodzi do nagromadzenia się płynu pomiędzy dwoma warstwami tkanek (np. tkanki łącznej). Interesuje mnie, gdzie był zlokalizowany? Czy wykonane zostało badanie histopatologiczne? Pozdrawiam
Dziękujemy za kometarz – przekazujemy Autorce artykułu, doktor Krystynie Skiersinis. Jak tylko dostaniemy odpowedź, opublikujemy 🙂
Dzień dobry.Cztery lata temu trafiła do mnie kotka z interwencji, nie wiem ile miała wtedy lat (szacowano conajmniej 7). Kotka była chuda, łysa, z dyndającym “czymś” przy pachwinach, zachowywała sie bardzo agresywnie. Weterynarz wykonał w czasie jednej operacji kompletne usunięcie narządów rodnych oraz podwójną mastektomię. Obecnie kicia jest miziastą, ciekawską i rozbrykaną osóbką z pięknym futerkiem. Lekarz zmianę określił jako “wodniaka”. Prosze o przybliżenie co to jest i czy powinnam na cos dodatkowo zwrócic uwagę w przypadku tej kotki.
Dzień dobry Rzeczywiście, zdania na ten temat są podzielone. Przypuszczam, że guzek został usunięty z tzw. czystym marginesem, dlatego lekarz prowadzący nie zaleca usuwania listwy mlecznej. Radziłabym konsultację z kotką w przychodni, która zajmuje się onkologią. Tam lekarze wykonają całą niezbędną diagnostykę i indywidualnie pokierują leczeniem. W przypadku stwierdzenia nowotworu złośliwego zabieg chirurgiczny warto wzmocnić chemioterapią. Pozdrawiam serdecznie
Dzień dobry. Dziękujemy za komentarz – przekażemy Pani pytanie Autorce artykułu, doktor Krystynie Skiersinis. Proszę dać nam chwilkę na odpowiedź. Pozdrawiamy
Witam serdecznie, moja kota przeszła ostatnio zabieg usunięcia guzka – wycięty został sam guzek z nadmiarem tkanki – guzek był jeden i mały (nie przekraczał 0,5 cm), z badania histopatologicznego wyszło, że to nowotwór złośliwy (rak prosty gruczołu mlekowego). Lekarz twierdzi, że nie ma konieczności dokonywania całkowitej mastektomi, na razie mam sprawdzać czy nie pojawią się kolejne guzy i jeżeli się pojawią będziemy “docinać”. Kotka ma ponad 10 lat, sterylizację przeszła 5 lat temu, wcześniej dostawała hormony. Badania krwii robione przed zabiegiem były generalnie prawidłowe (ma niewielką anemię). Objechałam jeszcze 3 inne kliniki weterynaryjne w mieście z prośbą o konsultację i tylko jeden z lekarzy powiedział, że należy usunąć obie listwy (pojedynczo w odstepach ok. miesiaca) ale żeby jeszcze przed operacją zrobić prześwietlenie płuc czy nie ma przerzutów. Byłabym ogromnie wdzięczna za poradę co powinnam zrobić. Czy powinnam poddać kotę całkowitej mastektomii (jednostronnej, obustronnej)? Czy może z uwagi np. na wiek kota i poważne obciążanie organizmu w wyniku takiej operacji zostawić jak jest? a może mogę coś jeszcze zrobić np. jakieś badania które pomogą mi w podjeciu decyzji…..
Moja kicia dzis zostala zdiagnozowana (piątek). W poniedziałek operacja. Mam nadzieje, ze sie wywinie. Trzymajmy kciuki.
Dziś po usg i rentgenie dowiedziałam się że moja kotka ma guza piersiowego wypełnionego płynem.. mam podjąć decyzje czy operujemy (najlepiej jeszcze w tym roku ) wycinamy guza + kastrujemy + wycinamy cała stronę i po 2 tyg druga stronę ale mamy liczyć się z tym że kotka ma 9 lat i może nie przeżyć.. Boje się nie wiem co robić. Nie chce jej stracić, kot dobrze się czuje czasem wymiotuje ale dziś wyszło też ze ma jedna stronę jelit podrażniona i dostała specjalne jedzenie ktore na razie tylko jej dawać. Za dzien lub dwa dostaniemy szczegółowo badania opisane co należy dokładnie zrobić (jeśli zdecydujemy sie na operacje)
Dzień dobry.
Rozumiem, że decyzja jest dla Pani ciężka, jednak proszę się zastanowić, co będzie dla koteczki lepsze. Czy dwa zabiegi, które muszą być wykonane, ale przedłużą znacząco życie pupilki, oczywiście obciążone dodatkowo rekonwalescencją, czy “zostawienie jej w spokoju”, czyli tak naprawdę skazanie na powolny (albo bardzo szybki, tego nie wie nikt) rozrost guza, który będzie zajmował coraz większe powierzchnie jej ciała, dawał przerzuty i rósł do wielkich rozmiarów – proszę mi wierzyć, gdy guzy zaczną pękać, przeprowadzenie zabiegu będzie dużo bardziej ryzykowne, niż w obecnej sytuacji. Osobiście jestem zwolennikiem przeprowadzania zabiegów, gdy jest to możliwe – z tego co zrozumiałam, guz nie jest jeszcze bardzo duży, zatem szansa na to, że pojawiły się przerzuty jest niewielka. Proszę jednak dobrze przygotować się do zabiegu. Szanse pupilki na powodzenie interwencji chirurgicznej zwiększą się, gdy wykona Pani badanie krwi oraz badanie kardiologiczne przed zabiegiem. Proszę też pamiętać, ze warto wykonać także RTG klatki piersiowej przed planowaną operacją, aby wykluczyć obecność przerzutów w miąższu płuc.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za podjęcie właściwej decyzji, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Dzień dobry,
bardzo proszę o radę, ponieważ w poniedziałek wykryłam guzy u mojej kotki 😭 Niestety nowotwór jest rozsiany, na dodatek po obu stronach brzuszka 😭 Jest kilka małych guzów – niektóre twarde, niektóre miękkie. Tworzą skupiska w okolicy 1 i 4 sutka. Czwarty sutek jest nabrzmiały, ropieje. Zdjęcie RTG płuc wykazało “zacienienia” i kilka białych punktów, ale trudno powiedzieć czy to guzy, czy inne niegroźne zmiany, np. zwapnienia. Z całej wizyty wywnioskowałam, że stan kotki jest poważny, a operacja inwazyjna. Pussia ma 12 lat, ciężko wybudzała się z ostatniej narkozy… 😭 Jestem załamana, kompletnie nie wiem jak sobie z tym poradzić 😭 Weterynarz wyznaczyła operację 6 lutego, ale boję się, że stan mojej kotki jest na tyle poważny, że operacja w niczym nie pomoże, a jedynie przysporzy jej cierpienia, nie mówiąc już o najgorszym… 😭
Proszę o radę.
Dzień dobry.
Guzy listwy mlecznej u kotów zazwyczaj są nowotworami o wysokim stopniu złośliwości. W tym momencie ma Pani wybór – albo zdecyduje się Pani na zabieg i powalczy o zdrowie i życie pupilki, albo będzie Pani przyglądała się jej powolnemu odchodzeniu. Guzy rosną – wolniej lub szybciej, ale stale powiększają swoją objętość. W pewnym momencie, skóra nie wytrzyma napięcia i tkanki będą pękały, skazując pupilkę na ogromny ból. Rozpatrując wszystkie za i przeciw, myślę, że rozsądniej będzie jednak zdecydować się na zabieg. Proszę jednak wybrać klinikę, która ma doświadczenie w znieczulaniu pacjentów w średnim wieku – bo 12 lat u kota to nie jest wiek podeszły (najstarsza operowana przeze mnie kotka miała 18 lat, po zabiegu czuje się dobrze). Proszę przed zabiegiem wykonać badanie krwi, aby określić jak bezpiecznie można znieczulić koteczkę. Przed wykonaniem zabiegu warto porozmawiać też z lekarzem i poprosić o usunięcie przylegających węzłów chłonnych. Ważne jest przekazanie ich do badania histopatologicznego – obecność komórek nowotworowych w węzłach chłonnych powinna skłonić Panią do konsultacji z onkologiem. Jeśli chodzi o okres rekonwalescencji po zabiegu, z pewnością nie będzie łatwy – duże cięcie i napięcie tkanek powoduje że gojenie jest długie, ale odpowiednie zabezpieczenie rany pooperacyjnej oraz wdrożenie leków przeciwbólowych poprawia komfort funkcjonowania pacjentów.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za koteczkę, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Dzień dobry. Artykuł o guzach sutka jest bardzo pouczający. Moja kotka ma guza sutka, wizyta u weterynarza potwierdziła, że to rak złośliwy. Po zbadaniu palpacyjnym lekarka zaproponowała operację obejmująca usunięcie listwy mlecznej razem ze sterylizacją, której kotka nie miała. Guz rośnie, ale nie jest bolesny.. Nie zdecydowałam się na operacje, ponieważ kotka ma już 20 lat i 6 miesięcy, a taka operacja jest bardzo rozległa, w dodatku musiałaby odbyć się dwukrotnie! Nie chorowała aż do tej pory. Guzka znalazłam tuż przed 20 urodzinami. Kotka nadal zachowuje się jak kocia seniorka – dużo śpi, ma normalny apetyt, normalnie wydala, w chwilach aktywności bawi się, biega za przysmakami, głaskana przeze mnie mruczy, choć nie przepada za głaskaniem przez innych. Nigdy nie lubiła być noszona, nie znosi czesania. obcinania pazurków, nigdy nie współpracowała przy podawaniu środków na odrobaczanie. To kotka domowa,. Wychodzi z mieszkania na spacer na klatkę schodową – mieszkamy w bloku. Teraz już rzadziej, niż kiedy była młodsza, ale właściwie żadne jej zachowania nie różnią się od tych, jakie obserwowałam do tej pory.
Jestem świadoma, szczególnie po przeczytaniu Pani artykułu, co nas czeka, ale każda decyzja, jaką rozważam, jest dla mnie trudna i żadna nie rokuje, że kotkę czeka jeszcze długie dobre życie. Więc zdecydowałam, że pozwolę jej dożyć spokojnie do czasu, kiedy życie będzie już dla niej przykre.
Z jej reakcją, nawet na zwykłe czynności pielęgnacyjne, rozległa operacja, wiele bólu, podawanie leków, zmiany opatrunków – to ogromny stres, którego chcę jej oszczędzić. Tak, jak bym chciała oszczędzić go sobie, szczególnie przy rokowaniach o kilkumiesięcznym przedłużeniu życia (albo agonii).
Bardzo dziękuję za podzielenie się ze mną i innymi opiekunami zwierząt Pani wiedzą i doświadczeniem. Jestem pewna, że postąpiłabym zgodnie z Pani radą, gdyby moja kotka była chociaż kilka lat młodsza, a jej szanse na dłuższe życie byłyby większe.
Dziękuje też za możliwość napisania do Pani, choć żadna odpowiedź nie może mnie w tej sytuacji zadowolić.
Życzę Pani i wszystkim Pani podopiecznym długiego, dobrego życia!
Zofia5
Dzień dobry Bardzo proszę o opinię odnośnie mojej suczki. W październiku wzięłam ją ze schroniska wraz z jej szczeniakiem. Była matką karmiącą do końca stycznia. Już podczas tego okresu zauważyłam że dwa sutki są nabrzmiałe jakby szczeniaczki nie ściągał z nich mleka. Na wizycie weterynaryjnej lekarz sprawdził i stwierdziła że nie ma zapalenia, pokarm jest w obydwóch sutkach tylko nie jest ściągamy i są pełne. Na koniec lutego suczka była sterylizowana. Nabrzmiałe sutki były i są nadal raz większe raz mniejsze. W czasie sterylizacji lekarz kazał jeszcze chwilę (do maja) poczekać aż hormony się uspokoją i wtedy zweryfikujemy czy coś się niepokojącego dzieje. Dla uzupełnienia informacji suczka jest w typie pekińczyka, jej wiek jest szczacowany na 2-3 lata i prawdopodobnie nie raz już się szczeniła.
Z góry dziękuję za informację pozdrawiam
Bogumiła Adamska
Dzień dobry.
Faktycznie, na załączonych przez Panią zdjęciach widoczne są nieregularnie powiększone gruczoły mlekowe. Niestety, ciąża i odchowanie młodych w żaden sposób nie chroni przed wystąpieniem guzów na listwie mlecznej. Zmiany hormonalne zachodzące w organizmie po urodzeniu i w czasie odchowu maluchów mogą spowodować okresowe powiększenie gruczołu, jednak po zabiegu kastracji gruczoł powinien wracać do normy. Z pewnością należy kontrolować wszelkie zmiany w nim zachodzące – może to Pani robić nawet samodzielnie, w domu. Prawidłowy gruczoł mlekowy jest miękki, nieco plastyczny w dotyku, z wyczuwalnymi płacikami. Większość zmian guzowatych jest bardzo twarda – jak ziarnko grochu zawieszone w miękkim gruczole. Pojawienie się takich zmian, twardych, różniących się od reszty tkanki, należy koniecznie zgłosić lekarzowi prowadzącemu.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Dziękuję bardzo za szybką odpowiedź. Będę obserwowała te gruczoły. Z Pani opisu i mojego “badania” wnioskuję że nie są to jeszcze guzy. Gruczoły wydają mi się plastyczne i nie raz są znacznie mniejsze lub twardnieją i powiększają się. Na pewno nie są twarde jak groch.
Pozdrawiam
20 sierpnia usunięto naszej suni guza sutka. Wynik histo utkanie gruczolakoraka sutka adenocarcinoma mammae o niskim indeksie mitotycznym z masywnym naciekiem limfocytów. Wg klasyfikacji Goldschmidt i wsp. 2010ŕ. Carcinoma simple.
Jakie są szanse na brak wznowy i całkowite wyleczenie. Wycięty z duzym marginesem
Dzień dobry.
Jeśli chodzi o rokowanie w przypadku jakichkolwiek nowotworów, ważnych jest kilka czynników. Przede wszystkim, przed zabiegiem warto wykonać zdjęcie RTG płuc w trzech projekcjach, aby ocenić, czy w miąższu płuc nie ma żadnych zmian przerzutowych. W trakcie zabiegu, powinno się usunąć co najmniej dwa przylegające do guza pakiety gruczołu mlekowego (u kotów natomiast całą listwę mleczną). Bardzo ważne jest, by usunąć także węzły chłonne, zaopatrujące tą okolicę. Jeśli w węźle chłonnym nie stwierdzono komórek nowotworowych, na zdjęciach RTG płuc nie zaobserwowano przerzutów i w marginesie cięcia również nie wykryto komórek atypowych, rokowanie jest dość dobre – pupilka i tak powinna być regularnie badana i w przypadku wykrycia jakiejkolwiek zmiany niezwłocznie należy przeprowadzić diagnostykę. Jeśli chodzi o sam wynik, niski indeks mitotyczny może nastrajać dość optymistycznie, jednak proszę nie zapominać o regularnych badaniach kontrolnych.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Dzień dobry, przeczytałam artykuł i mam pytanie odnośnie guzka sutka niezłośliwego. Moja suczka w wieku 7 lat, w styczniu 2020 r. (dzisiaj mamy 08.10.2020) miała sterylizację i przy okazji wykryto jej niewielkiego guzka sutka. Guzek został wycięty laserowo wraz z sutkiem. Został wysłany do laboratorium i okazał się niezłośliwy. Weterynarz kazał obserwować, czy nie odrasta. Miejsce po wycięciu długo i źle się goiło. Powstała na nim blizna, zgrubienie. Dzisiaj zauważyłam, że guzek się powiększył. Dodam, że od stycznia suczka leczy się na wątrobę, bo ALT przekroczyło normy (93), później było ok 200, ostatnio 93. Suczka przyjmuje Herpagen i za 3 tygodnie ma badanie krwi. Czy warto czekać z wizytą? Mogłaby pani też coś więcej napisać o guzkach niezłośliwych, które odrastają? Z góry dziękuję za pomoc.
Dzień dobry.
Absolutnie nie warto zwlekać z wizytą – choroba nowotworowa również nie będzie czekała! Proszę się niezwłocznie zgłosić do lekarza weterynarii. Nawet w przypadku małych zmian, drobnych i pozornie niezłośliwych, istnieje szansa, że odrosną. Dlatego warto zdecydować się na zabieg nieco bardziej radykalny. Usunięcie dwóch, sąsiadujących z guzem sutków, znacząco zmniejsza ryzyko wystąpienia wznowy oraz przerzutów odległych. Usunięte tkanki powinny być wysłane na badanie histopatologiczne z prośbą o ocenę marginesu cięcia. Jeśli w marginesie zostaną odnalezione komórki nowotworowe, zabieg należy powtórzyć, poszerzając margines cięcia. Przypomnę, że do zabiegu pacjentkę należy przygotować – badanie krwi i badanie kardiologiczne to podstawa. Dodatkowo, należy wykonać zdjęcie RTG klatki piersiowej oraz USG jamy brzusznej, aby wykluczyć obecność przerzutów odległych. Jak sama Pani wie, po zabiegu i tak należy kontrolować pozostałe sutki i tkankę gruczołową wokół nich. Każde zgrubienie w miąższu gruczołu powinno być powodem do szybszej wizyty u lekarza weterynarii.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Moja sunia miniatura pudełka ma 12 i pół roku .Kilka dni temu wymacalam guzek sutka około 1 cm na pierwszym sutku i pogrubienie na 5 sutku .Sunia natychmiast została poddana zabiegowi sterylizacji i usunięta została cała listwa bez usuwania węzłów chłonnych .Czy tak było można zrobić ,czy został popełniony błąd .Biochemia była b.dobra z wyjątkiem podwyższonych ilości leukocytozy .Po naciśnięciu sutków pokazywał się płyn bezbarwny
Dzień dobry.
Przede wszystkim, najrozsądniejsze jest kastrowanie samic po pierwszej cieczce, wtedy ryzyko powstania guzów na listwie mlecznej jest najmniejsze – wynosi około 5-8 %. Guzy na listwie mlecznej u suk, są mniej agresywne niż te, które występują na gruczole mlekowym u kotek. Dopuszczalne jest przeprowadzenie zabiegu usunięcia guza i dwóch sąsiadujących pakietów, lub tylko jednej listwy mlecznej. Po przeprowadzonej częściowej mastektomii, usuniętą listwę należy wysłać do badania histopatologicznego, aby został określony typ nowotworu. W czasie badania histopatologicznego ustala się, czy w marginesie cięcia są obecne komórki nowotworowe – jeśli tak, należy powtórzyć zabieg, usuwając kolejne pakiety. Po zabioegu należy regularnie kontrolować pozostawione pakiety gruczołu mlekowego, warto też raz na pół roku wykonać kontrolne zdjęcie RTG płuc, aby ocenić, czy nie pojawiły się przerzuty.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Dzień dobry. Byliśmy dziś u onkologa i polecił jednostronną masterkomię. Guzek na sutkach ma około 2 mm. Czy w tym przypadku można zwlekać z operacją 5 tygodni? Przedtem niestety mamy wyjazd. Nie chcemy tracić pieniędzy a teraz w miesiąc podobno nie zdążymy z rekonwalescencją itd. Guzek nie rośnie na razie w ogóle. Zauważony został 2 tygodnie temu.
Dzień dobry.
Jeśli stan kotki/ suczki jest dobry, a opisywany 1 guzek tak małych rozmiarów to wydaje się, że RACZEJ możecie Państwo poczekać z operacją…ale trudno szacować i nigdy nie można powiedzieć na 100% jak szybko guz będzie rósł, jeśli nie znamy jego charakteru (łagodny/ złośliwy). To rozstrzygnąć może jedynie badanie cytologiczne lub histopatologiczne.
Serdecznie pozdrawiam, lek. wet. Kinga Wojtczak
Dzień dobry,
Dziękuję za obszerny artykuł. Mam 6 letnią i 7 miesięczną sunię. Mamę i córkę. Obie cudowne. Obecnie starsza jest dwa dni po sterylizacji ze względu na wyniki usuniętych guzków 3szt. które znalazłam po pierwszej cieczce po ciąży. To była jej pierwsza ciąża. Jedna zmiana I stopień – rak prosty cewkowy, druga zmiana II stopień -rak prosty cewkowo-brodawkowaty. Obie bardzo małe, poniżej poł centymetra. Pół roku przed ciążą miała usuniętą 1 bardzo małą zmianę I stopień -ognisko raka gruczołowego G-1 usunięcie całkowite. Ponoć rokowania dobre bo bardzo małe, szybko usunięte zmiany. Czy rzeczywiście może być dobrze? Tzn. może nie być kolejnych zmian? Czy tak się zdarza? Czy jednak najczęściej pojawiają się kolejne guzy a potem przerzuty? Mam dylemat z małą, która lada dzień może mieć pierwszą cieczkę. Czy sterylizować? Założyłam legalną hodowlę. Planowałam, że mała będzie miała dwa mioty: pierwszy jak skończy 2 lata i potem kolejny po dwóch latach… Najważniejsze jest dla mnie zdrowie moich piesków…
Dzień dobry.
Każda przebyta cieczka zwiększa ryzyko powstania guzów na listwie mlecznej, w zależności od źródeł o 8 do 11 %. Jeśli wie Pani, że u matki wystąpiły guzy, istnieje spore ryzyko, że również córka będzie borykała się z tym problemem. Ciąża, poród i odchowanie młodych nie chronią przed wystąpieniem tego schorzenia. W przypadku matki, proszę regularnie kontrolować pozostawione gruczoły, tak, aby w miarę możliwości wychwycić każdą, nawet najdrobniejszą zmianę. W badaniu histologicznym poprzednio usuniętych zmian, powinna być informacja, czy w marginesie cięcia były znalezione komórki nowotworowe – jeśli nie, jest spora szansa na to, że choroba nie powróci. Jeśli w marginesie cięcia znaleziono komórki nowotworowe, warto wykonać pupilce kontrolne zdjęcie RTG płuc, aby upewnić się, czy nie ma zmian metastatycznych, należy też skontaktować się z onkologiem weterynaryjnym, aby ustalić dalszy plan leczenia pupilki. Jeśli chodzi o córkę, jeśli podjęła Pani ostateczną decyzję co do planu hodowlanego, to po odchowaniu drugiego miotu warto podjąć decyzję o kastracji pupilki. Po zabiegu proszę regularnie kontrolować listwę mleczną.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Witam, zauważyłam u pieska przed świętami kulkę pomiędzy ostatnimi sutkami. Piesek ma 11 lat niestety nie była sterylizowana… Wczoraj byłam u weterynarza stwierdził, że zrobimy operacje on dziś poda zastrzyk przez najbliższe 25 dni będzie je dawał (co 5 dni) i po tym czasie zaczniemy operację i sterylizację… Guzek jest mały, ale czy to czekanie z tymi zastrzykami nie będzie za długo trwało? Nie zrobił żadnych badań krwi, ani nic… Nie wiem czy piesek ma przerzuty czy nie czy powinnam pójść do innego weterynarza? Co państwo sądzą? Tak bardzo nie chce zagrozić Swojemu psu
Dzień dobry.
Niestety, nie wiem, jaki lek został zaordynowany przez Pani lekarza prowadzącego, nie wiem też w jakim celu – może warto spytać o to na najbliższej wizycie. Fakt, wczesna kastracja samic zdecydowanie zmniejsza ryzyko powstania guzów na listwie mlecznej, w zależności od źródeł, szacuje się że każda kolejna cieczka zwiększa ryzyko powstania zmian o około 5-8%. Jeśli chodzi o samą terapię, należy najpierw upewnić się, czy nie ma przerzutów w miąższu płuc (w tym celu przed zabiegiem wykonuje się zdjęcia RTG klatki piersiowej). Przed zabiegiem należy wykonać badanie krwi, a z powodu wieku pacjentki, rozsądnie będzie umówić się na wizytę do kardiologa, bezpieczeństwo zabiegu podniesie możliwość zastosowania znieczulenia wziewnego oraz opieka anestezjologa. Warto też sprawdzić, czy nie ma przerzutów w lokalnych węzłach chłonnych, aby w razie potrzeby usunąć je w czasie zabiegu. Co do zabiegu, zalecane jest usunięcie dwóch sąsiadujących z guzem pakietów listwy mlecznej, lub amputacja całej połówki, w której znajduje się zmiana – niedopuszczalne jest usunięcie samego tylko guza. W trakcie tego samego znieczulenia pacjentka powinna być wykastrowana, większość zmian na listwie to zmiany hormonozależne. Po usunięciu listwy, warto przekazać ją do badania histopatologicznego.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Ten lek to Theranecron jad z pająka czy jeżeli pies ma robione te zastrzyki przez 25 dni przed operacją to wtedy można usunąć sam guzek? Właśnie weterynarz takie podjął działanie:/ To co Pani napisała skłania mnie żeby podejść do innego weterynarza, który zajmie się moim psem dobrze…
Dzień dobry, Pani Doktor,
u mojej 9 letniej suni wykryłam zmianę na listwie mlecznej, wielkości łepka od szpilki, może jest ciut większa, taka grudka pod palcem. Wysterylizowaliśmy sunię niestety dopiero w wieku 4 lat.
Jak teraz działać czy najpierw zrobić biopsję? czy od razu lepiej tę zmianę usunąć? bez względu czy jest złośliwa czy nie… czy niezłośliwe zmiany z listwy mlecznej też się usuwa? czy jest jakieś ryzyko, że to “zezłośliwieje”?
jeśli taka zmiana nie jest złośliwa to jakie jest postępowanie? Z góry dziękuję za odpowiedź Kamila
Dzień dobry.
Myślę, że ilu lekarzy Pani spyta, tyle opinii na ten temat Pani uzyska. Osobiście uważam, że każdą niepokojącą zmianę warto usunąć, jednak do zabiegu należy się dobrze przygotować. Warto zrobić wcześniej biopsję, a jeśli ma Pani możliwość i w wyniku biopsji okaże się, że zmiana jest nowotworem, także mapowanie węzłów chłonnych. Dodatkowo, mimo niewielkiego rozmiaru zmiany, przed zabiegiem warto wykonać zdjęcie RTG klatki piersiowej w 3 projekcjach, aby wykluczyć obecność zmian metastatycznych. Przed zabiegiem warto wykonać badanie krwi i badanie kardiologiczne, a sam zabieg najbezpieczniej będzie przeprowadzić w miejscu, które oferuje opiekę anestezjologa. Po zabiegu, usunięte tkanki należy przekazać do badania histopatologicznego, na tej podstawie będzie można określić dalsze rokowanie i ustalić ewentualne dalsze leczenie. Nie warto zostawiać zmian i “obserwować” – nic dobrego z takich “obserwacji” zazwyczaj nie wynika. Lepiej przeprowadzić zabieg wtedy, gdy zmiana jest niewielka, niż czekać na to, aż urośnie do nieoperacyjnych rozmiarów.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Witam
mam pytanie jakie jest rokowanie po usunięciu jednostronnie listwy mlecznej
i wynik histopatologiczy to.. drobne ogniska raka złożonego o niskiej złośliwości bez martwicy bez zajęcia naczyń,usunięto doszczętnie
Czy usuwać druga listwę mleczna ?
Za odpowiedź dziękuję
Dzień dobry.
To zależy, czy wynik dotyczy psa czy kota – wbrew pozorom to chyba najistotniejsza kwestia. Zmiany na listwie mlecznej u kotów są najczęściej zmianami o dość wysokiej złośliwości, nawet, jeśli wynik badania histopatologicznego napawa optymizmem (tak jak w tym wypadku), wskazane jest usunięcie drugiej listwy mlecznej, tak, aby nie czekać, aż pojawią się jakieś przerzuty lub zmiany nowotworowe. Warto też określić, czy w pozostawionej listwie mlecznej nie ma żadnych zmian w obrębie gruczołu mlekowego, asymetrii w budowie, zmian guzkowatych, czy węzły chłonne nie są powiększone. Oprócz badania listwy mlecznej bardzo istotny jest stan usuniętych węzłów chłonnych pachwinowych – czy w ich miąższu nie znalazły się jakieś zdeformowane komórki. Nie bez znaczenia są zdjęcia RTG miąższu płuc – jeśli są na nich widoczne jakiekolwiek niepokojące obszary, rokowanie się pogarsza. Usunięcie doszczętne rozumiem jako brak komórek nowotworowych w marginesie cięcia, to może napawać optymizmem.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Dzień dobry, u mojej 13 letniej wysterylizowanej kotki (sterylizowana była po pierwszej rujce – wzięta z ulicy, po prostu nie zdążyliśmy wcześniej) padła wczoraj diagnoza, że najpewniej ma guza/raka sutka.
Miesiąc temu podczas wizyty w innym celu, gdzie miała robione USG odkryłam guzek na brzuszku, nie wiedziałam co to jest a weterynarz w tym gabinecie myślał, że to jakaś malutka (jak ziarnko grochu) przepuklina, ponieważ guzek wraz ze skórą jakby przesunął się w okolice pępka gdy kotka leżała na plecach do badania. Kotka jest drobna i chuda, więc ma trochę skóry luźnej. Nie dawało mi to spokoju i poszłam do innego gabinetu. Tam doktor obadał kotkę i wykrył 3 małe guzki na sutkach w obu listwach mlecznych poniżej sutków piersiowych. Wykonał badanie RTG, które nie wykazało przerzutów. Badanie moczu ładne, krew dobrze poza kreatyniną na granicy. Kotka miała USG nerek i jamy brzusznej 2 mce temu oraz powtórzone 1mc temu w innej lecznicy z powodów niezależnych (usuwanie kamienia, badania co roczne pełne, kłopot z zaparciami z powodu zakłaczania) i tam nic niepokojącego nie ma, jedynie nerki podobno po prostu zmienione zgodne z wiekiem.
Moje pytanie brzmi – od czego należy uzależnić decyzję, czy kotkę poddać usunięciu obu listew na raz czy po jednej w odstępie czasu? SDMA kotka 2mce temu miała na poziomie 12, kreatynina teraz na granicy i to mnie martwi, gdy mowa o tak długiej operacji, a nie wiem czy słusznie. Wyniki nerkowe z zawsze miała wzorowe, dopiero w ostatnim roku pojawiają się wahania kreatyniny (raz 1.4,a innym razem 2.4 by potem mieć 1.8) , ale nie mocznika. Mocz natomiast jeśli o nerki chodzi zawsze ładny.
Czy mogę prosić o wskazówkę, czy kotkę lepiej na raz rozciąć czy na 2 razy? Przeraża mnie potwornie rozległość tego zabiegu. Z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie
Dzień dobry.
Cieszę się, że nie zwleka Pani z podjęciem decyzji odnośnie zabiegu. Zabieg usunięcia obu listew mlecznych na raz jest dużym obciążeniem dla organizmu – usuwany jest ogromny płat skóry, aby zamknąć tak dużą ranę pooperacyjną trzeba zmobilizować spore partie skóry, mówiąc wprost – kotka może być mocno naciągnięta. Bardziej komfortowo dla zwierzęcia jest rozbić zabieg na dwa mniejsze, najpierw usuwana jest listwa ze zmianami, następnie po 2-4 tygodniach druga listwa mleczna. Również pod kątem anestezjologicznym, bezpieczniej jest przeprowadzić dwa krótsze zabiegi, niż jeden bardzo długi. Obie listwy mleczne należy usunąć w czasie jednego zabiegu, jeżeli w obu występują zmiany rozrostowe. Przypominam, że usunięte listwy warto wysłać do badania histopatologicznego – oprócz stwierdzenia stopnia złośliwości, badane są też węzły chłonne, określany jest margines cięcia, co znacząco ułatwia ustalenie dalszego postępowania wobec pacjentki.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Uprzejmie dziękuję za odpowiedź. Niestety koteczka ma zmiany w obu listwach, dlatego postanowiłam zapytać u Państwa tak dla pewności, bo różne rzeczy już przeszłam i nigdy nie wiem, czy słusznie robię. Wg. lekarza prowadzącego w tej sytuacji, gdzie musimy usunąć obie, proponuje zrobić to za jednym razem, bo wtedy utworzy jeden szef wzdłuż ciała naciągając skórę na środek brzuszka. Wspomniał, że możemy rozłożyć zabieg, ale on osobiście nie widzi zalet tego rozwiązania w jej konkretnym przypadku. Bardzo się boję o nią oraz wiem, że będę przezywała, to czy ją boli itd. dlatego przyznam wahałam się, czy może sprawdzić najpierw czy to nie gruczolak, czyli wyciąć tylko jeden guz z marginesem, ale potem pomyślałam, że w sumie co mi to da, bo przecież może kiedyś coś złośliwego się pojawi i co zrobię jak kotka będzie już wiekowa? Odnośnie histopatologii – lekarz założył, że tak zrobimy, odniosłam wrażenie, że to dla niego standard.
Czy jest coś na co powinnam zwrócić uwagę? O czymś pamiętać przed i po operacji? Może kwestia znoszenia bólu, coś zasugerować lekarzowi? Pozdrawiam serdecznie
Dzień dobry.
Sądząc po Pani opisie, lekarz, który podjął się zabiegu ma spore doświadczenie, podejrzewam że w kwestii zabezpieczenia przeciwbólowego pupilki raczej nie powinno być problemów. O wykonaniu badania krwi oraz badania kardiologicznego przed zabiegiem zapewne została Pani poinformowana. W kwestii opieki nad pacjentką po znieczuleniu, proszę w miarę możliwości uniemożliwić wskakiwanie i zeskakiwanie z wysokich powierzchni. Warto ustawić wszystko w miarę blisko siebie, aby pupilka nie musiała pokonywać dalekich odległości. Rozsądnie będzie też upewnić się, czy w pobliżu ma Pani przychodnię całodobową, aby w razie potrzeby, gdyby pupilka źle się czuła, móc liczyć na udzielenie pierwszej pomocy.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za pomyślny przebieg zabiegu, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Dziękuję pięknie za udzielenie porad. Kotka 30 maja przeszła operację usunięcia obu listew mlecznych ALE bez sutków piersiowych i węzłów chłonnych w pachach. Taka decyzja zapadła ze względu na to iż zmiany były poniżej a kotki skóra nie nadawała się do aż takiego naciągnięcia a także wiek i zaczynające się kłopoty nerkowe nie pozwoliły na tak długą operację. To znaczy – mogliśmy podjąć ryzyko, ale lekarz mi je odradzał. Kotka wygoiła się pięknie, nie było w ogóle problemów z jej samopoczuciem. Niestety jednak wynik badania histopatologicznego potwierdził najgorsze (załączam zdjęcie). Jestem przed konsultacją z moim lekarzem a także z onkologiem. Chciałabym prosić znowu o poradę, co robić dalej? To znaczy: 1. czy usuwać pozostałe 2 sutki i węzły chłonne w pachach?
2. czy kotka powinna otrzymać chemię? nadmienię iż nie ma przerzutów do narządów obecnie.
3. jak powinnam się z nią obchodzić, na co zwracać uwagę?
4. na co powinnam zwrócić uwagę w komunikacji z lekarzami?
5. i ostatnie trudne pytanie – ile mamy czasu i statystycznie i na jednostkowych przypadkach? kotka ma 13.5 roku, zachowuje się prawie jak kociak, jest w świetnej kondycji zważywszy na jej sytuację.
Z góry bardzo dziękuję
Dzień dobry.
Cieszę się, że kotka jest już po zabiegu i czuje się dobrze. Niestety, jak sama Pani widzi, wynik nie napawa optymizmem – w węźle chłonnym zostały znalezione zmienione nowotworowo komórki. Myślę, że decyzję co do dalszego postępowania warto omówić z onkologiem – na podstawie analizy wyników z pewnością zasugeruje Pani odpowiednie postępowanie. Ja na pewno skłaniałabym się do ponownego zabiegu i usunięcia także pakietów piersiowych, aby zmniejszyć możliwość powstania nowych guzków. Mam pod swoją opieką kilka pacjentek, których opiekunowie nie zdecydowali się na chemioterapię po całkowitej mastektomii, mając podobne wyniki badania histopatologicznego czują się świetnie – zalecam, by raz na 3 miesiące wykonać kontrolne zdjęcie RTG klatki piersiowej. Proszę jednak pamiętać że każdy przypadek jest inny, a zastosowanie chemioterapii zmniejszy znacząco szanse na przerzuty i wznowę. Statystyki są różne, jeśli chodzi o czas przeżycia oraz o czas do wystąpienia wznowy, dużo zależy od kondycji kota oraz od chorób współistniejących- wahają się od 3 miesięcy do nawet kilku lat. Dalej trzymam kciuki za Pani koteczkę, mam nadzieję, że przed nią jeszcze długie lata w zdrowiu.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Serdecznie Pani dziękuję. Kotka jest po wizycie u onkolożki wg której kicia jest w bardzo dobrej kondycji. Zaleceniem wstępnym jest usunięcie pakietu piersiowego a następnie chemioterapia doksorubicyną w 4-5 wlewach na przestrzeni 3ech miesięcy, w zależności o stanu kotki. Była mowa o palladi, ale bardziej informacyjnie, że taka metoda też istnieje. Mamy się zastanowić z mężem i zdecydować. I przyznam, mam straszny dylemat.
Pani napisała, że zastosowanie chemii zmniejszy znacząco szanse na przerzuty i wznowę. I ja tak cały czas myślałam. Ale gdy dowiedziałam się o przerzucie do węzłów i zaczęłam się zastanawiać nad tym, że kotka ma już ponad 13 lat + rozpoczynający się kłopot nerkowy (kreatynina na granicy), jest z natury drobna i z apetytem u niej różnie, a także bardzo stresują ją wizyty (wiem, że każdy tak mówi, ale dla niej to bardzo trudne przeżycie), to zaczynam się zastanawiać, czy to słuszna decyzja. Czy ja nie wyrządzę jej tym więcej krzywdy.
Moje pytanie brzmi – o jaki czas walczymy? Czy chemia nie sprawi, że ja wyniszczę jej organizm i zestresuję, umęczę, po to aby dostała kilka miesięcy? Mam kłopot z jasną oceną, kiedy ta chemia to dość oczywisty krok, który należy podjąć, a kiedy powinno się odpuścić, dać kotu szczęście i komfort w tym życiu które zostało. Cały czas mam poczucie, że powinniśmy walczyć, że ona jest wystarczająco silna, ale boję się nieodwracalnego zrujnowania jej organizmu a tym samym udręczenia jej. Boję się zdestabilizować jej bardzo w sumie zdrowy organizm – każdy lekarz który ją widział nie wierzy ile ma lat, ona nei ma żadnych chorób towarzyszących. I nie wiem, czy to właśnie predysponuje ją do chemii czy może powinnam dać jej spokój?
Wiem, że Pani nie podejmie za mnie tej decyzji, ale może Pani doradzi zarówno z perspektywy lekarza, który widział wiele przypadków, jak i z perspektywy opiekuna. U onkolożki byłam ponad godzinę, wiele mi wyjaśniała i tłumaczyła ale wciąż czuję, że mam za mało informacji by podjąć decyzję i potrzebuję jeszcze kolejnej perspektywy.
Z góry uprzejmie dziękuję i pozdrawiam
Nie powiedzą Pani, bo sami nie wiedzą 🙂
Witam,
Bardzo proszę o pomoc. U mojej 11-sto miesięcznej suczki rasy staffordshire bull terrier jeden sutek wygląda inaczej niż reszta, jest jakby opuchnięty i troszkę zaczerwieniony. Czy do wizyty u weterynarza mogę go czymś smarować? Bardzo proszę o opinię.
Dzień dobry. Nie każdy sutek musi wyglądać tak samo, czasami zdarza się, że są bardziej wklęsłe lub wypukłe. W okresie dojrzewania sutki oraz leżące pod nimi gruczoły mlekowe mogą się powiększać. Każdą zmianę na ciele pupila, która wydaje się być niepokojąca, warto jednak skontrolować u lekarza weterynarii. Na przedstawionym przez Panią zdjęciu faktycznie widać, że jeden z sutków różni się od pozostałych, wygląda na nieco powiększony. Czy pupilka w jakikolwiek sposób interesuje się tym sutkiem? Czy próbuje się wylizywać, wydrapywać w tej okolicy? Jeśli nie widziała Pani żadnej nadmiernej reakcji pupilki, nie sądzę, by smarowanie czymkolwiek było konieczne.
Pozdrawiam, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Dzień dobry, moja 13- letnia labradorkaa guza na sutku. Wet twierdzi, że trzeba operować, bo guz może się rozlać. Badania nie zostały przeporowadzone ,jednakże nakreślę mu temat, jeżeli zdecydujemy się na zabieg. Tylko czy się decydować? Suczka jest po przejściach, została odebrana zestrasznych warunków, wielokrotnie się szczeniła ,była w stanie agonalnym. Nie zauważyłam ,że guz rośnie ,gdyż jak ją odbierałiśmy ,to sutki były już w złym stanie. Nie wiem co mam robić, boję się, że po operacji skrócę jej życie. Ona teraz czuję się świetnie . Boję się, czy w jej wieku decydować się na zabieg ?
Dzień dobry, niestety w przypadku Pani psa mamy już do czynienia z chorobą nowotworową, a ta nie pozostawia jednak za dużo czasu na dyskusje. Wiek 13 lat, fakt jest już sędziwym wiekiem jak na labradora, ale to, że jak Pani określa jest w tej chwili w świetnym stanie powinno przemawiać za tym, żeby nie patrzeć na nią przez pryzmat jedynie starszego psa- inaczej mówiąc młodsza już nie będzie, a łatwiej będzie z chorobą i samą rekonwalescencją po ewentualnym zabiegu walczyć starszemu psu w dobrej kondycji, niż nawet młodemu ale w kiepskim stanie. Problem zmian na listwie mlecznej zwykle do czasu wyników badania histopatologicznego- jest zawsze ciężki do nazwania. Nie zawsze zmiany o charakterze złośliwym muszą się szybko powiększać, czasem ich charakter bywa bardziej widoczny przez przeżuty na kluczowych dla życia narządach, a czasem układ odpornościowy pieska jest w stanie przez jakiś czas trzymać swojego nieproszonego gościa w ryzach. W podjęciu decyzji o tym, czy pies powinien być operowany czy nie, na pewno mogą Pani pomóc badania dodatkowe, które jednocześnie kwalifikują zwierzę do dalszego leczenia- między innymi badanie biochemiczne krwi określające stan czynnościowy pracy choćby wątroby czy nerek ( w końcu to te narządy muszą zmetabolizować znieczulenie użyte przy zabiegu), badanie rentgenowskie płuc, w celu wykluczenia ewentualnych przerzutów czy badanie USG jamy brzusznej bądź echo serca – zawsze warto sprawdzić jak wydolny jest organizm psa przed każdym zabiegiem w znieczuleniu.
Decyzja o tym, czy Pani pies powinien być poddany operacji jest niestety bardzo trudną decyzją i nikt , tak jak nie jest w stanie zagwarantować, że pies zabieg przeżyje, tak też nie ma 100% pewności, że guz mimo usunięcia nie okaże się na tyle złośliwą zmianą nowotworową, że sam zabieg w jakiś spektakularny sposób nie przedłuży Pani psu życia. Decyzja pozostaje zawsze w rękach właściciela, jedno jest pewne- jeśli pies będzie operowany, może okazać się, że znieczulenie skróci jej życie, a może okazać się, że w znacznym stopniu je przedłuży, jeśli zaś nie będzie robione nic- prawdopodobieństwo cierpienia z powodu choroby nowotworowej i choćby samych przerzutów ( a to one są zazwyczaj bardziej dotkliwe dla psa) będzie tylko rosło.
Pozdrawiam i życzę dużo siły i wytrwałości w walce o to, by Pani pies jak najdłużej mógł cieszyć się dobrą kondycją.
Lek. wet. Weronika Kalinowska, spec. chorób psów i kotów
Dzień dobry,
będę wdzięczna za pomoc i radę. Moja 13-letnia suczka ma zdiagnozowanego raka na listwie mlecznej, jeden guzek wielkości orzecha laskowego, a w dwóch miejscach dwa skupiska małych ziarenek grochu. Jesteśmy w trakcie robienia badań i czasu na podjęcie decyzji. W płucach czysto, badanie krwi i usg jamy brzusznej ( chodzi tu chyba o sprawdzenie jelit) pojutrze. Z tym, że mamy rozbieżne opinie u dwóch weterynarzy, jeden chce usunąć obydwie listwy i sterylizacja w trakcie jednego zabiegu, drugi usuwać najpierw jedną listwę, za 2 m-ce drugą listwę i trzeci zabieg sterylizacji. Jesteśmy bezsilni, bo nie wiemy która droga lepsza… dodam, że w sumie były konsultacje u trzech weterynarzy( trzeci wstrzymuje się od głosu, bo i tak nie zrobiłby zabiegu, bo nie znieczula gazowo) i proszenie o informacje jakiekolwiek, ale z tym baaaardzo ciężko… serdecznie prosimy o radę, bo w ciągu dwóch dni musimy podjąć decyzję, będziemy wdzięczni.
Pozdrawiamy
Dzień dobry.
Im szybciej zostaną usunięte zmiany tym lepiej, jednak trzeba mieć też na uwadze komfort, jaki będzie odczuwać pacjentka w czasie gojenia i rekonwalescencji. W czasie pierwszego zabiegu warto wykonać kastrację (czyli usunięcie jajników oraz macicy), aby odciąć dopływ hormonów – rozrosty na listwie mlecznej często są zmianami hormonozależnymi, kastracja sprawia że mogą się one znacząco zmienić. W tym czasie rozsądnie jest też usunąć co najmniej jedną listwę mleczną. Owszem, istnieją głosy mówiące o konieczności zachowania odstępu między zabiegami usunięcia listew, jednak są pacjentki, które mają bardzo dużo skóry, przez co można wykonać zabieg usunięcia obu listew jednocześnie. W przeciwnym wypadku, u psów z mało elastyczną skórą, gojenie będzie dość uciążliwe – skóra naciągnie się, ale pupilce będzie dość niewygodnie w pierwszych dniach. Proszę pamiętać, że mimo przeprowadzenia zabiegu pacjentka powinna być kontrolowana pod kątem wystąpienia zmian przerzutowych w płucach, a same listwy (całe listwy) warto wysłać do badania histopatologicznego.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za pupilkę, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Trafiam tutaj niestety zbyt późno, gdyż moja kotka zmarła, postaram się bez emocji i ocen lekarza weterynarii oraz moich ewentualnych błędów (to już teraz jej nie pomoże, gdyż poniosła najwyższą cenę życia) – ten temat może być pomocą dla innych na przyszłość – dlatego szukam odpowiedzi na wiele pytań.
Poniżej opis tego przypadku, i tego co zrozumiałam i zapamiętałam z jej leczenia:
Kotka około 2-3 miesięczna znaleziona na ulicy, brudna, głodna, podśmierdująca. Zabrałam, odkarmiłam, odrobaczyłam, wyleczyłam świerzb w uszach, szukałam właściciela, nikt sie nie zgłosił, została u mnie, zaszczepiłam. Nie wychodziła na dwór (nie chciała), żywe sreberko, ciekawska, pełna życia, wspaniała towarzyszka, szybko zaskoczyła z naszym kocurem (kocur 7- letni wykastrowany), dobrze traktowana w domu, odżywiona i piękna – pełnia szczęścia.
Miała +/- 10 miesięcy, gdy postanowiłam ją wysterylizować. Zaplanowałam to zrobić na poczatku marca. Pod koniec lutego z dnia na dzień wyczułam na jej brzuchu miękkie “kulki”. Pomyślałam, że może coś zjadła, jakaś niestrawność (?), zabrałam ją do weta na drugi dzień od wykrycia.
Wet bardzo się zasmucił i powiedział, że to może być poważna sprawa i czy kotka zachowuje się inaczej niż zwykle. Rzeczywiście od tych 2 dni może mniej jada, więcej biegała od okna do okna i wyglądała, nic poza tym. Kulki w brzuchu nazwał powiększonymi gruczołam mlecznymi. Mleko nie leciało.
Dał jej tabletki Provera – dać po 1 dziennie przez 4 dni, a potem po 1 na tydzień. Tak zrobiłam, po dwóch dniach kotka zaczęła pomiaukiwac, prężyć się i wdzięczyć przed naszym kocurem-kastratem :), po kolejnych dwóch dniach przeszło – jej zachowanie wróciło do normy, ale kulki w brzuchu powiekszyły się znacząco. Minął ten jeden tydzień, gdy miała nie dostać tabletki i w tym czasie kulki w brzuchu powiekrzyły się do wielkości śliwek, ciążyły jej przy chodzeniu, spadła kilka razy przy wskakiwaniu na meble, bo jej już przeszkadzały.
Nie czekałam kolejnego tygodnia, tylko zabrałam znów do weta powiedzieć mu o tych zmianach. Powiedział, że tabletki mialy wyciszyć sprawy hormonalne (to byla pewnie pierwsza rujka), a nawet może nasiliły rozrost gruczołów. Zbadał węzły chłonne i powiedział, że wszystkie są powiększone. Kazał przyjechać na drugi dzień, że ją uśpi na krótko, zgoli futerko, zbada dokładniej gruczoły.
Tak zrobił nastepnego dnia, po badaniu powiedział, że zbiera się tam jakiś płyn, gruczoły są mocno unerwione i nie wygląda to dobrze. Uważa, że trzeba je usunąć. Nie dostałam żadnych badań na tym etapie typu badanie krwi, usg, biopsja – właściwie nie wiedziałam wtedy, że przed operacjami można takie badanie kotu wykonać, dopiero potem wyczytałam z forum, ale to raczej jest w przypadku starszych zwięrząt (moja była młodziutka i w pelni sił).
Nie posiadałam żadnej wiedzy co robic dalej, nie umiałam znaleźć niczego podobnego w internecie (coś o gruczakoraku, coś o ciąży urojonej, ale nic mi nie pasowało w całości do mojego przypadku) i nie do końca chyba też zrozumiałam jaka rozległa to jest operacja, miałam do weta zaufanie, nie mając pojęcia co zrobić zdałam się na jego wiedzę i doświadczenie – tak, mogłam wszystko jeszcze gdzieś skonsultować u innego weta, czy to konieczne, ale tego nie zrobiłam. Także mam pewne ograniczenia raz finansowe, dwa czasowe, mieszkam w małym mieście, daleko od wielkich klinik :(.
To już będzie moją karą na zawsze, będę z tymi wyrzutami sumienia żyć, z drugiej strony te wydatki na weterynarza były dla mnie już w tej chwili mocno obciążające :(.
Wet wykonał operację, usunął listwy mleczne, nie została zrobiona sterylizacja w tym samym czasie, gdyż to by była zbyt wielka ingerencja na raz, a ewentualne złe komórki mogłyby zainfekować kolejny układ (?). Kotka została bardzo mocno rozcięta cały brzuch, to co zostało wycięte było bardzo duże, ale podobno nie wyglądało na zmienione, jedynie, że naczynia prowadzące do gruczołów były bardzo dziwne, mocne, ukrwione i liczne – co jest podobno nietypowe/niezwyczajne.
Dostała antybiotyki, leki przeciwbólowe, została u weta na noc.
Następnego dnia wieczorem mogłam zabrać ją do domu – była oczywiscie zszokowana i otumaniona trochę, ale jadła, piła, próbowała się myć choć nie mogła nigdzie dosięgnąć przez szycie na brzuchu, nawet już chciała skakać po szafkach jak to ona, musiałam za nią chodzić, podsadzać albo zdejmować z kanapy, poszła nawet zrobić siku do kuwety. W końcu ułożyła się jakoś i spała w nocy.
Dzien drugi był stabilny, jadła, piła, była wkurzona na ten brzuch, ale jakoś to znosiła, nadstawiała się do głaskania po głowie i lekko mruczała nawet.
Trzeciego dnia zaczęła się chować, wlazła do szafki, nie chciała wyjść, jedzenie i picie było już beee. Pomyślałam, ze to kryzys może leki przeciwbólowe już zeszły, coś ją trochę boli i musi poodpoczywać. Po nocy jednak wyglądała już nienajlepiej, osowiała, nasikała tam gdzie spała, nie chciała wstawać, jeść, pić, odwracała się. Nie poszłam przez to do pracy, pojechałam do weta. Miała gorączkę, dał jej leki (nie wiem co dokładnie), kroplówki odżywcze. Obserwować do wieczora, wieczorem znów przyjechać.
Tak było przez 3 kolejne doby, stan kotki nie poprawiał się, nic nie chciała jeść, stawała się z dnia na dzień chudsza i słabsza, chowała się, podnosiła głowę, gdy zaglądałam do niej, ale nie mruczała, nie chciała się głaskać, nie myła futerka i nie chodziła do kuwety. Miała nawet raz jakies nerwowe drgawki – dostała na to magnez i przeszło po tym zastrzyku. Była jakaś chłodniejsza, przykrywałam ją na noc.
Kolejnego dnia na wizycie zauważyliśmy kroplę ropy w ranie, po naciśnięciu ropy było więcej, dostała spanko półgodzinne, rana została ponownie oczyszczona i zdezynfekowana (nie cała, kawałek ten z ropą), wet dał inny antybiotyk jakiś superowy, czy jakiś steryd, znowu kroplówki odżywcze, zabrałam do domu.
Po narkozie była pobudzona, chciała jeść i pić, ale nie umiała fizycznie pyszkiem napić się dopiero po przespaniu nocy. Jeden dzień jadła i piła baaaardzo dużo, ucieszyłam się, byłam już lepszej mysli, poszła do kuwety nawet zrobić kupę. A kolejnego dnia znowu zjazd, żadne przysmaki nie podchodziły, wszystko beee, pić nie, znowu nie wstawała do kuwety. Znowu zostałam w domu żeby ja pokarmić i napoić – ze strzykawki. Jeść nie chciała nadal, ale chętnie piła. Noce były spokojne, spała, ale dni coraz gorsze, widziałam, że się szybko męczy, mocno schudła, futro zaniedbane (myłam ją na wilgotno), bo kompletnie o siebie nie dbała, unikała chodzenia, nie próbowała już wskakiwać na łóżko. Znowu kroplówki odżywcze. Wet powiedział, że jest blada (znaczy chodziło chyba o błony śluzowe).
I nadeszła noc, gdy zaczęło ją zbierać jakby na wymioty, ale niczym nie zwymiotowała. Położyła się spać, a potem znowu. Po tym drugim razie jak usłyszałam wymioty, okazalo się że poszła do łazienki i znalazłam ja tam leżała, jakby już nieżywa. Obudziłam ją przez wzięcie na ręce i bardzo się przestraszyła, ogon miała zjeżony, oczy przerażone. Położyłam na kanapie, musiałam iść do pracy, wysłałam mamę z nia do weta bo nie mogłam iść, na weta syczala i prychała (nigdy wcześniej, ani w ogóle w domu nigdy nie prychała), po powrocie leżała cały czas tak samo, aż do mojego powrotu z pracy. Wtedy zauważyłam, że ma ślinotok, nie umiała już unosić głowy, oczy jakies takie nieobecne, miała bardzo szybki oddech, szarpany i charczący i jakby nerwowe drgawki czasami. Zapłakana poleciałam do weta, nie widziałam, czy ją mam już uśpić w tym stanie, czy cierpi.
Wet dał jej zastrzyk przeciwbólowy na wszelki wypadek, powiedział, że uważa, że kotka po nim nie będzie odczuwać cierpienia i mam zdecydować czy chce tutaj czy w domu. Nie umiałam tak u niego tego zrobić, zabrałam do domu, wiem, że może gorzej dla kotki, ale trzymałam na rękach do końca i głaskałam. Na końcu nastąpił jakby atak apilepsji i po chwili już przestała oddychać.
Teorii jest kilka: spóźniłam się na sterylizację? Rak gruczołów mlekowych? Sepsa? Choroba wrodzona? Bez badań czy sekcji zwłok niewiele wiadomo, ale może ktoś tutaj mial jakieś doświadczenia z podobnym przypadkiem?
Moim celem nie jest stawiać oskarżenia, wet mi pomógł przy wielu moich zwierzakach, prowadzi praktykę od wielu lat i nie jest to punkt obcinania kocich pazurków, tylko zarejestrowana lecznica z salą operacyjną. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystko kończy się na tym świecie szczęśliwie. Chcę tylko zrozumieć co właściwie się stało z tą kotką?
Czy powinnam zrobić jakieś badania drugiemu kotu, z którym miała styczność? Na kocią białaczkę, koronawirusy ?
Dziękuję.
Dzień dobry.
Nie badałam Pani pupilki i jak sama Pani zaznaczyła, bez badań można tylko teoretyzować, jednoznaczną odpowiedź przyniosłaby tylko sekcja zwłok zwierzęcia. Owszem, młode koty bardzo rzadko, ekstremalnie rzadko cierpią z powodu zmian nowotworowych na listwie mlecznej, zwłaszcza, jeśli gruczoły dopiero się powiększają, jak to się dzieje przy pierwszej rujce. Bardziej prawdopodobne jest dla mnie to, że doszło do włókniejącego zapalenia gruczołów mlekowych (fibroadenomatosis), jednak w przypadku tego schorzenia mastektomia nie jest leczeniem z wyboru. Czy kotka przed zabiegiem miała wykonane badania pod kątem FIV/FeLV? W przypadku nosicielstwa tych schorzeń, mogło dojść do błyskawicznego rozwinięcia się choroby po znieczuleniu. Dość istotna jest też wydzielina, która pojawiła się po zabiegu. Czy kotka chodziła w kubraczku ochronnym? Przy tak dużej ranie istotne jest, by nie była ona lizana, każde muśnięcie kociego języka może spowodować nadkażenie rany pooperacyjnej. Przykro mi, że to spotkało kotkę, którą Pani uratowała. Proszę przyjąć wyrazy współczucia.
Z poważaniem, Katarzyna Hołownia-Olszak, lekarz weterynarii.
Dziękuję za odpowiedź i wyrazy współczucia, codzienność bez mojej kotki jest dla mnie potwornie smutna i ciągle mam ogromne wyrzuty sumienia, że ją tak bardzo zawiodłam :(.
Tak, mój Lekarz weterynarii także mówił mi wtedy, że te ogromne gruczoły to bardzo rzadki przypadek.
Kotka nie miała wykonanych badań na FIV przed operacją. Czyli rozumiem, że należało je zrobić i wtedy ewentualnie nie podejmować tak przykrej operacji jeśli wynik byłby pozytywny. Właśnie to mnie najbardziej dręczy, czy ta operacja była konieczna i czy lepiej było jej nie robić.
Tak więc, badania takie nie zostały zrobione.
Z obserwacji własnej mogę tylko powiedzieć, że ona potwornie schudła w ciągu tych 2-3 tygodni po operacji mimo kroplówek nawadniających i odżywczych (białkowych) w ostatnich dniach na grzbiecie widać było wszystkie kosteczki, a tylne łapy to było futerko i kości, dlatego nie miała siły chodzić :(. Właśnie tak błyskawicznie. Weterzynarz nazwał to “nieprawdopodobną utratą masy mięśniowej”. Także jest to prawdopodobne, że mogła to być choroba silniejsza od naszej woli uratowania tego kochanego kociaka.
Gdy miała założone ubranko ochronne zaraz po operacji to dostała “ataku paniki” 🙂 i uwolniła się z niego w 3 sekundy, szarpała się i uciekała z tego. Więc juz później tego nie zakładałam :(. Co do samej rany, kotka nie rozlizywała jej raczej, nie umiała sobie tam dosięgnąć, i nie kładła sie na ranie – siedziała w tej pozycji “bólowej” czyli brzuch miała w powietrzu albo sie “obalała” na bok, potem się już zupełnie nie myła. Ja jej rany nie dotykałam, podnosiłam ją za pupkę :), nie dostałam polecenia aby czymś spyskiwać ani wet tego nie robił na wizytach (?). Przebywała po operacji w domu, wszystkie kocyki i ręczniki na których leżała były wyprane i zmieniane (wiem, że nie jest to sterylne środkowisko np. dywan jest dywanem). Bez ubranka mogła się jednak gdzieś tam polizać czy czegoś dotknąć. Ropa była w ranie, więc infekcja też musiała być :(.
Dziekuję za Pani odpowiedzi, wiem, że nie dowiem się już wszystkiego, ale jedyne co można zrobić to wyciągnąć wnioski, zwłaszcza w rzadkich przypadkach, gdzie trudno znaleźć takie informacje.
Bardzo pokochałam tą znalezioną kotkę, ale zabrakło mi wiedzy i powinnam była gdzieś się jeszcze skonsultować , żeby móc podjąć lepsze decyzje.
“Usunięcie guza powinno kotce ulżyć, niestety nie wiemy na jak długo przedłużymy jej życie i kiedy dojdzie do wznowy. U kotów większość guzów jest złośliwa i często dochodzi do nawrotów. Jednak możliwe, że kotka pożyje jeszcze jakiś czas, na pewno dłuższy niż jeśli pozostawi się ją bez operacji.” – tak naprawdę lekarze weterynarii sami nie wiedzą, o ile i czy tak naprawdę w ogóle poprawią stan zwierzęcia. Usuwanie guza (wszędzie zalecają jedno- lub dwustronną mastektomię) to przecież też bardzo inwazyjny zabieg, wielkie cięcie (usuwanie gruczołów, węzłów chłonnych, naczyń, skóry) i do tego bardzo bolesny, a rana wcale nie musi się dobrze goić. Co gorsza, nie chcą robić biopsji, żeby sprawdzić, czy cięcie ma w ogóle sens (może guz jest łagodny, a może złośliwy – tu tym bardziej nie ma sensu męczyć, bo nic to nie da), tylko od razu rwą się do cięcia. Ja naprawdę rozumiem, że statystyki weterynaryjne i protokoły leczenia tak prawią, ale brakuje mi odpowiedzi, czy z perspektywy samopoczucia kota czy psa to dobry wybór. Ból, rekonwalescencja, powikłania, problemy ze zrastaniem się rany, ograniczona ruchowość, leżenie w klatce, noszenie kubraczka – poczytajcie fora, te zwierzęta i tak krótko po tym odchodzą. Pytanie tylko, czy aby na pewno chodzi o dobrostan zwierzęcia, czy może o obsługę klienta i… sami wiecie co.